piątek, 30 czerwca 2017

zapach.tchnienie

Park mną pachnie i twoja ręka na złudzonym moście, bo przecież takiego nie ma, bo taki tylko w snach. (S)kłamałam... 

popełniam kolejną zbrodnię
- czekam na wiersz.

Ścieżka do placu zabaw jest trochę mokra i szorstka. Siadam na ławce. Wyolbrzymia się wiatr. Na lewo i prawo - piorun i za ciosem - burza biegnie aleją wąską jak wstążka. W dole przeszłość i przepaść. Górą - płyną ciężkie, stalowe obłoki. 

Maszerujemy zabawną uliczką na lody. Słońce świeci. W stronę miejsca, które ukochałam sobie najbardziej w głowie. Jeszcze mocniej. W "Quattro" znowu jest burza. Przenocuję tutaj, przecież jest miękko. Na dywanie. Kupujesz niebieskie buty. Mogłabym sobie połamać nogi na obcasach, dlatego noszę trampki i grunt płaski. Czuję. Mam lęki. Wysokości i Ciebie. Pierwszy raz przestraszyłam się bardzo. Kiedy piorun łamał tamto drzewo. 
Ślubna para biegnie za d(r)eszczem. Bardziej rozmazane życie wychodzi na ślubnym obrazku. Pod fontanną robi się błoto.

*** 

(...) ładnie pachniesz - słyszę. 
z nieba. dochodzi kolejny błysk.

środa, 28 czerwca 2017

jestem.chaosem

Tu jest, kurwa, ręcznik, Fraza (2016), żakiet, torba i niedopite Oshee. Wszystko się wala. "Burdel" na kółkach, bałagan, harmider. A białą ładowarkę wcięło. Chcę ładować tablet, zrobić kawę o drugiej. Po deszczu. By night. Wróciłam cała mokra. Idealnie lało.

Spoglądam w burzę. Okno.

A biała ładowarka leży gdzieś między Odyseuszem a nowymi dresami z dżetem. W nogawkę zaplątał się nadgarstek. 

Kochaj mnie. Jestem Chaosem.

niedziela, 25 czerwca 2017

!


NIKITA - 20:12

kisses.back

świat przerywa mi myśl.

o całowaniu
tak bardzo.

najlepiej.

Ciepła noc. Siedzę na dachu. Spoglądam w kieliszek księżyca. Uśmiecham się słodko. Do kawy. Potrafisz naprawić każde światło. Podświetlamy usta. Te nowe ledówki są naprawdę spoko. I piękne takie - jak kamienie duszne bo z duszą. Wszystko można. Ożywić. 

Coraz więcej tutaj ciepła i światła. Coraz więcej drzew, kwiatów i wzruszeń. Wszystko ma taki zapach, że aż nie potrafię oderwać myśli od tego ogrodu. Nie potrafię ich uśpić. Huśtawka kołysze poranne ptaki. Palce kołyszą słowa. Mam szkielet do Mayai. Najlepiej. Odmienia się wszystko.

sobota, 24 czerwca 2017

ero.majaki

Czy pamiętasz?

Jak na jedwabiu twoich ust rozgościł się mój jedwab... Jeszcze więcej dotyku, warg, nieograniczona lawina smaku. Boże drogi, ile to było westchnień, ile razy dłonie wkradały się pod/za koszulę. Gwiazdy przebijały sufit.

Naszło mnie - na pocałunki ciepłe, gorące języki, kształt lata. Wszystko ma smak i zapach. Może być bez końca, jeśli tylko.
Majaczenie przy Tobie ustami. Może być bez końca, jeśli tylko.
Przysunę się bliżej. Jeśli tylko
pozwolisz.

Pozwól mi oszaleć. Usta na szyi. Pozwól mi. Usta na ustach. Weź więcej, rozbierz, zdejmij każdą minutę oczekiwania.

A później będziemy ssać palce.
Lizać żebra.

Twoje usta były takie delikatne. Pamiętasz moje? Górna warga, dolna i tak na zmianę. Przyspiesz, zwolnij, przygryź duszę.
Poliż każdą najmniejszą fantazję.

Taki pocałunek mógłby się nie kończyć. Prawda? Taki, który mokrym językiem otwiera niebo. Mógłby trwać. Zamykasz oczy i nie widzisz świata. Pamiętasz, jak smakowało? Ustami...

