czwartek, 14 grudnia 2017

s.pełnia(m)

- Można być szczęśliwym?
- Można. Trzeba tylko dać sobie szansę. Nie bać się.
- A czym jest prawdziwe szczęście?
- Tym, co prawdziwe. Tym, czego nie trzeba udawać. Wiarą we własne możliwości. Niekłamaną miłością i chęcią posiadania cudu. Nadzieją, że się spełni.
- Czyli? W jaki sposób mam szukać?
- Nie szukaj. Samo przyjdzie. Jeśli tylko się odważysz. Jeśli zrozumiesz, że teraz twoja kolej... 

poniedziałek, 11 grudnia 2017

niedziela, 3 grudnia 2017

grudzień. puch

Daj jej spokój. Niech kobita szydełkuje, niech ćwiczy...
Słychać po tobie. Jest już lepiej. Gorączka spadła, jak jabłka spadają w sadzie. 
Mój chaos to pierwsza liga. 
Lubię jabłka. Grudzień. Puch. 
W listopadzie miałam przebłyski. W styczniu będę miała cuda. 
Jeszcze wytrzymasz. Takie milczenie nigdy nie zabija. 
Szukaj. 
Znajdziesz iskry pod powłoką śniegu. 
Znajdziesz poduszki.

środa, 22 listopada 2017

z listów do.

Pięknie u Ciebie. 
U mnie chaos na kółkach. Szykuję wszystko. Warszawę, muzykę, słowa. Świat. Dopinam ostatnie guziki. Do koszuli przykładam.
Książki i ręce. 

(...)

wtorek, 21 listopada 2017

lov(ty)

Kocham.
Swoją Pracę.
Kota.

*

Życie z artyst(k)ą bywa ciężkie.
Zastanawiam się, kto ze mną wytrzyma...

poniedziałek, 20 listopada 2017

szaliki są gołe

szaliki są gołe
jak twoja szyja i tamta rozpacz - łza zawiązana na policzku
blade jak okna w których za dużo światła
albo mecz
inne dziecko matka - ta sama ofiara wyszczerbionego kata
klątwa nocnik

ta kobieta nie jest szczęśliwa tylko głupia
może się jej wydaje
może myśli że wie
a tak naprawdę stawia pasjansa
i cicho płacze
nad tabletką

policzki są czerwone a miały być czerwcowe
a może właśnie dzisiaj w grudniu są czerwone i czerwcowe
jak uda łatwopalnych kobiet
pośrodku Wrocławia albo innego miasta
jak usta wykorzystanych snów

idź prosto
przywiąż szyję do szału
do szalika
aby nie przeziębić urojeń 

sobota, 18 listopada 2017

atelier

Szukam 
działki (przytulnej, pociągającej) /mieszkania (może być to jakaś przyjemna, inspirująca kamienica, ale na własność - w klimacie atelier )
w Pabianicach.

wtorek, 14 listopada 2017

dziwnie tak dzisiaj

 

Hurts - Help

dziwnie tak dzisiaj 
wystaje mi kręgosłup 
jest (nie)moralny 

przed urodzinami było gówno
teraz piątka przed wagą
sto osiemdziesiąt centymetrów nadziei
na najpiękniejsze
życie i obrazki 
parne
lato 
ty

chcę jeść
świat szumi 
przebił się przez żebra ociężały październik  
ciężki jak chuj
- piździkutas
help 

mam dobrą pogodę pod prawą ręką 
chcę jeść 
ciebie przed każdym snem
i na każde dzień dobry 

od teraz mogę 
więcej życzeń zawijać w papier
rozwodowy 
rozpalać pragnienia
na nowych ustach.

piątek, 20 października 2017

jedwabiste

twoje palce milczą na mojej wycieraczce rozsypał się popiół
to chyba nie znaczy wszystko a może tyle co feniks
jeszcze wstanę
kupię bilety w kosmos

zauważyć można szum powiek
nitkę lawendy
chudą jesień
miętę do poduszki

na uspokojenie biorę wymyślone
usta
koszulę w kratkę
pramolan 
jedwab 


*Pramolan - preparat o działaniu przeciwlękowym, należący do grupy trójpierścieniowych leków przeciwdepresyjnych.

czwartek, 19 października 2017

matrix 2017

Czuję się jak w Matrixie. Moje życie to jakiś science fiction film. Jak tylko skończy się ten pierdolony odcinek, to wrócę. Ze zdwojoną siłą. Obiecuję.

środa, 11 października 2017

inaczej

Złośliwe choróbsko położyło mnie do wyra i tym sposobem powstało wiele ciekawych rzeczy/światów/fotozdarzeń. 
Brakowało mi miejsca. 
Jest inaczej.

niedziela, 8 października 2017

absurd

Niektórzy ludzie mają problem z relacjami kumpelsko-przyjacielskimi, a co dopiero jakby tak ich wrzucił w fantazję związku. Chyba zacznę pisać (melo)dramaty albo wykreuję lepiej jakiś teatr absurdu rodem z Becketta. Ty mówisz, że nie lubisz czarnej porzeczki, a ktoś pod mordę podsuwa ci wiadro czarnych porzeczek. Ty mówisz, że uwielbiasz dżem truskawkowy, a ktoś na przekór próbuje posmarować Ci twarz smalcem. Ty mówisz, że podoba ci się róża, a ktoś na twoich oczach wyrzuca różę przez okno. Ty mówisz, że nienawidzisz kółek, a ktoś próbuje zrobić okrągłe drzwi.
Ty mówisz, że coś lubisz, wprost. A chuj. Zrobię ci na złość. Odwrotnie.

- Miło mi bardzo... Sprawi mi to wielką przyjemność, jeśli... Jeśli wypiję zieloną herbatę. Szklankę wódki. Życie jest piękne. 
- Proszę, weź likier, po którym zrobi ci się niedobrze. Porównam cię do Koziołka Matołka. Osłodzę ci życie.

I tak właśnie mi się robi. Niedobrze. Bolą mnie flaki, kiedy myślę o ludzkich złośliwościach, o wkładaniu bomby w sedes, zakrywaniu ust tamponem, spirytusem. 

No weź, bierz w łapki! Spróbuję ci wmówić, że to kochasz. No weź, nie protestuj, zesraj się, żryj czarną porzeczkę, której nie lubisz, załóż kalosze, wypij pomyje, zamieszkaj na balkonie, jeździj (forma niestaranna) łódką, pływaj samochodem, lataj rowerem w podartych gaciach. Albo na miotle. Kurwa. Ha! Zastanawiam się, jak wielka jest fala absurdu, który zalewa naszą planetę. 

czwartek, 5 października 2017

mocno wieje ten wiatr. (u)myślnie

W takich chwilach zastanawiam się, co będzie, jeśli zabraknie jutra?

mi love

- Napisz coś.
- Co?
- Moje usta.

