środa, 28 listopada 2018

ja też popełniam błędy i czasem bywam. obłędna

Jeśli dajemy komuś szansę, to powinna to być SZANSA - a nie tylko p*erdolenie. Dam ci szansę, spoko, luz, nie gniewam się, ale w sumie to wyjdź, idź, mam cię w dupie. Prawdziwe szanse wyglądają inaczej. Są ciepłe i cierpliwe. Przychodzą jak herbata w chłodną noc. Jak smak kawy, kiedy oblizujesz łyżeczkę i palce. Prawdziwe szanse to prawdziwe skarby. Są bowiem krechą, za którą będzie można uczynić lepsze. Starać się. O lepsze i na lepsze. Ulepszać się. Bo każdy z nas ma prawo do błędów, potknięć, niedopowiedzeń, w złości wykrzyczanych słów, czy do milczenia... Każdy może się pomylić. Tak zwyczajnie, po ludzku. Ważne, żeby przyznać się do swoich słabości, do pomyłek, fochów, złych diabłów, pęknięć. I tak po prostu powiedzieć: kurde, zawaliłem/zawaliłam... dałem/dałam ciała, było tak, siak, srak, do kitu. Przepraszam. 

Jeśli dajemy komuś szansę, to niech to będzie prawdziwa szansa. Mocna, logiczna krecha bez wymawiania zła z przeszłości. Krecha, którą oddzielimy chujnię od nowego świata. Krecha będąca symbolem nowego. Początku. Nie na odczepiajkę, wypychankę, wypierdalankę, fałszywkę czy udawajkę. Prawdziwa, czysta karta. Od zera. Bądźmy uczciwi (i u-czuciowi) przede wszystkim. Nie bójmy się naprawiania relacji. Nie pozwólmy, aby pierdoły zrujnowały mosty budowane przez miesiące czy lata. Nie wyrzucajmy ludzi na emocjonalne śmietniki.

Lubię dawać szanse. Cały czas uczę się wybaczania. Uczę się siebie i drugiego człowieka. Kiedyś potrafiłam rzucić fochem o ścianę, uderzyć drzwiami, olać. Dziś wiem, że to bez sensu. Życie w świecie z pozamykanymi oknami przynosi tylko gorycz. 

Przekażcie sobie znak pokoju... 

czwartek, 22 listopada 2018

mocne depresso

Mam mocną fazę depresso. Chodzę w kapturze, śmieję się, wyję jak rozpieszczony dzieciak i znów się śmieję, ryję, leję, ryczę. I tak w kółko. Mogłabym ci dzisiaj wybaczyć wszystko. Przelizać jak stąd do końca świata. Albo wytargać cię za włosy, nawrzucać do jasnej cholery. Ty wybieraj. Ja poproszę coś na uspokojenie :D

grupa wsparcia

- Jestem dzisiaj jakaś taka rozgnieciona.
- Nie bądź gniotem. Bądź poezją.

save me

(...)
Nie umiem tego przeskoczyć. Nie jestem tą j*baną twardzielką, którą zgrywam. Dziś coś we mnie pęka.

środa, 21 listopada 2018

nikt nam nie zabierze (u)czucia

Uwielbiam Twoją wrażliwość. Dziś wiem, że jest prawdziwa. Przetrwała próbę czasu, schody, upadki z miejsc bliskich w te kalekie. Przetrwała tamtą wojnę i stała się znakiem pokoju. 
I możesz sobie być. Na pokaz. Możemy sobie być. Możemy udawać. Ale nikt nam nie zabierze czucia naprawdę. I tego, co w nas drży.

poniedziałek, 19 listopada 2018

stacje, seriale, przystanki


druga połowa października 2018
 z zaskoczenia. 

Jeszcze wczoraj było ciepło.

gdzieś jakoś(ć) i kawa

Powinnam gdzieś wychodzić, gdzieś wracać. Powinnam mieć swoje zwyczaje. 
Ciągle gdzieś wychodzę, gdzieś wracam. Marznę na przystanku, kiedy wymieniam olej w aucie. Kiedy nie przychodzisz na kawę, bo kawa to tylko ciepły sen.

niedziela, 18 listopada 2018

destrukcja out

Wnioski 

Trzeba mieć twardą dupę i swoje zabawki. 
Czym więcej serca okazywałam, tym bardziej zostałam wkręcana w poczucie winy i ogólną beznadzieję.
Wielkie starania nie przynosiły efektów ani w postaci słońca, ani w postaci ludzkiej czułości. 
Zabierałam sobie czas, aby podnosić innych z kolan. W zamian dostawałam kpinę.
Mam dość zastraszania, szantażu emocjonalnego. Dość prześmiewczych masek na gębach. Dość słuchania, czytania, że wszystko jest "be", że wszystko robię "źle".
Chcę żyć. 

