sobota, 30 grudnia 2023

Może jest zimno, a może nie

Napisałam niedawno na Threadsie, że czasem chciałoby się rozciągnąć czas. I to prawda. Bo coś umyka. Bo za rok, dwa, zostanie wydrapane z pamięci, z głowy. 

Nasza pamięć nie jest bowiem jak studnia bez dna. Czy pamiętasz Święta w 2007? A może lepiej w Twojej pamięci zapisała się Wigilia 2013, 14,15? I tak dalej? 

Pamiętasz, w jaki papier zostały zapakowane prezenty? Nie, to przecież nieważne. A co jest ważne? Zegar tyka. Tik-Tak. 

Ty, ja. To jest ważne. 

Kątem oka dostrzegam autobus z numerem 80. Wczoraj mieliśmy sajgon. Personel mi się pochorował. Ale jest moc. Wszystko jest po coś i to się sprawdza w każdej materii. Musiałam tutaj być. Przeznaczenie tak wybrało. Tak samo jak kiedyś wybrało nas. I te wszystkie filiżanki, w których topimy tęsknoty, wspomnienia o wyblakłych już pocałunkach. Nawet zapachu nie pamiętasz. Bo czas nas zmienia. 

Te kreski, kreseczki. Coś się zapala, a coś gaśnie. Ktoś idzie. Zagląda w szybę. Zapala papierosa. Jest zimno. 

Jutro Sylwester. Czy masz podobnie i myślisz, że to (nie)widzialna granica? 

Czujesz ulgę, że od nowa będzie można marzyć? 

To już tyle lat. A we mnie wciąż rodzą się nowe postanowienia, plany, wizje. 

Ta harmonia, jakiej czasem doświadczam w sobie - mnie zachwyca. 

Ten chaos, ta burza z piorunami - też. 

I lubię tę białą kartę, bo lubię początki, których tak naprawdę nie ma. Bo nie istnieją tak samo jak zakończenia. Dziś wiem, że istnieje tylko ciąg bliższy i ciąg dalszy. 

Wish

Nadrobię zaległości. Obiecuję. Ale dziś już Lullaby with You. 

niedziela, 3 grudnia 2023

coffee time

Zachciało mi się kawy (o tej porze, czyli o 22.20), więc chyba wszystko zmierza ku dobremu. Hm, no, poza tym, że mój ekspres do kawy jest psychiczny :D

Może to głowa podsuwa różne scenariusze?

Lubię ją. Moją Głowę, 

która wszystko widzi inaczej niż przeciętna głowa.

Niż zwyczajny człowiek, bo trochę jak sen. 

Bo ja jestem tak cholernie inna i ultra

(wrażliwa) 

na to wszystko, czym się mieni ten świat.


Boli mnie dzisiaj głowa i dokucza kaszel. Rano czułam się dużo lepiej niż teraz. Wpadłam w jakąś zajebistą euforię :D Udało mi się nawet nagrać film na relację na Insta i zrobić kilka fot z książkami. A teraz? Gryzie mnie wszystko i drapie w tym gardle. Wrr. Mam już po dziurki w nosie tego chorowania. Chciałabym być w knajpie, zjeść "Szósty zmysł" i zachwycać się magią śniegu. A może mój aktualny nastrój wynika z tego, że już tracę cierpliwość? He? :D Ja to takie "chodzące, latające szczęście". Wszędzie mnie pełno, a od kilku dni pełno mnie tylko pod kołdrą. To jest takie nie na miejscu, tak dziwne, że aż dziwaczne. 

A może to głowa podsuwa różne scenariusze?

Zastanawiam się. Czasem wnosi w życie trochę bajek, a czasem dramatycznie rozpierdala naszą czasoprzestrzeń. 

Fragment listu dopełniony romantyczną nostalgią:

Chyba wiem, o jakim stanie mówisz. Ja czasem miewam różne, dziwne stany, "sny". Sny na jawie albo wrażenia, że kogoś spotkam, dotknę, poczuję. Że ktoś mnie widzi nagle w danym miejscu albo... że to ja kogoś z przeszłości zobaczę. Dziwne to takie. Może to głowa... Podsuwa różne scenariusze.

magia grudnia

Dobry wieczór,

księżyc przyszedł. 

Zajrzyj do mnie,

jest magicznie. 

 

Magia grudnia opanowała wszechświat. Z każdej strony sypie się extrabrokat. Odzyskałam zapach i smak. Poczułam przyjemny dotyk balsamu do ciała, a kiedy wyszłam spod prysznica, znów zaczęło sypać bielą. Cały dach w śniegu. Przypomina to Krainę Świętego Mikołaja, w której słodkie reniferki napędzają marzenia. Dzwoniła Mama. Przyjadą, jak tylko dojdę do siebie. Jeszcze tylko chwila, chwileczka i... Zacznę spacerować po zaśnieżonych ścieżkach. Brakuje mi tego. Już by się chciało, już... Chociaż te magiczne nastroje w domu pełne świec, muzy i blasku też są przyjemne. Nieważne, że gdzieś obok leży Gripex. W oczach i oknach układam prezenty i zimowe historie. Magia grudnia działa jak narkotyk. 