Got U

Dzień dobry,
jestem z innej planety. 

Kupuję buty ze złotymi sznurowadłami. Czapkę ze srebra. Koszulę z żabotem. 
Łazimy tak od blasku do blasku. W aucie ciepła muza. Słuchamy. Grzeję w jesień. Prowadzę.





O właśnie taka:
Kokab - Got U (Ready or Not) | Official Lyric Video

Rozważamy Londyn. Szukasz świnki. Skarbonki (bo świnię to łatwo znaleźć). Może być w ludzkie marzenia i freski. Nie jestem Aniołem. Ktoś się do mnie zwraca po pysku. Zlewam. Specjalnie gwiazdorzę. Przyszedł czas na powidła, szarlotkę i scenę. W Hebe szaleństwo kremów. Kinga ma urodziny. Z życzeniami jadę. 
Znów muza. Ta sama. Riplej. 
Możesz zariplejować oczy, ale wolisz bloga. 
Spoko. Będzie trzeci. Współczuję.
Kocham swój własny cynizm i ładne marynarki.



PS
Polecam mój artykuł naukowy: Wielopoziomowość tekstu literackiego. Od-kształcanie metafory. Surrealizacje... 

Pozdrawiam ciepło, bo jesień chłodem szarpie za policzki. 

środa, 4 października 2017

manekin



Wciągamy żelki. Znaczy ja udaję, że jem, bo czuję miód. Robię tylko zdjęcia i wrzucam francuskie kawałki. Sprytnie próbuję rozczulić powietrze. Zupa jest pomarańczowa i ma ryż. Jest taka ładna na kolację. 
Telewizja umówiona. Podobnie z pozostałymi: miasta/miasteczka/ludzkie oczy. Zawiesiłam ostatnio spojrzenie na tobie. To był manekin - a na nim babski garnitur w paski. Glany z aksamitką i kapelusz. U stóp.
Manekiny mają w sobie pewne szaleństwo, takie, które można włożyć do książki. Spoglądasz na mnie. Później liczymy grzechy i szukamy ust. Czymś trzeba krzyczeć. Bo płuca ukryte. Mylę autobus z pociągiem do. Serce od emocji świruje. Zamówienia upadły na głowę. Jest pięknie. 

i jeszcze śnił mi się pocałunek z języczkiem
twoim 
pragnienie lizało wargę.

poniedziałek, 2 października 2017

odczuwajka autentyczna

Nie potrafię dziś określić swojego nastroju. Nie potrafię zdefiniować. Czegokolwiek: smaku herbaty, kawy, kota, tęsknoty (a jest?). Pewnie ją gdzieś tam włożyłam pomiędzy listy. Ciągle piszę te listy i ciągle ich nie wysyłam, jakby od milczenia miało zależeć wszystko. Jakby w ciszy miał się ułożyć wszechświat. Bo ktoś boi się burzy tak samo jak i muzyki, która rozdrapuje (po)wieki. Nie. Wcale nie jest mi źle. Jeździłam samochodem i nogami. Spacerowałam. Kasztany kleiły się do życia. Uśmiech był pewny i niezrównoważony psychicznie, i ławka ciepła. Więc co to jest dzisiaj? Kac nostalgiczny czy cholera jasna, październik, zaduszek, majaczenie, sen? Nie potrafię się uspokoić nad herbatą. Szukam w niej autora tamtej poezji i nie znajduję. Przegrzebałam całe wszechnibymogące Google. Na próżno. 

Wniosek (?)

Istnieją rzeczy, sprawy, miejsca i ludzie, których już nie można odnaleźć. Którzy bez wieści gdzieś przepadają. Gasną w pamięci, bledną jak kartki, z których nie można przeczytać już ani słowa.

znaczki


przytul jesień
ona też potrzebuje ciepła 

wczoraj



wczoraj i dzisiaj



ZAYN ‒ Dusk Till Dawn (Lyrics / Lyrics Video) ft. Sia

*
wysyłam listy do ciebie ale dochodzą tylko znaczki oderwane
od rzeczywistości
jak moja dusza.

niedziela, 1 października 2017

zaraz

Idę z Wilą na wódkę. A co? ;) Zadrinkujemy kolejne sukcesy 😎

dojrzałe wiśnie

Wyprowadzasz się. Nie wierzę. Jestem w chuj sentymentalna. Mogą mnie boleć
przystanki autobusowe i inne dziwadła. Z książki, której jeszcze nie mam
wycinam sny i zegarki. Będziemy chodzić ulicą bez wieści. Kierunkowskazy i migreny
też wytnę. Nie będą nam potrzebne.

Dziwnie się czuję, kiedy odwiedzam twój profil. Trochę jak podróżnik, a trochę jak intruz.
Możesz dać mi kopa w dupę, ale nie chcesz, bo przecież nie widzisz,
ile razy pochylam głowę nad tobą. Liczę twoje sny i wnikam w czas, który już dawno się zatarł, połamał palce.

Twoje zdjęcie na przedostatniej stronie. Chmurzy się. Deszcz
przyleje w serce. Trawa i łąka. Nie wiem, którędy płyniesz. I po co to wszystko? Dlaczego takie, a nie inne decyzje, dlaczego sushi i w liście nie piszesz do mnie nic.

Pusto.
Tylko tak mogę poskładać waszą historię. Mogę ją przenikać i mogę być deszczem.
Tylko tak mogę porozciągać luki w czasie. Wypełnić tym, czego nie ma. Narysować krwotok.
Czerwone staje się wyraźne. Pulsuje.
wszystko. Twoje usta są jak dojrzałe wiśnie.

sobota, 30 września 2017

kurtyna

Ja: Dobra jest ta zielona herbata z wiśnią. Bardzo mi w październiku smakuje.
Ty: Jeszcze nie ma października.
Ja: Aha, oki.

Kurtyna.

piątek, 29 września 2017

luki

To był chyba 12 - rok. Jakoś  tak. Siedzimy na fioletowych sofach (jeszcze wtedy fioletowych). K. chce ode mnie pewną książkę. Rzuca we mnie "Holsami", bo książka ta trafia do kogoś innego. A dzisiaj te słowa prześladują mój fejsbuk. I za cholerę nie potrafię sobie przypomnieć kto. Szukam autora w głowie. Luki w pamięci stają się coraz bardziej głębokie. Z upływem czasu tak wiele nam umyka.
 