Możemy cuda.

wpis.dziwny

Śni mi się, że mam niebieskie włosy, brakuje powietrza od krzyku. Nie mogę wybrać numeru, Lanzarote chwilowo niedostępne. Mam dwa bilety i kota. Przychodzę do Twojego domu w starych trampkach (sprzed pięciu lat). Podarte są tylko nasze myśli. Zmywam oczy kremem do niedemakijażu. Super-Pharm znów wysyła promocje. Mama w Hamburgu. Dzień Ojca... 

Kiedyś z tatą liczyłam pociągi nad rzeką. To znaczy rzeka była dalej. Najpierw nasyp z błękitnych kamieni, skrzydła motyli i ważki. Nie waż się - znowu słyszę. Bo przecież ciągle to robię. Muszę kupić baterie do wagi. Wchodzę na nią kilka razy dziennie. Dwa, cztery, pięć, szesnaście... wszystko zależy od. Chciałabym oszukać siebie, że tego nie przeżywam. Czasem łatwiej oszukiwać niż. Czasem łatwiej udawać, że.

...że się nie ma czegoś (do kogoś), kogoś (do czegoś), zbędnych miłości, zbędnych tęsknot, zbędnych kilogramów, soli w oczach. A przecież przychodzi(sz) zawsze i pijesz herbatę (herbaty nie pijesz, ja piję), kot pije - mleko. Miętę przez rumianek. Do mnie. Że pijesz. Kawę z mlekiem (bez kota). Bo kot to kot i siedzi w głowie. Widzę... Myślisz, że nie, ale się grubo my(ś)lisz. Chude bywają tylko serki z oczami light w dobrej cenie.
Ładna pogoda, a ty nie masz z kim iść na spacer, bo ciągle siedzisz na dupie w domu, spoglądasz w okna - pełno w nich niebieskich migdałów i innych migdałków.

Masło migdałowe - takie smaczne. Częstujesz. Zjadam z miłością.

A tobie? Tobie nie przejada się nudne życie, moje blogi, kawa z cukrem? Słodzisz? Nie pamiętam już tego cukru. Nie pamiętam, ile. Łyżeczek, kostek. Pamięć zachowuje się jak stara sklerotyczka, jak kartka wycierana gumką z ołówka. Zostają tylko kreski, kropki - te wyraźne, reszta staje się blada, płowieje. Gaśnie.

Od hipoglikemii pojawiają się rany na piszczelach. Zanika tkanka tłuszczowa wzdłuż kości. Swędzi spadek cukru. Nerwowo go drapię. Brak snu, inne luki. Prześladuje mnie. Kamienica z Pabianic i tamto wejście do. Kocham rower.

Może kiedyś zobaczę tam kwiaty.

piątek, 23 czerwca 2017

piękne.cytaty

Czytam świat. Czytam wiersze.

Wiedz, że nadal jesteś pierwszą i ostatnią myślą mojego dnia. I tym wszystkim pomiędzy. Też.  

Ż.

poniedziałek, 19 czerwca 2017

przesuwanie. przeźroczystości

Jak po raz pierwszy zobaczyłam tę tęczę po deszczu na niebie z Pabianic (chociaż mam takie samo niebo i w Łodzi też drżała po deszczu) to wiedziałam, że będzie to spotkanie. Takie rzeczy się czuje. Są przeźroczyste i nie sposób ich zmierzyć żadnym majem. Są delikatne i ciepłe. I chociaż jedzie się po niektóre zdarzenia z duszą na ramieniu, bo nigdy nie wiesz, czy... To... z duszą, która łaskocze. Jak kartki wzruszających albo wiercących w sercu dziurę, książek.
Moich książek.

Jak po raz pierwszy zobaczyłam tę tęczę z okna Twoich Pabianic, to wiedziałam, że po nią pojadę, po color of my life
Kolejne chwile, z których można układać korale emocji. Składać w książki. 
Kolejne krople ciepłe od wzruszeń. Twój balsam na zjaranych słońcem moich rękach, ramionach. Spacer, cola z lodem, kawa, piwo w Quattro. Balkon z widokiem na inne.

Pabianice zmieniły wymiar. Na zawsze.

wtorek, 13 czerwca 2017

sunrise

dotykać
wschodu słońca
dotykać
wschodu myśli.