Destrukcja mi nie służy.

piątek, 16 listopada 2018

wracam z TV

Wracamy z TV. Idziemy w plener. Lampa grzeje, wali w oczy, we włosy. Intensywnieje powietrze. Trochę gęstej mgły przytula się do szalika z Pabianic. Oglądamy działki, domy, kamienice i marzenia. Zrobię to wszystko. Aleksandra powiedziała, że to TEN CZAS. Obiecałam, że przyjadę do Evy. Tęsknię za kotami. Tatuaż swędzi na zmianę pogody. Będzie padał śnieg. Zagoiłam się szybciej niż rozdrapałam. Rany mogą być wilgotne, kiedy używam ich esencji do tworzenia. Życie to sztuka. Miłość to s(zt)uka. 
Jeszcze się zakochasz. Twoja miłość będzie miała karmelowe włosy. Albo róże. Wkładane do herbaty nad ranem. Jeszcze ktoś przewróci twoje oczy do góry nogami. Jeszcze ktoś przyjdzie. Jeszcze ja przyjadę (na tamten koniec świata). Bo jesteś moim końcem świata, na który mogę uciekać, kiedy złe dzieje, potwory w łóżkach, brzydkie słowa, brudne sny. 
Dziś znów śnił mi się Pinokio. Powinnam więcej pisać. Książek. Kolejne życia, historie. Mnożyć chmury. Powinnam zapomnieć jak smakuje sen. Pieścić bezsenność. Może dlatego ciągle przychodzi. Bo nie potrafi wyzwolić się z pierwszego pocałunku. Może dlatego nie daje(sz) mi spać. Pamięć  o języku bywa piękna, ale i bolesna. Wszystkie kradzione pocałunki, usta, pozarywane noce, klatki piersiowe, westchnienia. 
Jeszcze się zakochasz w księżycu. W bladych porankach z zamglonymi oczami, które przychodzą na świat. W ciężkich chmurach, bo poczujesz pod nimi słonce i tlen. 
Jeszcze się zakochasz. Twoja miłość będzie miała oczy pełne whisky. Albo przyniesie filiżankę pełną czułej kawy nad ranem. 
Jeszcze ja przyniosę kawę. Jeszcze tutaj przyjdziesz (na początek świata). Bo jestem twoim początkiem świata. Pierwszą myślą, kiedy otwierasz oczy po śnie. Kolejną przy śniadaniu, następną - pod oknem. W drodze. Środkową - w środku dnia i ostatnią - na poduszce. 

Wracamy z TV. Wszystko dobrze. Wyluzowany program. Ze mną w głównej roli. Psychotrochę - Psychoprochów. Na szyi ciągle noszę bursztynowy różaniec. 
Idziemy na Lublinek. Zawsze tak nazywam to Twoje Uroczysko. Zawsze smakuje mi tam wódka. Pijemy Ciemne Książęce i księżyc pada jak deszcz. 
Przyciemnione światło wskazuje na późną godzinę. Albo na sztukę. Artyści wszystko robią inaczej. Każdy jest inny. Każdy jeździ na inne wywiady.

Ty jesteś mega medialna. Nie jesteś jakąś taką lalą. To fantastycznie niesamowite. Jesteś taka fajna dupa. 

Wracamy z TV. 
Jestem trochę pijana.
Jestem. Jesteśmy.

niedziela, 11 listopada 2018

a potem opowiem ci o wszystkim

To są imprezy, Kochanie. Na takich imprezach się pije. To są bolesne kace, kiedy głowa toczy się od łóżka aż pod stół. To są toasty pełne róż. Ściany, które przytulają się do pleców. Łazienki pełne. 
Tyś jest. Taką mocą moją, której żadna wódka nie ugasi. Ani pragnienie - nie uspokoi. Tyś jest pełna - wszelkiego dobra. Poezjo! Przesuwamy się na północ. Tam będzie chłód. 
Tutaj jest upał. Balkony przepalane fajkami, których nie trawię. Marynarki z popiołem. Usta wilgotne... 