"Kiedyś przyjdę, niezadowolony, że stało się to 
Tak późno. Przyjmiesz mnie, bo cóż innego mogłabyś 
Wówczas zrobić. Ja - niedobry sen. 
Ty - starsza już pani o nieskazitelnej wierze w innych, 
wpatrzona w okno umykających chmur."

czwartek, 28 września 2017

pod

Dziś dwa razy byłam pod twoim oknem.
Chciałam zapukać do drzwi.

.

Niektórzy powinni uprać swoje myśli.

Ona

Bo wszyscy to tak sobie myślą: ona jest taka zajebista, przebojowa, jedyna w swoim rodzaju, zdolna, charyzmatyczna, cyniczna, dowcipna... Problem? jaki ona może mieć problem? Ona nie może mieć problemu, depresji, za fajna jest na depresję, uciskanie serca w ciasnym pomieszczeniu, bandaże, kolki sercowe i inne chuje. Ona nie ma prawa mieć żadnego załamania - wszędzie jej pełno, świat nią pachnie. Nie jest nerwowa. Nie może mieć nerwicy. Lękowej. Nie może mieć problemu z żarciem, z mięsem, bo przecież czasem zje rosół z kury, pizzę czy loda, sięgnie po chipensa, czekoladę. Ona jest jak hybryda, niczego się nie boi, nie musi spać, srać, kichać. 
*

Jak bardzo świat bywa omylny, kiedy nie wie.

środa, 27 września 2017

wyostrzenia

prozą

Szukam białego kapelusza. Kupuję morówki boro. Idealnie militarne. Podkreślają kształt lirycznej... 
duszy. 
Wtorek. 26 dzień września - dzień prezentów zaległych i tych z wyprzedzeniem na kolejne okazje. Wtorek - dzień dobry. 
Wtorek - dzień targowy. 

Siedzimy na dachu i popijamy miętę z trawą cytrynową. W otoczeniu kwiatów smakuje idealnie.


poezją

wyostrzenia
szukam białego kapelusza a odwiedzam
wnętrza w których królują lustra
gdzie zawsze coś się wydaje
na przykład kasę na koniak

nie będzie innej histerii jak jesień
nie piję i nie biorę na krechę
babiego lata
zachowuję się inaczej niż wszystko
próbuję wyostrzyć serce

bo depresja trwa
tylko godzinę
potem się zamienia w liście
i odkleja od słów

idę dalej zostawiam
na ścianie
lęki wyłączam
nerwy odpinam
bluzkę

jest inaczej
bardziej miłośnie
bardziej jękliwie

#wyostrzenia #selfie #filtry #instagram #bnw #rysy #lustro #białepokoje #białe #wnętrzamajątwarze #psychoprochy


obrazem


muzyką


poniedziałek, 25 września 2017

wnioski bywają (bez)litosne

Wniosek: czym rzadziej piję, tym jest gorzej. Kiedyś moje kace trwały kilka godzin, później zminimalizowały się do dwóch - i to po obudzeniu. Teraz, kiedy jestem w fazie "pomajaczonego", kace rozciągają się na dwie doby i czuję je nawet we śnie. Ja prdl. Ha! Dostałam Migeę od przyjaciela. Czuję się, jakby mnie ktoś wyjął z zapyziałej sutereny. W sumie to kapitalnie, bo akcja Pomajaków dzieje się w ...icach.  Zwariowały słow(n)iki. Za chwilę ktoś mnie wyprosi, bo muza tłucze okna. Dobra, luz. Każdy musi mieć jakieś grzechy 😆😉


Raphael Lake, Ben Fisher, Aaron Levy & Daniel Ryan Murphy - Vertigo

post.

Mam nieprzyzwoitego kaca.

sobota, 23 września 2017

PS

PS

A... Zapomniałabym...

Tym, którzy się nudzą (w życiu) - współczuję. Tak... to bardzo smutne. Ubolewam. Zawsze jednak można poodświeżać sobie moje blogi, zrobić jakieś sto odsłon albo dwieście. Iść na Instagram, na fb, spenetrować wszystkie moje profy i profile. Poszperać. Poszarpać. Poczytać. Pofantazjować.
To lepsze niż serial w tiwi. Taki research.
Pozdrawiam. Kiss.

;)

sweet story

Podobno dzisiaj o 21:50 będzie koniec świata. No cóż - Świecie Drogi, ja w tym czasie mam party. Więc "ajm soł sorry". Będę oblewać słowa i sny ;) 

Dokładnie. Wyprasowałam dwie koszule. Nie potrafię się zdecydować. Podobnie jak na dywan do salonu. Miało być biało więc może ecru? Znaczy, że koszula, nie dywan. Ecru. Dywan ma srebrną nitkę. Lubię twoje usta. 

I lubię te "camerale", kiedy policzki różowe od wina. Przerzuciłam się na wino jakoś tak - muzycznie albo to przez książkę, którą majaczę. Nie. Dzisiaj rzucę się w objęcia pomarańczowego drinka z nutą brzoskwiniową. Półnutą. Piosenką. Będziemy siedzieć pod ścianą - jak na tych londyńskich parapasach i rzucać sny o podłogę. - Ładne buty. Laksy. Lakierki. I pasek. Ćwieki były w TV, więc trzeba wzruszyć dłonie - moja delikatność. 
Także lubię te "camerale", które rozrosły się do dwudziestu osób.
A może i więcej.
Kieliszków, walca. Kurde, nie potrafię walca. Ale potrafię walczyć. I wygrywać ;)

Jest idealnie, aniołkowo, sielsko, balladycznie, muzycznie, bez kpiny, frezyjnie, finezyjnie.
Jest miód. 

Dziękuję za uwagę i obecność.
Kłaniam się.
Miłego wieczoru 😎

środa, 20 września 2017

po

(jeżeli zapragniesz to nie zgaśnie)

Chodź, zrobię ci najlepszą kawę na świecie. Ustami obejmiesz kubek albo zgrzaną od pragnień filiżankę. No, chodź. Zagrzejemy usta. Na sobie. Będą tańczyć motyle i kwiaty. Będziemy się unosić kilka metrów nad ziemią.

niedziela, 17 września 2017

wpis dziwny

Mam wrażenie, że nagle zrobił się listopad. Gęsty i ciężki. Łazimy po Pabianach. Przy Wełnie robi się cieplej. Kawa na wynos i oczy. Wbite gdzieś tam - w inspirację - sny. Zgubiłaś klucze do serca. Podnieś. Przestają mnie irytować gorzkie żale, szaliki, głupie propozycje, ślepe owce, głuche barany. Policzki pachną wierszem.

błękity

powinnam ciszej
zakradać się do twoich oczu.

sobota, 9 września 2017

indziej.