5:01

leki. lęki

Nocą. Akcja cardio. Było tak, że nie mogłam spać. Kolka mnie wierciła na wszystkie strony. Ambulans. Pierwsza dawka. Druga dawka. Leku, lęku. Ja pierdolę... Znów się wystraszyłam, chyba tak. A przecież przyzwyczaiłam się już do takich "atrakcji". Bywały. Mocne skurcze i łagodne jak baranki (Boże...). Pozytywna energia w kręgu, w obiegu, działania na wysokich obrotach, pulsiki w górę i w dół, stukot.
Muszę się ogarnąć. Heh... Tylko jak? Skoro tyle planów/wizji przede mną. Tylko jak? Skoro kocham te emocje, te świty, blade i chmury różowe... 

Uspokojenie. Wschód słońca... 
Było.

Chciałabym godziny porozciągać palcami, aby jeszcze więcej.

poniedziałek, 12 czerwca 2017

na wsi. chwyty

niektórzy rzucili pracę bo przecież pieniądze to nie wszystko
zawsze można konie kraść
być trendy
poniżej pasa

śmiech to zdrowie
dlatego poza cyclingiem
uprawiam śmiech.

bo. łaskotanie

To tak łaskocze, że nie mogę dziś myśleć o niczym innym.

martix

Każda osoba, którą spotykasz w życiu, chce Cię nauczyć czegoś bardzo ważnego na Twój temat. Jeśli jesteś w konflikcie z kimkolwiek, bez wątpienia jesteś w konflikcie z jakąś częścią swojej osobowości.

 - Carl Gustav Jung.

Nie jestem w konflikcie z nikim. Przeżyłam istny Matrix. Od środy. 
Jestem w pracy, ląduję w Sieradzu. Jestem w Łodzi za chwilę na wygwizdowie, układam puzzle, jadę na Pabiany. Biorę kolejną lekcję, upartą poprawkę, kota. Tyle spotkań, spraw, skrzydła. W swoje ręce.

Najlepiej.

Nie jestem w konflikcie z nikim, naprawiłam wszystkie zachwiane/pokręcone/zesrane relacje. Jestem szczęśliwa. Jednak wiem, że są tacy, którzy chcieliby wbić mi nóż w plecy. I to oni mają problem ze sobą. Współczuję.
Nie wstyd ci tak srać na człowieka? Tak, to ciebie dzisiaj pytam, ty oblewasz się rumieńcem i gasisz papierosa na ekranie. Źle wyglądasz. W takiej nienawiści. 
A jednak wybaczam. Wybaczam tobie i wszystkim ludziom każdej woli, a wola moja wiedzie mnie dzisiaj do miasta i nakazuje wypić piwo złote jak słońce złote, iść na spacer z kotem w białe.

Oddycham. Uśmiecham się.

Kimkolwiek jesteś, życzę ci dobrze. 


***
zgoda może być wieczna
jeśli ci zależy to będzie(sz).

sobota, 10 czerwca 2017

wykładnik

Milczenie będzie złote jak słońce.

fetysz.anulowane

to taki fetysz
nasrać i poklepać po pysku 
zazdrość jest popierdolona - myślę przysuwając do ust butelkę
pełną księżyca
a ty masz dobry prawy sierpowy i lewy czerwiec
oblizujesz pięści 
zwijasz język wypluwasz korę mózgową

na ekranie migotanie osp różyczek choler
epitetów i brudów
zsyp słów słowokrwotok
znowu mam potok
z nosa

to taka nowa s(zt)uka
być blisko i napluć
uszyć z człowieka worek treningowy
kupić tulipany na przeprosiny
a jednak coś się kończy
do diabła 

byłyby dziury w pościeli i w niebie jakby wszystko miało anielską cierpliwość
skończyła się moja cierpliwość

anulowane.

!

szczęśliwa

😆




Kygo, Selena Gomez - It Ain't Me

w(y)trącenie z równowagi

Pabianice, to nie miejsce, to stan umysłu.

czasownik(t)

wyczilowałam*
wszystkie negatywne myśli
wszystkie złe uczucia

mam szczęście.


* odrzucić, wyautować 

czwartek, 8 czerwca 2017

żeby zapamiętać.

I tak zapamiętam. Takie chwile zapamiętuje się. Na zawsze. Dni płyną i nie są rzeką Utratą, czy inną rzeką Stratą, Sratą, Grotą. Trzeba wierzyć, że przypłynie Warta. Bo Warto. 
Chociaż nazwa jest ładna. Utraty - beżowa. Okołosłonecznikowa lekko, kiedy słońce, a kiedy deszcz - to smutna. Dzisiaj u Wil. radość lilaróż. Ładne tam było piwo - złote. 
Przyjemnie siedzę. Mam na sobie wymiętą koszulę, taką po przejściach, drzewach, ogródkach, wykopkach (i inne bajki). Mam na sobie twoje oczy, bo przecież ciągle tutaj jesteś i widzisz że..

