piątek, 5 listopada 2021

wiersz z cynamonem

na sen przywiążę cię 
prześcieradłem do siebie 
ty wiesz jak całuję 
jakby od nieba odejmować świat 
i tylko samo niebo zostawić
 
ty wiesz jak pachnę
jak pieszczę 
jak ciągle ci mało 
niedosyt
 
lubisz tak 
lubisz

wtorek, 2 listopada 2021

to wszystko przez te jesienne spacery

    Oglądanie starych zdjęć chyba mi służy. Może to przez te wyraźne zmarszczki - na sercu, które lubię. A może przez oczy, które były wtedy tylko ucieczką przed. Idę dalej i widzę Srebro. Wchodzę na 4 piętro. Robię remont. Od jakiegoś czasu śpię na materacu, jakby wyrzucenie łóżka było czymś w rodzaju buntu i łamania: schematu, przeszłości, łamania życia od A do Z, od "muszę" do "tak trzeba". Nie ma już "muszeń", nie ma, że coś trzeba, bo wypada, bo nie wypada, bo. Wczoraj na cmentarzu miałam stare spodnie (kilka numerów za duże, sprzed 10 lat). Topiłam się w tych spodniach i w tych zadusznych spojrzeniach ludzi, którzy zamiast koncentrować się na zniczach, koncentrowali się na mnie - na mojej opasce z napisem UNIQUE, potarganych włosach, skarpetkach zaciągniętych pod prawie kolana, kurtce z napisami, łańcuchu przy kieszeni. Myślałam, że kiedyś byłam szalona - że koszula na koszulę, tiszert z napisem: fuck off. Dzisiaj? Chyba stać mnie na jeszcze większe szaleństwa. Na Groniki autem o 3 w nocy przez mgłę, na Radogoszcz i kilka innych nieodkrytych jeszcze miejsc. Nie wstydzę się, że jestem jaka jestem, że mam niepoukładane w głowie i we włosach, że lubię bajki. Oglądanie starych zdjęć chyba mi służy,,, Bo pokazuje, jak bardzo się zmieniłam. Ile upłynęło wody, czasu, zegarów... I  że leci czas. To przemijanie mnie drażni, a jednocześnie podnieca, bo czymże jest seks cholernie udany, wilgotne usta i uda mokre - bez granic. W końcu. Jak dobrze, że rama łóżka wcale nie jest mi potrzebna, jak dobrze, że istnieją pocałunki... Te delikatne, muskanie tylko, zapach... te namiętne - kiedy język i wszystko. 

Życie - to każda półka, półeczka. Układanie w szafie, porządki. To akceptacja siebie, Nieba i Ziemi. To cud. 

Mam dzisiaj to, o czym marzyłam na serio. Bo można marzyć na żarty - można wciąż uciekać, ale od wiecznej ucieczki wszystko boli. Minęły cztery lata, od kiedy moja decyzyjność stała się taka naprawdę moja. Od kiedy ma to wszystko SENS, a nie SEN. Bo sny można śnić najpiękniejsze, ale sedno to spełnianie snów. Bo marzenia można marzyć, ale sedno to spełnianie marzeń. Nie chciałabym się obudzić za xx lat z myślą, że coś przegapiłam, przegrałam, że nie było mi dane to szaleństwo bez brzegów. Że trzymałam się kurczowo kawy tylko o poranku. 

nie wypada, nie tutaj, nie teraz. 

A ja chcę z tobą lizać

lizaki w różowe kwiatki 

kupić niebieskie szklanki. 

I wiem, że wszystko to nie ujmuje mi uroku, cholernego kurwika, drżenia powiek, powagi, kiedy trzeba wrzucić na taśmę książkę, firmę dopieścić, kupić pralkę. I wiem, co to znaczy mieć natchnienie i wyobraźnię. 

I rzeczywistość. 


*** 

Śniła mi się dzisiaj przeszłość. Kilka osób. W tym moje eks-y. Robiłam spotkanie - parapetówkę z okazji urodzin firmy. Była muza, tort. Zapach kadzidełka wnikał w świeżo wyprane zasłonki. Wyszliśmy na balkon na papierosa. Nie palę, chociaż tym razem nie przeszkadzał mi dym, bo wciąż czułam te piękne kadzidełka - od korytarza aż po ogród. Mieszały się czasy w mojej głowie. Ktoś się przeprowadził do Łodzi, ktoś trzasnął drzwiami i nie wrócił. 

Masz tak czasem? Kiedy czujesz, że coś jest i dobre, i złe - jednocześnie. Że coś cię wkurza i podnieca - jednocześnie, że coś cię drażni i pobudza - jednocześnie. Że czegoś chcesz i nie chcesz - jednocześnie... Masz tak czasem? 

To wszystko przez te jesienne spacery...

                                                jesień 2021

Pół.

Kiedy wracasz z kliniki  i piszesz wiersz...  I choć patrzysz już w inną stronę,   i choć wiem, że odchodzisz,  szukam ust,  które krzykną z...