Gdynia była przejazdem. Przystankiem między ramionami wiatru.
Migrena jest nieczuła. Daje po głowie. Odstaw
wszystkie żale i poduszki. Nic nie pomaga. Weź cukier.
Zawsze spada
na cztery łapy
i aura staje się mniej przeklęta.

Nic nie widzisz
na oczy ci padło milczenie. Pustka wokół
wydaje się zależna od szału.
W kilka dni
popłyniemy inaczej, gdzieś, indziej.

piątek, 8 września 2017

perły

Zakochałam się w Perles De Lalique. Zakochałam się od pierwszego dotyku na nadgarstku. Potem nie było już innego wyjścia.


#perfumy
#białaperła
#perlesdelalique
#idealnie
#zapach
#nowy
#mam
#pachnądłoniepachnąustapachnąwiersze



r.

Różowe róże

czwartek, 7 września 2017

szum.nie

Psychotropy mawiają, że niektóre rzeczy są wieczne, a inne pod wiatr.

jesteśmy w kontakcie
zerwanym ze ściany

będziemy udawać
że nic nas nie łączy

tylko zimna jesień
złuszczenie naskórka 

4

kiedy jestem na czwartym piętrze już nie musisz udawać że to krzywo zgaszone światło
zasłonka czarna i twarda ciecz
płacz był tęsknotą i widzisz - nie było warto dochodzić do krawędzi wody i ognia. udawać
każda miłość zawsze wyzdrowieje - gadali.
twoje szepty słychać teraz na drugim końcu pustyni. są jak pościel
kiedy się kruszy(sz).

sny mamy blade i możesz mnie namówić na wódkę
wino albo jakąś inną zbrodnię
by ch-ciało słowem się stało i zamieszkało pomiędzy nadziejami
na przyszłość
- we śnie zawsze jestem.

zamieszkujemy pragnienia znaki dymne i kosmos
coś się zmienia coś się wyjaśnia
gdzieś tam obłęd zamienia się w rozmowę
i po co to wszystko skoro teraz kawa smakuje tak bardzo
jak nigdy

i możesz mnie głośno pocałować.

środa, 6 września 2017

siet.etykieta dla niedorzecznych

Kiedy psychotropy martwią się o działanie wszechświata

nie mogę się skupić
mam wrażenie że sufit odbija cię
od podłogi. wszędzie widzę lustra
inną drogą będziemy chodzić do siebie

dzisiaj to najlepiej mieć świra
przykrywać usta butelką wódki
brać na raty puste.
niewypełnione pokoje

nie mogę się skupić
ryby mają podwójne skrzydła
pies próbuje przygwoździć diabła
anioł ceruje głowę

i powiedz mi szybko że nie mam zaburzeń.


Imagine Dragons - Thunder

-

Ależ skąd. To niedorzeczne.

wtorek, 5 września 2017

.

tak
wiem wiem
nie musisz się ukrywać
wszystko wiem.

ostatnio tam byłam

Pierwszy raz usłyszałam ją u E. w P. Była jak spacer po wodzie. Wilgotna od nadziei. Była Nadzieją. Bo.
Jeszcze wszystko i nadzieja. (Pomajaczone). 

Mogę słuchać jej w kółko. I Walk on Water, i Nadziei. Czy to już OBŁĘD? Nie. Nie oczekuję innego rezultatu. Po prostu mi dobrze.

Inspirujemy się. Białymi perłami i B.
Ukradnę Seconds do książki. Podpieprzę. Uczynię przypis do snów.

A wściekłe sny próbują gryźć. Dlatego śpię mało, a żyję dużo. Też ci radzę - ŻYJ - a nie tylko węszysz jak pies.
Ludzie bywają psami. Cóż. W Pomajaczonych także.


Thirty Seconds To Mars - Walk On Water

w kółko.od rana

Zrobiło się dosyć zabawnie. Nadal mnie powtarzasz. I tak w kółko.

w.

Siedzę zachłannie w.

poniedziałek, 4 września 2017

do Ciebie. cały ten cyrk. he

Myślę, że to już czas i że musisz skonsultować się z psychiatrą.  

"Obłęd: powtarzanie czegoś w kółko i oczekiwanie innego rezultatu." (Albert Einstein)

wtorek, 22 sierpnia 2017

młynek do kawy

Kupiłam biały młynek do kawy.

przyjdź na kawę
napijemy się wina.

ryzyk-fizyk

Tylko w szaleństwie jest potęga. 
~ Chaos

Był ryzyk-fizyk. Bo grzmiało już po pracy. Niebo przywaliło deszczem. Na krótko. Wyszło słońce. Decyzja o rowerowym trip zapadła jak klamka. Jedziemy 😃 Miałam swoją prywatną loterię. Pogodową. Wylosowałam oberwanie chmur. I wiecie co? Było zajebiście! Chyba to jest właśnie prawdziwe, zajebiste życie. Takie, w którym są emocje. Słońce i deszcz. Z górki i pod górkę. Życie, w którym są suche badyle i przemoczone gacie 😂 

*

Nigdy się nie poddawaj. Rób to, co kochasz.



rozmazówki.


niedziela, 20 sierpnia 2017

silky.

Przyszła inna pogoda. Tak mi się pikawa rozhuśtała, że bez leków (i lęków) się nie obeszło. Wyleżałam się. Odjęło się wszystko. Musi być silky teraz.

*
Prasuję koszulę. Czekam na ciebie.

*
mam chude ręce 
wyszczuplam nałogi 
wyszczuplam ziemię i czulę
się jak jedwab latem
w usta wkładam słowa
w słowa wkładam kwiaty

10

 *
Mam takie jedno wyobrażenie. Późną jesienią jechać z tobą szlakiem kadzidlanych marzeń. Rozcierać chłód na policzkach. Wypić kawę w parku. Rozgrzewać kubek w dłoniach - papierowy.
Takie to proste...

*

Znowu będzie jesień. Znowu będą umierały liście.

slowly

Był świrbel, że szok. Z Dżelą i Nelitą wypiłyśmy trzy wina. Po butelce na głowę. Wcześniej wtorek z Paulą. Rozbrajający. Czerwone słodkie. Cukruję usta. Kawą w Pabianicach - najlepiej. Uzależniam się. Od myśli o. Potrzebuję cukru, bo ciągle mi spada. Mogę tam jeździć jakkolwiek. Rower ma skrzydła. Spodnie znowu przełażą przez biodra. Bez paska nie sposób. Lekarz mówi, że ani grama w dół. Modlę się o braki - wyrzutów sumienia i jeszcze piszę psycho. All time - nieustające miraże. Mam plany, obłoki, dreszcze. Mam... (przemilczę). I jeszcze coś więcej niż sny... 