To są imprezy, Kochanie...Nie zrozumiesz... Mokra musi być cała kuchnia, lepka od śliny. Okna zaparowane,  lustra, oczy... 
Kac po wszystkim. Kiedy głowa toczy się od łóżka aż pod stół.

piątek, 9 listopada 2018

kuchnia, w której się pije

tłum.

4:14

Moja bezsenność cierpi dziś bardziej niż poezja.

pogoda jest ważna

Idę coś (wy)tłumaczyć. Kontrowersje są dobre. Kontra czasem też. Jest fabuła, inspiracja, schiza, dramat i pierdolec. Podobno w ludziach można znaleźć wszystko i szkło. Podobno człowiek to inspiracja wszechmogąca. Podobno Google się nie myli, a człowiek czasem tak. Wszyscy kłamiemy jak z nut. Jestem w związku - mawiają. Mam się dobrze. Nie jestem anorektyczką i nie posiadam depresji na własność. Wódki nie tykam, a trauma to tylko wymysł, wykopek, warsztat. Żeby mobilizować szare komórki najlepszych przyjaciół, najgorszych wrogów. I kto by pomyślał, że wyjadę w przeszłość. Że wyp*erdolę na tamten kontynent: gdzie zimno i chłód. Kto by pomyślał, że kupię rudo-czarną szalikopodobną okrętkę w Pabianicach. Że będę owijać nią szyję. I że chciałabym się ukryć przed złem. 
Brr... Pogoda jest ważna. Zwłaszcza ta od Ducha. Świętego. 



inna
perspektywa.

środa, 7 listopada 2018

teoria na cudze życie

Ufasz komuś, opowiadasz o sobie, zwierzasz się. A potem okazuje się, że wszystko, co mówiłaś jest gównem. Bo ktoś nie słucha. Bo wymyśla za plecami swoją teorię na twoje życie.

niedziela, 4 listopada 2018

popatrzmy sobie głęboko w oczy

Kocham ten świat. Tę ciszę, ten spokój - w tym momencie. Ten gwar i krzyk, hałas pootwieranych okien, duszy dusznej, wódki, od której boli głowa (od duszy i od wódki). Kocham poranki, które przykładam do powiek, kiedy wracam z party, w białej, pogniecionej koszuli, z czarną, rozmazaną kredką pod okiem. Siadam wtedy wygodnie - tak, żeby nie uszkodzić urojeń. Gapię się w okno. Świat jeszcze śpi pod ciepłymi kołdrami wszystkich ludzi, którzy oddychają w rytmach swoich snów. A ja piję kawę i podziwiam prywatny Manhattan. I zaglądam w okna tych, u których zaczynają pojawiać się światy, bo światła rozganiają mgłę. I mogłabym tak siedzieć godzinami z Tobą. W pogniecionej koszuli o zapachu whisky albo innego świństwa, którym truje się czasem duszę. Mogłabym zrobić Ci kawę - taką ze snów, żeby obudziła najdroższe na świecie pragnienia. Mogłabym gadać godzinami - albo do południa (aby nie zemdlić Ciebie i świata) albo nie gadać tylko milczeć i gapić się w Twoje oczy. Chociaż oczy mówią - podobno wszystko. Więc może to inny wymiar i dialog? Dla tych, którzy nie pragną słów, bo pożądanie odbiera im gardło i mowę... 

piątek, 2 listopada 2018

po...

całować.

w inny sposób

Coś mi daje, coś mną powoduje, coś popycha, inne odbiera mowę. Coś mam - do załatwienia, jakąś kawę - do wypicia, chmurę - żeby wstrzymać deszcz. Twoje usta - do ukrycia, bo jeszcze nie wiem o nich wszystkiego. 

Myślę, że jest inaczej w powietrzu, chociaż niektóre rzeczy pozostały niezmienne. Bo mają drugie dno i kolejne życie...
I możesz chwycić o każdej porze, żeby przysunąć.

Od tych dni bardzo bolą mnie włosy. Zaduszne ulice i kadzidlane myśli, zapach cukrowej waty - świec pomieszanych z cukrem. Moja depresja - tkanka tłuszczowa. Twoja wielka miłość - rozmazana na policzkach. 
Jestem. Jesteśmy. Jeszcze 
tylko z popiołów podniosę kilka marzeń. 
Pozwól. Poczekaj.
Chociaż przez chwilę popatrzeć 
w inny sposób. Popatrzeć. 
po...

Pół.

Kiedy wracasz z kliniki  i piszesz wiersz...  I choć patrzysz już w inną stronę,   i choć wiem, że odchodzisz,  szukam ust,  które krzykną z...