Siedzimy grzecznie na tyłkach w pracy, pijemy kawę, mamy przeświadczenie, że będzie normalnie, a tu przychodzi załamanie krajobrazu i wszystko się zmienia, rozmywa. Kubeczki brzęczą. To Chaos... 
W białej koszuli i srebrnych butach. Kierunek Sieradz i Zajebistość. To skala pomiarowa bogów -  part 2. Pierwsza taka już była. Na dachu u mnie - wtedy, gdy. Zimny marzec kulił się do powiek. Piąta rano, szósta rano. Czwarta rana - o tym nie będziemy pamiętać. Bo można się zranić, wykopać, wywalić z fb, zablokować system, ograniczyć widoczność, kiedy leje... Bo można usuwać się setki razy z tego życia, z tamtego fejsbuka, z Łodzi czy z Londynu, spadać w dół, wychodzić na powierzchnię, można się wkurwiać. Można. Ale można też przetrwać te wszystkie zgniłe schizy, nagonki, okaleczenia i wsiąść w auto z dupy, żeby o zachodzie słońca złapać skrzydła. Kapitalny impuls! Można wypić whisky w Sieradzu nocą. Można pękać ze śmiechu przy Cambio Dolor
😉😎😄

środa, 7 czerwca 2017

usiłowania.migdałowe

Ćwiczy mi się dzisiaj świetnie. Pompki w seriach po 20 bez załamania nadgarstków. Sztanga, hantle - lekkie jak piórko. Zamach jak Superwoman.
Wczoraj nogi i ręce, dzisiaj ręce i plecy. Siłownia daje w dupę.  Oj... tak. Czuję, że żyję! ;)

💜💪💪

mokre

Pada. Niewątpliwie.

wtorek, 6 czerwca 2017

kisses back



Matthew Koma - Kisses Back

***
Chciałam napisać coś logicznego, ale po obejrzeniu tego teledysku zawiesiłam się hah i chyba mam jakiegoś "hipnotika" w oczach. 
Kolejna seria pompek. Czwarta. Dokładam kolejny ciężar. Podbijam Universe
Dużo tak.
Miłego dnia :D Ćwiczcie się dobrze! Luzujcie się jeszcze lepiej. Całujcie się po rękach i nogach. Niech się Wam staje. Najpiękniejsze... Love... 
Kisses Back.

replay replay replay

Hiroł - wyimaginowana historia współczesna

wskazówki przyklejone do ciała zmieniają kierunek snu
przesilają mnie jak wiosnę przesila początek lata
może być len naprawdę - tłumaczę kiedy nie wiem gdzie podziać oczy
i usta w razie wypadku

jestem lawendą - krzyczą kobiety w lawendowych sukienkach
jak w kielichu pijana matka opluwa telefon od kochanka
staje na sutkach
dziecko wrzeszczy umiera kolejny jeż

przyciągam zoom do klatki i widzę wory pod oczami
po kilku latach
pewnie masz alergię na słońce i na moje szczęście
bo jestem hiroł i już się nie boję
wsiadać w kolej aglomeracyjną

ktoś znika - gdziekolwiek - jest tylko tym co niedookreślone
i niepodane na tacy
bo oprócz głodu mogą przenikać nas cuda
zjedz usta tak będzie lepiej na chwilę zapomnieć 
owszem - tak będzie lepiej
 
próbuję
uwierzyć że nienawidzisz mnie tylko trochę

dzisiaj

Wracam z Teofilca. Obok ścieżki rowerowej bawi się dziecko. Na środku siedzi pijana matka. Capi od niej. Czuć to piekło, kiedy przeprowadzam rower, aby nie uszkodzić Małej. Dziewczynka zaczyna płakać, wyciąga rączki w moją stronę, pijana matka nie reaguje, słychać tylko jej kulawy bełkot. Robi mi się słabo. Z ulicy wyjeżdża rowerowy pirat i próbuje zmiażdżyć nas wszystkie. Widzę już krew na twarzy, pocięte ręce, koło zębate w uszach pijanej matki. Kiedyś zatrzymałam oczami tramwaje. Dziś uratowałam małą dziewczynkę. Wtedy zacięła się sygnalizacja. Dzisiaj zacięła się pijana matka z kochankiem na jednym telefonie. 