*** 

slowly. Zapamiętaj.

niedziela, 13 sierpnia 2017

wypas

O nie! Pasiesz mnie, a miałam się odchudzać. Pasiesz mnie jak Baba Jaga Jasia i Małgosię. Najgorsze, że jestem Jasiem i Małgosią w jednym.

piątek, 11 sierpnia 2017

Listy (w) nieobecne

Współczuję Ci. Codziennie musisz na mnie patrzeć. Zlizywać przepaść z ramion i mnie ze snów. Albo chcesz... to taki przewrotny system ochrony danych. Patrz na wroga, żeby poznać jego ciało, każdy jego palec, dynamit i ruch. Nie jestem Twoim wrogiem. Więc może. To taki idealny masochizm, niemoralna fantasy, omam? Poczekaj... coś mi się przypomniało dobrego. Kartka z Wiednia. 

przerwane
Nieważne, nie będzie kartek na święta, na urodziny. Jestem wszędzie. Wiesz przecież. Współczuję Ci, bo kiedy otwierasz świat, to mnie otwierasz i tam moje oczy wędrują po stole. Kiedy zjadasz - kolejną kromkę świata na śniadanie. Tam moje usta - pamiętasz ich smak. To pewnie męczy. Wysysa Cię do kości. Jakoś wibruje, jak wibrator zbyt mocno nakręconej komórki na przyjście. Czekasz. Schody wypytujesz o kroki. Wiem, że czekasz aż przyjdę, rzucę Ci wiersze pod stopy. Obejmę. 

przerwane

Ta muzyka jest dziwna. Przypomina mi mój własny oddech. Spinasz się teraz? To przerwij czytanie. List jest nieobecny, choć ja jestem wszędzie. Otwórz okno - tam stoję, przejrzyj na usta - w nich będę, przecieraj oczy - zobaczysz mnie w lustrze. W obłędzie. Otwórz lodówkę - a wyskoczę. Usiądź na ławce - a dotknę.

Kochanie... 

PS



Sidi Larbi Cherkaoui & Woodkid - I Will Fall For You

coś

Pamiętasz tę piosenkę?

coś może zmienić wszystko

  Sigur Rós - Varúð

środa, 9 sierpnia 2017

plany

Nadchodzi długi weekend i Pabianice byłyby bajeczne. Marzę i wpraszam się 💛

ósma

Budzik nie zadzwonił. Budzikiem było słońce kilka minut po ósmej... 

Siedzę na dachu i piję bez cukru. Kawę. Mam na sobie biały, ramiączkowy, wyciągnięty na wszystkie strony świata tisz. Wilgotne końcówki włosów opadają na ramiona, grzywka zasłania oczy. 
I wszystko dzisiaj tutaj pachnie srebrnym "dajmondem". Dłonie, kwiaty, pościel, usta. 
Tak właśnie wygląda idealny poranek. 
Na chwilę wyłączam świat.






wtorek, 8 sierpnia 2017

ozięble.

Cisza. 
Lubię luźne koszulki. Koszule. Spodnie, które wiszą.
Dzisiejszy dzień dał mi kopa w dupę. Ale tylko na chwilę się złamałam. Upadłam na moment, na głowę, na gołe łokcie, na tłuszcz (?). 
Bywam wulgarna, kiedy ktoś próbuje wsadzać palce w moje czułe punkty. On wsadził. Wyprosiłam ozięble.
Najpierw "czepek" odnośnie bloga kulinarnego, potem już po maksie: anorka-pierdolka i żarcie. 
Jak tak można? Chcesz mi strzelić jeszcze raz a porządnie? Napisz, że mam tłustą dupę. Napisz, że przyda mi się rower albo jakaś fazówka light. Ja pier...........ę. Mam wytrysk emocji. 
Ale to już nie zabija. To tylko powoduje chwilowy paraliż. Później odzyskuję siły i pole widzenia. Zwielokrotnione siły! Kapitalnie. Piszę "Głód day". W końcu muszę to wyrzygać. Przychodzi czas, że należy zdjąć białe rękawiczki.

Nieważne.
A co mają powiedzieć osoby z nadwagą, takie, które ważą xx albo i więcej, dwa razy więcej ode mnie czy od XY? Można tak ubliżać człowiekowi i wyszydzać "żarcie", dowalić w serce tylko dlatego, że ma więcej ciała? Żal. Ja nigdy nikogo nie prałam słowem za wizu. Zawsze liczył się środek. Sam środek. I ciepło duszy.
Co czuję? Tak, czuję niesmak, bo nie zawsze jest smak. 

Usuwaj tych, którzy ci szkodzą.

***

Tak aktualnie wyglądam w opiętych gaciach. Myślę, że mam tak wielką dupę, że jakieś 20kg jeszcze muszę zrzucić. Pan R. przegiął palę. Żegnam ozięble.

srebro

Dziś. 
Srebrny dywan, srebrne buty i srebrny Armani. 

pościelove

muszę cię jakoś rozłożyć
rozciąć ciebie muszę
wyjąć twoje serce
i położyć na swoim

miłość bywa szaleństwem
każdy kto kocha
choruje

każda odległość jest podła
dlatego kradnę twą duszę
bo tylko ona czysta
biegnie po mnie jak łza
nie spływa jak kaczka

po tobie
było trochę grzechów
kilka łóżek
jakaś pościel razy dłonie i usta
przemnożona przez ciało
i diabeł

po tobie
w którymś miejscu był cud jeszcze
i anioł.

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Bistro Sex

pierdolnie pierdolenie
jeden łoś i dwa jelenie

Moja poparzona słońcem skóra ma ciarki. To jak porażenie prądem, nieumytą ręką, słowem, kwaśnym ozorem. Nie lubię kwaśnych ozorów. Nie lubię podróbek, wątróbki i brudu za paznokciami. Fuj. Mamusia Kasandry by się porzygała. Kasandra też. O fuj! Ale niektórzy lubią mielić brudy i trzaskać kopytami, aby tylko postawić podkowę na swoim. Tarasują wejścia i wyjścia. Nie pozostawiają drogi wyboru. Chcą zniesmaczyć i zasrać. Zainteresowanie pustym seksem rośnie i śmierdzi. Z ust niektórych wydobywają się grzyby i glony. Roztaczają swój zgrzyt. Kleić, lepić, przyklejać ciało, wtykać w ciało, palce, paluchy, stopy... Na samą myśl mi słabo. A gdzie uniesienie, lawina miłości, przeźroczystość? Nie ma. Dawno się zwinęła czułość jak żagiel. Zrobiło się Bistro Sex na żetony, klejnoty, wilkołaki i niechlujne łapy: auuuuu! dawaj, wyliżę ci stopy! 

