Jeszcze kiedyś do Ciebie przyjadę.
Będziemy siedzieć na schodach, robić leczo.
Wyleczysz mnie
ze wszystkich niepowodzeń, niespełnionych zachodów.
Słońce
będzie się przedzierało przez gałęzie.
Poczujemy ulgę (bez podatków).
Taki luz, jakiego nigdy przedtem.
Żadnej dramy, żadnego zadrapania.
Potem wsiądę i ruszę do siebie,
A Ty podniesiesz rękę na "do zobaczenia".