Dzisiaj. Szumi w moje głowie to dzisiaj. Zobaczę pięć kotów w piątek. Dziewiątego.
Dzisiaj kupuję kwiaty do ogrodu. Małe, pocieszne sadzonki. Bakopa biała. Powyżej myśli mam te chmury, które płyną. Będę grzebać w niebie na ziemi.

poniedziałek, 5 czerwca 2017

spacer uroczy

Mogłabym mieć tam swoje biurko. Uczyć się fizyki, iść na klasówkę, w pole szczere, w usta. Zjeść zupę - najlepiej krupnik albo kotlety jajeczne, deser - o smaku śmietankowego ciasta. Pisać pamiętnik. Mogłabym łazić tymi wszystkimi uliczkami niebo.leśnie. Zapisywać strzałki na chodniku. Inicjały miłości na trampkach. Bawić się w podchody. Podchodzić do pani J. z osiedlowego, kupować pomidory z cienką skórką. Obierać ogórki, kroić sobie palce. Bo przecież niektórzy mają antytalent. Nie są przystosowani do garów. Mogłabym leżeć na dywanie, zaprosić cztery koleżanki, wypić piwo cichaczem, tak żeby nikt nie widział. Grać w kapsle. 

Bywają rzeczy, które się czuje. Miejsca, które się przenika. I takie miejsca zapisuję w sobie. Przenikam je potem. Mocno obejmuję oczami i mimo że mam alergię na. To pieszczę. 

Zrobiłam mnóstwo kilometrów rowerem. Jak można nie kochać końca wiosny, kiedy świt pachnie już początkiem lata? Jak można nie kochać tych małych, śmiesznych uliczek w centrum twojego miasta? Jak można się zgubić? Jak można nie czuć? Jak mocno można przywiązać wstążkę do huśtawki? (Idź, zobacz, czy jeszcze jest wstążka.)
Jak można nie kochać burzy, która wzburzona i gniewna przynosi nad Uroczysko d(r)eszcz? 

Byłam tam, wiesz? A teraz jestem tutaj. 
Wróciłam do domu. Układam na dachu to, co niemożliwe.

piątek, 2 czerwca 2017

smakujeMy

przepowiadam ci siebie
jutro
o tej samej porze co zawsze

i swoje usta.

gdy banie

gdyby gdybanie miało mróz
nie byłoby początkiem słońca o północy tylko dreszczem 
gdyby słońce miało skrzydła
byłoby złotym aniołem

gdy patrzę na ciebie gdybam kiedy słońce
ze mnie się śmieje bo ciągle patrzę a ty jesteś słońcem gdy
a ja jestem tylko próbą siły i próbą rozciągania czasu w wyobraźni bo gdybam
i gdyboję się
że nie wrócisz 

gdyby gdybanie miało usta
byłyby twoje

czwartek, 1 czerwca 2017

że

pozwól mi
uwierzyć.



że jesteś

gin, dziwnie...

Pijemy gin z tonikiem. Śpię 4 godziny. 
I będę się upierać - tak mocno przy niebieskich migdałach, jak Ty przy swoim. Planuję już lato, wiesz? Założę sukienkę. Apokalipsa. Rozpoczyna się czerwiec. Czerwony jak Adelina. Strumień (nie)świadomości. To powinno być na Brulionie. Z eM. cały czas pod górkę. "Suchość pochwy". Adieu i wiocha! Renifer się wkurza, Wu. odwołuje party z soboty, więc jadę do Pabianic. Ujebało się wszystkim coś w głowach heh. 

Ty też z tym nie wygrasz... Z taką obsesją się nie wygrywa. Możesz ją leczyć latami, a i tak powraca. Wrzucona raz w przepaść - nie znika i nie ginie. Kreśli błędne koło. Wali mocno. I myślisz. Ciągle myślisz i w kółko, odświeżasz w pamięci obrazy, obrazki, korale. Już cię kurwica zalewa, bo ile można przecież. Myśleć i myśleć w kółko... 

Z takim pragnieniem się nie wygrywa. Tak samo jak z wiatrakami. Bo ciągle walczą. Jak można szukać zwycięstwa, skoro nie ma końca i blasku. Bo są rzeczy bez końca, tak samo jak i bez początku. Pomajaczone... 

jest bez końca i bez początku.

Pół.

Kiedy wracasz z kliniki  i piszesz wiersz...  I choć patrzysz już w inną stronę,   i choć wiem, że odchodzisz,  szukam ust,  które krzykną z...