Fuj. 

Gdzie ten piękny krajobraz skóry ludzkiej, ust - jak jedwab? Duszy człowieka? Dotyku? 
Tylko oglądanie, wypełnianie wzrokiem wad na udzie czy na dupie. Przepraszam, ale dostałam alergii na te wszystkie propozycje wprost i na wyrost, bez duszy i na pusty seks. Bleh. 
Ordynarnie się porobiło w pościelach, na zalotach niepoetyckich. Bezdusznie się porobiło. Chorobliwie. 
Upadło coś. Są braki. 
Na głowę. 
Bez serca. 

***
A moje pocałunki niech będą piękne. A moje dłonie niech będą prawdziwe. Usta - czułe. A mój jedwab niech będzie zawsze ukochany. Amen.

już

chciałabym.

niedziela, 6 sierpnia 2017

Ten sen Freud by wyśmiał

W tym śnie samochody jeżdżą inaczej. Do tyłu. Siedzimy w probówkach. Nasze oczy i usta przyciśnięte do ostatniej kreski. Na czarno. Chcą oddychać. Próbujesz wyjąć wędkę z bagażnika. Tylko gdzie jest bagażnik? Uwięziona kobieta krzyczy głośno. Ma zaklejone oczy plastrem na odciski. Bąble na twarzy wskazują na alergię. 

Znowu próbuję znaleźć twoją rękę, ale mi ucieka(sz). Nawracają czasy i usta przeszłe. Zbliża się koniec świata. Dmuchawce, latawce, wiatr... Za chwilę coś rozpierdoli ten sen.

***
Chcesz być bliżej?
Posłuchaj...


EPIC HIP HOP | ''Born To Survive'' by Extreme Music

wtorek, 1 sierpnia 2017

s(c)enki

śniłam ci się kiedykolwiek
od wtedy?

dream.light

Śnisz mi się. Jest dziwnie. Sto razy próbujemy nawiązać kontakt, przewijać tę samą piosenkę. Podobno po sentymentach można delikatnie spacerować do nieba, zjeżdżać terenówką do piekła albo zapierdalać czołgiem. Ciągle jest ta wojna, której mam dosyć, bo zabiera mi tlen. Dotlenić się muszę, naładować. Masz podjarkę, bo niby to przyjechałam do. A tak naprawdę to tylko bluzka ecru z dekoltem. Bez koronki, bo nie znalazłam. Pożyczona. Nie pożyczaj. Ciuchów, tak samo jak i nie wymuszaj pocałunków. Nie wyciskaj na skórze od jabłek ust. Możesz się poślizgnąć. I tak to się ślizgamy w tym moim śnie, masz grube oczy, a ja jestem chuda jak piasek. Próbujesz mnie karmić, próbuję schudnąć o kilka kolejnych schodów. Tak, wiem. Mam pierdolca. Na punkcie wagi. U-wagi. Wszyscy na mnie patrzą. Ciężarówki wożą konie i krowy. Robi się light, bo przynosisz tacę pełną owoców. Prosisz, aby się częstować. Odnajdujemy się. Jest inaczej. Jest dziwnie.

zawsze

Spełniaj miłość.
Najgorsze jest niespełnienie. Wtedy stoisz w rozdartym serca, w rozedrganych motylach, 
w rozwrzeszczanych dłoniach. Nie wiesz, w którą iść stronę.

chwila.dla mnie

regeneruję usta
regeneruję natchnienie

kontuzja kolana trochę uwiera mnie w duszę.

wtorek, 25 lipca 2017

urywanie

tutaj nie będzie całego listu
te niewysłane urywają głowę

zanim

(...)
chciałabym cię pocałować
jeszcze.

psycho.prochy

nakarm mnie
siłą
bez prochów

uda są wilgotne
morze przy

usta są wilgotne
wierszem

sutki podnoszą się
za pomocą języka
można wszystko 

włóż mi pomiędzy żebra
palce
żeby nakarmić serce
jeszcze
wyjąć spazmy spazminę lęk

mam nadzieję. 

nadzieja nie jest matką głupich
często bywa matką przegranych
w bitwie
ale nie na wojnie

nadzieja jest matką psychicznych

fit.dej

Na zmianę. Serek light z płatkami fitness. Hantle, rower, deszcz. Coś się komuś pojebawszy, naprawdę

niedziela, 23 lipca 2017

mosty, kładki

Myślisz, że twoja miłość pozostanie już na zawsze niespełniona? Naprawdę nie ma już żadnego mostu, kładki, przejścia? Nie ma żadnej tajemnej uliczki, miejsca, w którym można byłoby odnaleźć tamte pocałunki i myśli poszarpane złączyć?

Ja

- Teraz to tak dotykasz, że świat mi się miesza.
- Miłość. Nie można tak dotykać bez miłości.

czwartek, 20 lipca 2017

litania

Kolejna burza próbuje włamać się piorunem na kawę. Pozamykałam okna. Musi być duszno. Porno i duszno. To ten dzień, kiedy język zatapiam w soczystych melonach.

Nie patrz teraz, bo całuję.
Wiersze(m).

Wróć później. 

poniedziałek, 17 lipca 2017

poradniki.emocjanalne

- Będę walczyć o ciebie.
- Zawalcz o siebie. Przede wszystkim. Bo jeśli wygrasz ze sobą, to wtedy będziesz mogła dawać szczęście innym. Tak to działa.

niedziela, 16 lipca 2017

pył kosmiczny

To już nawet nie są nerwy, to jest rozczarowanie. Dajesz komuś tak dużo siebie, a ten ktoś ma wysrane na wszystko. Kolejna próba zawodu. Duszy. Dupy i duszy. Bo przecież tylko udaje(sz)... anioła, kocią mordkę, kretyna, morze... 
 
Jednak przychodzi czas, kiedy nie szukasz już klucza, aby zamknąć drzwi. Po prostu wychodzisz. Wypierdalasz poza pył kosmiczny. Bez zbędnych gwiazd.  

Adieu.

piątek, 14 lipca 2017

miłej lektury

Wiesz? 

