wtorek, 22 sierpnia 2017

młynek do kawy

Kupiłam biały młynek do kawy.

przyjdź na kawę
napijemy się wina.

ryzyk-fizyk

Tylko w szaleństwie jest potęga. 
~ Chaos

Był ryzyk-fizyk. Bo grzmiało już po pracy. Niebo przywaliło deszczem. Na krótko. Wyszło słońce. Decyzja o rowerowym trip zapadła jak klamka. Jedziemy 😃 Miałam swoją prywatną loterię. Pogodową. Wylosowałam oberwanie chmur. I wiecie co? Było zajebiście! Chyba to jest właśnie prawdziwe, zajebiste życie. Takie, w którym są emocje. Słońce i deszcz. Z górki i pod górkę. Życie, w którym są suche badyle i przemoczone gacie 😂 

*

Nigdy się nie poddawaj. Rób to, co kochasz.



rozmazówki.


niedziela, 20 sierpnia 2017

silky.

Przyszła inna pogoda. Tak mi się pikawa rozhuśtała, że bez leków (i lęków) się nie obeszło. Wyleżałam się. Odjęło się wszystko. Musi być silky teraz.

*
Prasuję koszulę. Czekam na ciebie.

*
mam chude ręce 
wyszczuplam nałogi 
wyszczuplam ziemię i czulę
się jak jedwab latem
w usta wkładam słowa
w słowa wkładam kwiaty

10

 *
Mam takie jedno wyobrażenie. Późną jesienią jechać z tobą szlakiem kadzidlanych marzeń. Rozcierać chłód na policzkach. Wypić kawę w parku. Rozgrzewać kubek w dłoniach - papierowy.
Takie to proste...

*

Znowu będzie jesień. Znowu będą umierały liście.

slowly

Był świrbel, że szok. Z Dżelą i Nelitą wypiłyśmy trzy wina. Po butelce na głowę. Wcześniej wtorek z Paulą. Rozbrajający. Czerwone słodkie. Cukruję usta. Kawą w Pabianicach - najlepiej. Uzależniam się. Od myśli o. Potrzebuję cukru, bo ciągle mi spada. Mogę tam jeździć jakkolwiek. Rower ma skrzydła. Spodnie znowu przełażą przez biodra. Bez paska nie sposób. Lekarz mówi, że ani grama w dół. Modlę się o braki - wyrzutów sumienia i jeszcze piszę psycho. All time - nieustające miraże. Mam plany, obłoki, dreszcze. Mam... (przemilczę). I jeszcze coś więcej niż sny... 

*** 

slowly. Zapamiętaj.

niedziela, 13 sierpnia 2017

wypas

O nie! Pasiesz mnie, a miałam się odchudzać. Pasiesz mnie jak Baba Jaga Jasia i Małgosię. Najgorsze, że jestem Jasiem i Małgosią w jednym.

piątek, 11 sierpnia 2017

Listy (w) nieobecne

Współczuję Ci. Codziennie musisz na mnie patrzeć. Zlizywać przepaść z ramion i mnie ze snów. Albo chcesz... to taki przewrotny system ochrony danych. Patrz na wroga, żeby poznać jego ciało, każdy jego palec, dynamit i ruch. Nie jestem Twoim wrogiem. Więc może. To taki idealny masochizm, niemoralna fantasy, omam? Poczekaj... coś mi się przypomniało dobrego. Kartka z Wiednia. 

przerwane
Nieważne, nie będzie kartek na święta, na urodziny. Jestem wszędzie. Wiesz przecież. Współczuję Ci, bo kiedy otwierasz świat, to mnie otwierasz i tam moje oczy wędrują po stole. Kiedy zjadasz - kolejną kromkę świata na śniadanie. Tam moje usta - pamiętasz ich smak. To pewnie męczy. Wysysa Cię do kości. Jakoś wibruje, jak wibrator zbyt mocno nakręconej komórki na przyjście. Czekasz. Schody wypytujesz o kroki. Wiem, że czekasz aż przyjdę, rzucę Ci wiersze pod stopy. Obejmę. 

przerwane

Ta muzyka jest dziwna. Przypomina mi mój własny oddech. Spinasz się teraz? To przerwij czytanie. List jest nieobecny, choć ja jestem wszędzie. Otwórz okno - tam stoję, przejrzyj na usta - w nich będę, przecieraj oczy - zobaczysz mnie w lustrze. W obłędzie. Otwórz lodówkę - a wyskoczę. Usiądź na ławce - a dotknę.