W knajpie dziś istne szaleństwo - to jakieś nowe lato. Goście czekali przed drzwiami lokalu na stoliki. Sofy wypełnione ludźmi cieszyły serce. Przez kilka dobrych godzin było Full/Po Brzegi - te iskry jasne i proste sypały się pod nogi i ręce. Relacja zdawana przez najlepszą na świecie Ekipę umilała mój dzień w pościeli. I czerwone Mikołaje oprószone śniegiem uśmiechały się do grzanego wina, piwa, drinków. Dziś w knajpie czas zaczarował się i mienił. 

Przydałoby się tutaj zdanie: "Nie ma tego złego (...)", ale wolę użyć sentencji własnej, złotej, bo jest cholernie magiczna: 

Czasem trzeba coś zmienić, 

aby zmieniło się coś. 

Albo wszystko 

na lepsze.

Zmieniło się. Knajpa pulsuje. Kalendarze znikają ze sklepu w tempie światła, śnieg się sypie jak wariat, czuć zapach zbliżających się Świąt.... Co więcej mogę tutaj dodać na pamiątkę? Jest pięknie. Tak po prostu.

piątek, 1 grudnia 2023

?

Świąteczno-pościelowa wena nie opuszcza mnie. A gdyby tak... ? 

(napisać do ciebie list)

Chyba naprawdę oszalałam :D

czwartek, 30 listopada 2023

(nie)Miło cię widzieć

Tak, więc. Stało się.

Siedzę sobie w domu i pukam łyżką w stołek. 

Rozłożyło mnie. W cholernie (nie)idealnym momencie (a czy istnieją w ogóle momenty idealne na chorowanie?). Jestem wzruszona. Heh. 

Sobą. 

Za chwilę wezmę kolejny wyjebisty w smaku Gripex. Dorzucę dawkę witaminy i popłynę pod zieloną kołdrę w tygrysy.

 

środa, 29 listopada 2023

falujące ogrody

a kiedy falują, 

robi się superjasno 

i nic już nie czyni zamieszania

we krwi.

~ chaos

Zmieniam buty. Szukam tych czerwonych jak krew. Przypominam sobie, że zostawiłam je u ciebie pod łóżkiem. Próbuję wygrzebać z kieszeni receptę, za dużo myślę o tym neurologu. Ból w klatce piersiowej to tylko lęk (albo przeziębienie). Wiem to, dlatego wyrzucam wszystkie zanieczyszczone myśli. Muszę się ich pozbyć. Muszę je usunąć z płuc. 

Oddychanie to przestrzeń i czas. Oddychanie to życie i falujące ogrody. Kiedy przestajesz oddychać - umierasz albo wegetujesz. Kiedy ktoś kradnie twój czas - to bezlitosne zamarzanie. Kiedy ktoś ściska cię za gardło - płaczesz albo odczuwasz strach. 

W twoim mieszkaniu jest zimno, dlatego szybko wychodzę. Na koniec rzucam kilka niemiłych słów: weź, a chrzań się, nigdy już nie będzie tak jak kiedyś. 

Wszystko się spierdoliło - myślę, idąc w kierunku przychodni na Rado. Znów muszą pobrać mi krew, a ten szalony lekarz zakłada sobie plastikowe butelki na głowę. 

I kto tu jest normalny, a kto nie?

niedziela, 26 listopada 2023

Mróz i światło

Bo czasem mróz 

daje światło. 

Weszły mi w krew te niedzielne obiadki, jesienne herbatki w Filmowej. Przyjeżdżam, a wszyscy witają mnie tak ciepło. To szczęście - mieć takich ludzi blisko.

Spoglądam w cytrynę. Obok Czarne lustro Evy i kolejna książka Pana P. W głowie sto różnych dróg. Niektóre to abstrakcja, ale cóż byłoby warte życie bez tych wszystkich uniesień, emocji i lawin... Życie bez smaku, wiejące pustką dni... Czym byłaby przestrzeń bez człowieka?

Pożeram kolejnego korzennego łosia. Tak jest dobrze, świat nie gaśnie. 

sobota, 25 listopada 2023

cacy

Powiedzmy, że znalazłam "chwilę". Leżała na chodniku, więc wzięłam ją i podniosłam. Zaparzyłam pyszną kawę i tak sobie tutaj siedzimy przy kominku. Ciastka korzenne w zabawnych, świątecznych kształtach uśmiechają się z talerza otoczonego złotym paskiem. Dzisiaj jest jak? Dzisiaj jest NIE WIEM. Ciężko mi się odnaleźć w tej opowieści. Z każdej strony COŚ. Lubię te COSIE. Czytam gościa, który zwie się Piekiełko - z jednej strony fabuła wciąga, z drugiej mnożenie absurdów burzy spokój. Teraz wzięłam kolejną jego powieść. Zaczyna uwalniać się moje adhd i robi mi się gorąco. "Filmowa, słucham?" - Lubię to. W ostatnim tygodniu robiliśmy bardzo duże zamówienie dla Fundacji/Hospicjum. A kiedy tam weszłam i zobaczyłam te dzieciaki... Coś ścisnęło mnie za gardło. Tamto zdarzenie obudziło we mnie zupełnie nowe emocje. Nie znałam takich jeszcze. 