Ważne jest to, że udajesz, a ja nie znoszę udawania. Masz nerwy, to, kurwa, je pokaż, a nie ściemniasz, że nie istnieją. Masz wyjebkę, luz. To zachowuj się adekwatnie do wyjebki.

wtorek, 11 lipca 2017

14

Dla N. i dla G.

Mała dziewczynka miała wczoraj urodziny. Był tort i pewnie świeczki (w oczach), wszystkiego najlepszego, chociaż świeczki nie są już modne, tak samo jak niebieskie włosy. Mały chłopiec chciał mieć kolorowe włosy w zeszłe lato. Dziś już duży chłopiec. Wczoraj już - duża dziewczynka. 

Zatrzymuję się wpół do piętra. Przestawiam zegarek o kilka schodów. Lat.
Zielony dach.

Słyszę, jak oddycha powietrze. Mała dziewczynka jest już dużą dziewczynką i pewnie wcale nie było tortu tylko randka z pierwszym chłopcem albo perfumy. Łańcuszek życzeń, inny taki, party z papierosem. Cokolwiek. Nie wiem. Bo nie ma już małej dziewczynki. A duża dziewczynka, gdziekolwiek jest, niech będzie o pięknej duszy - szczęśliwa.

Mały chłopiec przerósł mnie o kilka centymetrów. Zafarbował życie na kolor Manufaktury. Ma dobre serce. Niech spełnią mu się sny wszystkie - te od księżyca. I te od słońca także.

Idę dalej. Czas zawraca(m).
I tęsknię za nimi czasem. Tak jak tęskni się za krainą lat dziecinnych, pluszowym misiem, młodą twarzą babci, której już nie ma. Tak jak tęskni się za swoją własną dziecięcą buzią umazaną i uklejoną kolorowym lizakiem. Za ogrodem, w miejscu którego wyrósł wielopiętrowy beton.

Tęsknię, jednak nie wzdycham ciężko. To te dobre tęsknoty, dobre wspomnienia. Te, do których delikatnie się uśmiecham.

środa, 5 lipca 2017

sen.na

Zastanawiam się, kiedy. Kiedy się wyśpię (ciągle szkoda mi czasu), kiedy. Ciągle coś robię. Albo marzę, albo spełniam marzenia. Śnię po 4 godziny na dobę. Te ostatnie dni z dużą ilością mleka i whisky. Najpierw mleka, potem whisky. Naucz się rozdzielać morze od brzegu. To śmieszne. Mam siniory pod oczami na kacu, ale i tak o kilkaset choler mniejsze od tych twoich z Portu. Nie z Łodzi.
Wszystko widziałam. Z początku nie rozpoznałam twojej twarzy. Potem. Przestraszyłam się, że cierpisz.

Za to moje piszczele mają się lepiej. A zwłaszcza ten prawy. Hemoglobina nadal na granicy (bólu), ale jadę na maksa i nie zamierzam się poddać. Wzmacniam się. Kapsułka na języku wygląda jak kolczyk. Smaruję skórę maścią. Odciski leczę.

Więc. Kiedy ja się wyśpię? Albo ciągle szukam Amandy, albo szkoduję czasu na sny. A śniło mi się wesołe miasteczko. Wiozłam autem rowery do X. Kupiłyśmy bilety po 37 na łańcuchową i hot dogi z relishem i chili. Wila krzyczała jak dziecko. Agensja prała mózgi. Lepiej być nie mogło. Zamykają przestrzeń o 24. Próbuję wcisnąć siłą te rowery do bagażnika, a bagażnik jęczy. 
- Zamknij się - krzyczę. 

Dziwne sny biorą się podobno z. 
Z mleka albo z whisky. 
He.

Wszystko widzisz.
Dobranoc.

ważę się nieustannie

nie mam odwagi.

sobota, 1 lipca 2017

nie biorę nic.do snu

Pokaz mody zagłusza wykonawcę. Miłość jedna robi mi straty... Znajduję. Jest(em) na swoim miejscu. 


Sarsa - Zapomnij mi


Dawno mnie nie ma.
Nie ma.
Nie zabiorę cię do snu (...)

***
to już dzisiaj
będę jak whisky o poranku
czekam. 

ja i ty

typowy love-hate relationship.

amen

chodź ze mną 
do łóżka 
przywiąż dobre sny 
wcześniej
niech będzie pochwalona czułość.

odjazd.od

Przemieszczam się z prędkością świat(ł)a.

Uwielbiam te puste drogi, ulice, po których śmigam autem, drogi mleczne pośród snów. Od wtedy - do tutaj. Poprzez tam i kiedyś. Bo może się wydarzyć w kiedyś to, czego się nie spodziewasz w najlepszym scenariuszu. Mogę napisać najlepszy scenariusz. Dostaję propozycję, aby napisać filmowy scenariusz. Jeszcze przez chwilę cisza (jak księżycem zasiał) aby nie zapeszyć. Warszawa jest duża i modna. Łódź - niebieska jak niebieskie migdały.

Uwielbiam te puste drogi, księżyce, pobocza majaczeń, uwielbiam przyciskać muzykę do marzeń. 
Mam fazę na samochody. Na muzę. Na Pabianice. Na kawę z mlekiem kokosowym, na siłownię (snów), dziary, książki, białe koszule, dreszcze od. Fazę na czekoladę z nadzieniem malinowym (dzisiaj nie liczę pieprzonych kalorsów). Fazę na kratkę, koty na tiszach, rower, Oshee i szpinak. Tak. Zakochałam się w szpinaku. 

Każdy musi mieć jakiś odpał 
Odjazd. 
Każdy 
przecież.  

Alan Walker - Tired

piątek, 30 czerwca 2017

zapach.tchnienie

Park mną pachnie i twoja ręka na złudzonym moście, bo przecież takiego nie ma, bo taki tylko w snach. (S)kłamałam... 

popełniam kolejną zbrodnię
- czekam na wiersz.

Ścieżka do placu zabaw jest trochę mokra i szorstka. Siadam na ławce. Wyolbrzymia się wiatr. Na lewo i prawo - piorun i za ciosem - burza biegnie aleją wąską jak wstążka. W dole przeszłość i przepaść. Górą - płyną ciężkie, stalowe obłoki. 