Kochanie... 

PS



Sidi Larbi Cherkaoui & Woodkid - I Will Fall For You

coś

Pamiętasz tę piosenkę?

coś może zmienić wszystko

  Sigur Rós - Varúð

środa, 9 sierpnia 2017

plany

Nadchodzi długi weekend i Pabianice byłyby bajeczne. Marzę i wpraszam się 💛

ósma

Budzik nie zadzwonił. Budzikiem było słońce kilka minut po ósmej... 

Siedzę na dachu i piję bez cukru. Kawę. Mam na sobie biały, ramiączkowy, wyciągnięty na wszystkie strony świata tisz. Wilgotne końcówki włosów opadają na ramiona, grzywka zasłania oczy. 
I wszystko dzisiaj tutaj pachnie srebrnym "dajmondem". Dłonie, kwiaty, pościel, usta. 
Tak właśnie wygląda idealny poranek. 
Na chwilę wyłączam świat.






wtorek, 8 sierpnia 2017

ozięble.

Cisza. 
Lubię luźne koszulki. Koszule. Spodnie, które wiszą.
Dzisiejszy dzień dał mi kopa w dupę. Ale tylko na chwilę się złamałam. Upadłam na moment, na głowę, na gołe łokcie, na tłuszcz (?). 
Bywam wulgarna, kiedy ktoś próbuje wsadzać palce w moje czułe punkty. On wsadził. Wyprosiłam ozięble.
Najpierw "czepek" odnośnie bloga kulinarnego, potem już po maksie: anorka-pierdolka i żarcie. 
Jak tak można? Chcesz mi strzelić jeszcze raz a porządnie? Napisz, że mam tłustą dupę. Napisz, że przyda mi się rower albo jakaś fazówka light. Ja pier...........ę. Mam wytrysk emocji. 
Ale to już nie zabija. To tylko powoduje chwilowy paraliż. Później odzyskuję siły i pole widzenia. Zwielokrotnione siły! Kapitalnie. Piszę "Głód day". W końcu muszę to wyrzygać. Przychodzi czas, że należy zdjąć białe rękawiczki.

Nieważne.
A co mają powiedzieć osoby z nadwagą, takie, które ważą xx albo i więcej, dwa razy więcej ode mnie czy od XY? Można tak ubliżać człowiekowi i wyszydzać "żarcie", dowalić w serce tylko dlatego, że ma więcej ciała? Żal. Ja nigdy nikogo nie prałam słowem za wizu. Zawsze liczył się środek. Sam środek. I ciepło duszy.
Co czuję? Tak, czuję niesmak, bo nie zawsze jest smak. 

Usuwaj tych, którzy ci szkodzą.

***

Tak aktualnie wyglądam w opiętych gaciach. Myślę, że mam tak wielką dupę, że jakieś 20kg jeszcze muszę zrzucić. Pan R. przegiął palę. Żegnam ozięble.

srebro

Dziś. 
Srebrny dywan, srebrne buty i srebrny Armani. 

pościelove

muszę cię jakoś rozłożyć
rozciąć ciebie muszę
wyjąć twoje serce
i położyć na swoim

miłość bywa szaleństwem
każdy kto kocha
choruje

każda odległość jest podła
dlatego kradnę twą duszę
bo tylko ona czysta
biegnie po mnie jak łza
nie spływa jak kaczka

po tobie
było trochę grzechów
kilka łóżek
jakaś pościel razy dłonie i usta
przemnożona przez ciało
i diabeł

po tobie
w którymś miejscu był cud jeszcze
i anioł.

