Przeziębiła się ta moja jesień.
Przeziębiła.
Liście, dłonie, sny - skulone
pod kocem
ciepło.
Przychodzi czas, kiedy zmienia się wszystko. Albo nie.
Coś wraca, a coś odchodzi. Bo musi być równowaga.
Pojawia się też nowe. Zupełnie nie z wtedy i nie z teraz. Jest inne.
Czy lepsze, czy gorsze - tego jeszcze nie wiesz. Nie wiesz, ile
będzie nosiło snów pod poduszką.
Ty zmieniasz upodobania jak rękawiczki. Zima idzie.
On, Ona, Ono - nie są już tym, czym byli kiedyś. A może byli smutkiem.
Okno świeci. Piszemy bajki.
Ciągle mi się wydaje, że idziesz.
Czasem nie potrafię rozczytać
czasu i Ciebie.
Bo jesteś i nie ma Cię
w moim czasie
jednocześnie.
Kiedy wracasz z kliniki i piszesz wiersz... I choć patrzysz już w inną stronę, i choć wiem, że odchodzisz, szukam ust, które krzykną z...