Maszerujemy zabawną uliczką na lody. Słońce świeci. W stronę miejsca, które ukochałam sobie najbardziej w głowie. Jeszcze mocniej. W "Quattro" znowu jest burza. Przenocuję tutaj, przecież jest miękko. Na dywanie. Kupujesz niebieskie buty. Mogłabym sobie połamać nogi na obcasach, dlatego noszę trampki i grunt płaski. Czuję. Mam lęki. Wysokości i Ciebie. Pierwszy raz przestraszyłam się bardzo. Kiedy piorun łamał tamto drzewo. 
Ślubna para biegnie za d(r)eszczem. Bardziej rozmazane życie wychodzi na ślubnym obrazku. Pod fontanną robi się błoto.

*** 

(...) ładnie pachniesz - słyszę. 
z nieba. dochodzi kolejny błysk.

środa, 28 czerwca 2017

jestem.chaosem

Tu jest, kurwa, ręcznik, Fraza (2016), żakiet, torba i niedopite Oshee. Wszystko się wala. "Burdel" na kółkach, bałagan, harmider. A białą ładowarkę wcięło. Chcę ładować tablet, zrobić kawę o drugiej. Po deszczu. By night. Wróciłam cała mokra. Idealnie lało.

Spoglądam w burzę. Okno.

A biała ładowarka leży gdzieś między Odyseuszem a nowymi dresami z dżetem. W nogawkę zaplątał się nadgarstek. 

Kochaj mnie. Jestem Chaosem.

niedziela, 25 czerwca 2017

!


NIKITA - 20:12

kisses.back

świat przerywa mi myśl.

o całowaniu
tak bardzo.

najlepiej.

Ciepła noc. Siedzę na dachu. Spoglądam w kieliszek księżyca. Uśmiecham się słodko. Do kawy. Potrafisz naprawić każde światło. Podświetlamy usta. Te nowe ledówki są naprawdę spoko. I piękne takie - jak kamienie duszne bo z duszą. Wszystko można. Ożywić. 

Coraz więcej tutaj ciepła i światła. Coraz więcej drzew, kwiatów i wzruszeń. Wszystko ma taki zapach, że aż nie potrafię oderwać myśli od tego ogrodu. Nie potrafię ich uśpić. Huśtawka kołysze poranne ptaki. Palce kołyszą słowa. Mam szkielet do Mayai. Najlepiej. Odmienia się wszystko.

sobota, 24 czerwca 2017

ero.majaki

Czy pamiętasz?

Jak na jedwabiu twoich ust rozgościł się mój jedwab... Jeszcze więcej dotyku, warg, nieograniczona lawina smaku. Boże drogi, ile to było westchnień, ile razy dłonie wkradały się pod/za koszulę. Gwiazdy przebijały sufit.

Naszło mnie - na pocałunki ciepłe, gorące języki, kształt lata. Wszystko ma smak i zapach. Może być bez końca, jeśli tylko.
Majaczenie przy Tobie ustami. Może być bez końca, jeśli tylko.
Przysunę się bliżej. Jeśli tylko
pozwolisz.

Pozwól mi oszaleć. Usta na szyi. Pozwól mi. Usta na ustach. Weź więcej, rozbierz, zdejmij każdą minutę oczekiwania.

A później będziemy ssać palce.
Lizać żebra.

Twoje usta były takie delikatne. Pamiętasz moje? Górna warga, dolna i tak na zmianę. Przyspiesz, zwolnij, przygryź duszę.
Poliż każdą najmniejszą fantazję.

Taki pocałunek mógłby się nie kończyć. Prawda? Taki, który mokrym językiem otwiera niebo. Mógłby trwać. Zamykasz oczy i nie widzisz świata. Pamiętasz, jak smakowało? Ustami...

Możemy cuda.

wpis.dziwny

Śni mi się, że mam niebieskie włosy, brakuje powietrza od krzyku. Nie mogę wybrać numeru, Lanzarote chwilowo niedostępne. Mam dwa bilety i kota. Przychodzę do Twojego domu w starych trampkach (sprzed pięciu lat). Podarte są tylko nasze myśli. Zmywam oczy kremem do niedemakijażu. Super-Pharm znów wysyła promocje. Mama w Hamburgu. Dzień Ojca... 

Kiedyś z tatą liczyłam pociągi nad rzeką. To znaczy rzeka była dalej. Najpierw nasyp z błękitnych kamieni, skrzydła motyli i ważki. Nie waż się - znowu słyszę. Bo przecież ciągle to robię. Muszę kupić baterie do wagi. Wchodzę na nią kilka razy dziennie. Dwa, cztery, pięć, szesnaście... wszystko zależy od. Chciałabym oszukać siebie, że tego nie przeżywam. Czasem łatwiej oszukiwać niż. Czasem łatwiej udawać, że.

...że się nie ma czegoś (do kogoś), kogoś (do czegoś), zbędnych miłości, zbędnych tęsknot, zbędnych kilogramów, soli w oczach. A przecież przychodzi(sz) zawsze i pijesz herbatę (herbaty nie pijesz, ja piję), kot pije - mleko. Miętę przez rumianek. Do mnie. Że pijesz. Kawę z mlekiem (bez kota). Bo kot to kot i siedzi w głowie. Widzę... Myślisz, że nie, ale się grubo my(ś)lisz. Chude bywają tylko serki z oczami light w dobrej cenie.
Ładna pogoda, a ty nie masz z kim iść na spacer, bo ciągle siedzisz na dupie w domu, spoglądasz w okna - pełno w nich niebieskich migdałów i innych migdałków.

Masło migdałowe - takie smaczne. Częstujesz. Zjadam z miłością.

A tobie? Tobie nie przejada się nudne życie, moje blogi, kawa z cukrem? Słodzisz? Nie pamiętam już tego cukru. Nie pamiętam, ile. Łyżeczek, kostek. Pamięć zachowuje się jak stara sklerotyczka, jak kartka wycierana gumką z ołówka. Zostają tylko kreski, kropki - te wyraźne, reszta staje się blada, płowieje. Gaśnie.

Od hipoglikemii pojawiają się rany na piszczelach. Zanika tkanka tłuszczowa wzdłuż kości. Swędzi spadek cukru. Nerwowo go drapię. Brak snu, inne luki. Prześladuje mnie. Kamienica z Pabianic i tamto wejście do. Kocham rower.

Może kiedyś zobaczę tam kwiaty.

piątek, 23 czerwca 2017

piękne.cytaty

Czytam świat. Czytam wiersze.

Wiedz, że nadal jesteś pierwszą i ostatnią myślą mojego dnia. I tym wszystkim pomiędzy. Też.  

Ż.

Pół.

Kiedy wracasz z kliniki  i piszesz wiersz...  I choć patrzysz już w inną stronę,   i choć wiem, że odchodzisz,  szukam ust,  które krzykną z...