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Bistro Sex

pierdolnie pierdolenie
jeden łoś i dwa jelenie

Moja poparzona słońcem skóra ma ciarki. To jak porażenie prądem, nieumytą ręką, słowem, kwaśnym ozorem. Nie lubię kwaśnych ozorów. Nie lubię podróbek, wątróbki i brudu za paznokciami. Fuj. Mamusia Kasandry by się porzygała. Kasandra też. O fuj! Ale niektórzy lubią mielić brudy i trzaskać kopytami, aby tylko postawić podkowę na swoim. Tarasują wejścia i wyjścia. Nie pozostawiają drogi wyboru. Chcą zniesmaczyć i zasrać. Zainteresowanie pustym seksem rośnie i śmierdzi. Z ust niektórych wydobywają się grzyby i glony. Roztaczają swój zgrzyt. Kleić, lepić, przyklejać ciało, wtykać w ciało, palce, paluchy, stopy... Na samą myśl mi słabo. A gdzie uniesienie, lawina miłości, przeźroczystość? Nie ma. Dawno się zwinęła czułość jak żagiel. Zrobiło się Bistro Sex na żetony, klejnoty, wilkołaki i niechlujne łapy: auuuuu! dawaj, wyliżę ci stopy! 

Fuj. 

Gdzie ten piękny krajobraz skóry ludzkiej, ust - jak jedwab? Duszy człowieka? Dotyku? 
Tylko oglądanie, wypełnianie wzrokiem wad na udzie czy na dupie. Przepraszam, ale dostałam alergii na te wszystkie propozycje wprost i na wyrost, bez duszy i na pusty seks. Bleh. 
Ordynarnie się porobiło w pościelach, na zalotach niepoetyckich. Bezdusznie się porobiło. Chorobliwie. 
Upadło coś. Są braki. 
Na głowę. 
Bez serca. 

***
A moje pocałunki niech będą piękne. A moje dłonie niech będą prawdziwe. Usta - czułe. A mój jedwab niech będzie zawsze ukochany. Amen.

już

chciałabym.

niedziela, 6 sierpnia 2017

Ten sen Freud by wyśmiał

W tym śnie samochody jeżdżą inaczej. Do tyłu. Siedzimy w probówkach. Nasze oczy i usta przyciśnięte do ostatniej kreski. Na czarno. Chcą oddychać. Próbujesz wyjąć wędkę z bagażnika. Tylko gdzie jest bagażnik? Uwięziona kobieta krzyczy głośno. Ma zaklejone oczy plastrem na odciski. Bąble na twarzy wskazują na alergię. 

Znowu próbuję znaleźć twoją rękę, ale mi ucieka(sz). Nawracają czasy i usta przeszłe. Zbliża się koniec świata. Dmuchawce, latawce, wiatr... Za chwilę coś rozpierdoli ten sen.

***
Chcesz być bliżej?
Posłuchaj...


EPIC HIP HOP | ''Born To Survive'' by Extreme Music

wtorek, 1 sierpnia 2017

s(c)enki

śniłam ci się kiedykolwiek
od wtedy?

dream.light

Śnisz mi się. Jest dziwnie. Sto razy próbujemy nawiązać kontakt, przewijać tę samą piosenkę. Podobno po sentymentach można delikatnie spacerować do nieba, zjeżdżać terenówką do piekła albo zapierdalać czołgiem. Ciągle jest ta wojna, której mam dosyć, bo zabiera mi tlen. Dotlenić się muszę, naładować. Masz podjarkę, bo niby to przyjechałam do. A tak naprawdę to tylko bluzka ecru z dekoltem. Bez koronki, bo nie znalazłam. Pożyczona. Nie pożyczaj. Ciuchów, tak samo jak i nie wymuszaj pocałunków. Nie wyciskaj na skórze od jabłek ust. Możesz się poślizgnąć. I tak to się ślizgamy w tym moim śnie, masz grube oczy, a ja jestem chuda jak piasek. Próbujesz mnie karmić, próbuję schudnąć o kilka kolejnych schodów. Tak, wiem. Mam pierdolca. Na punkcie wagi. U-wagi. Wszyscy na mnie patrzą. Ciężarówki wożą konie i krowy. Robi się light, bo przynosisz tacę pełną owoców. Prosisz, aby się częstować. Odnajdujemy się. Jest inaczej. Jest dziwnie.

zawsze

Spełniaj miłość.
Najgorsze jest niespełnienie. Wtedy stoisz w rozdartym serca, w rozedrganych motylach, 
w rozwrzeszczanych dłoniach. Nie wiesz, w którą iść stronę.

chwila.dla mnie

regeneruję usta
regeneruję natchnienie

kontuzja kolana trochę uwiera mnie w duszę.

Pół.

Kiedy wracasz z kliniki  i piszesz wiersz...  I choć patrzysz już w inną stronę,   i choć wiem, że odchodzisz,  szukam ust,  które krzykną z...