W czwartek włączyłam racjonalizację i wzięłam na klatę wszystko to, co wziąć należało. W poczekalni rząd żółtych krzeseł uspokajał mnie przed wizytą, a potem napisałam ten wiersz:

Rząd żółtych krzeseł

Pod lampami śnieży 

żółte powietrze, nie należy się bać. Przecież za chwilę wyjdę, otworzę okno, dom. 

Otworzę w sobie te wszystkie punkty (zapalne), neurony. Będę się śmiać. 

Teraz badają moje odruchy i sny, ale to nie boli. 

Nie boli. Muszę się skupić. Nie wybierać wszystkich żywiołów. 


"Ale ja tak nie potrafię" - krzyczę, a echo łaskocze mnie w brzuch. 

I wszystko staje się wyostrzone, kiedy dotykam. 

Patrzę 

w głąb swojej wyobraźni, skóry. 

W lustrze widzę już spokojną twarz i głowę. Nie bujam się na boki. 

Uspokaja mnie rząd żółtych krzeseł.

Cappucino z wiórkami czekoladowymi smakuje wybornie. Każdy gdzieś się spieszy. Ja mogłabym jechać po choinkę (jechać - nie spieszyć się). Mogłabym powoli przyglądać się gwiazdom albo liczyć płatki śniegu (niewykonalne zadanie). Problem ze światłem nadal trwa, ale zrobimy to termozgrzewalnie i będzie "cacy". 

czasem

Chciałabym, żeby można było rozciągnąć czas.

czwartek, 16 listopada 2023

Ogród życzeń

W pomieszczeniu brakowało powietrza, dlatego uchyliła okno. Nie lubiła tego stanu duszności, co więcej przerażał ją. W takich chwilach obawiała się najbardziej tego, że ktoś ją udusi. Kiedyś już czuła duże dłonie zaciskające się na jej bladej, chudej szyi. I ten moment, kiedy zrobiło się jej ciemno przed oczami w wąskim przejściu pomiędzy kamienicami. Musiała stamtąd uciekać, wyprowadzić się, aby żyć.

Tylko czy można uciec od smrodu, który dusił, od zasikanej klatki schodowej czarnej nory-kamienicy, od zardzewiałego podwórka, z którego kątów wyłażą ćpunki i histeryczne, nieokiełznane potwory? Czy złe obrazki już zawsze zabiera się ze sobą - do nowego domu, do nowego życia i próbuje się je ugłaskać? 

Rozpamiętywanie - to słodycz czy tortura? To diabeł czy bohater? Spokój czy wojna? Rozpamiętywanie - dla każdego inne przybiera rumieńce, inaczej pachnie, smakuje, dotyka. Bo jeśli w pamięci była rozkosz, to smak rozkoszy przychodzi na policzki i wnika do serca, jeśli pamięć to histeria, trauma i krzyk - to złe wydarzenie powraca jak tortura i znów uderza w twarz z całej siły.

środa, 15 listopada 2023

kiedy wzruszenia biorą górę - psychoróżowe

Brakuje (szybkiego) łącza. Jakiegokolwiek.

Istnieje tylko kontakt zerwany ze ściany, woda z oczu przypomina o tym, że pada deszcz. 

Szeptem cię widzę i dotykam, chociaż nie istnieje nic poza tym, że zimno. Poza tym, że bolesne poranki. 

Nie istnieje nic tylko chłód. Do bólu przyciągasz pustkę. Ja też. Wieje w niej wiatr. W pełni może tylko księżyc, ale nie wiem, bo ukrył się pod kołdrą z mgły. 

Mdłe światło. Coraz więcej mdłego (czegoś tam). Gaśniesz jak papieros. Ja nie palę. 

(nie lubię spalać się). 

Nie jestem jak ćma. Ty nosisz łańcuszek na szyi, ja mam róże. 

Siedzimy tak, kiedy wzruszenia biorą górę i stają się różowe jak pudrowe sukienki z falbanką. Albo cukierki z dzieciństwa.

Siedzimy tak, kiedy ktoś patrzy, obserwuje to wszystko, ostrzy zęby i widelce. 

 

Ja tutaj, ty nie wiem gdzie. 

(...) odcięci od świata.

odcięci od siebie.

sobota, 11 listopada 2023

Chaos z Aniołami

Gdzieś tam tańczą z Aniołami. Rozkładają pióra. Mają oczy naszych bliskich, ich dłonie i twarze - może lekko zamglone, ale jakże kochane (wciąż). 
Oni - nieobecni-obecni - na zawsze, bo w pamięci, która ocala. Tańczą. 
Gdzieś tam bielą zachodzi świat. Może inny wymiar, może dziecięca fantazja? Nieważne, jak. Ważne, że tańczą tam wciąż. Jak na wielkim balu wśród chmur - istnieją. 

Też ich widzisz, to takie proste. Chcesz zapytać: co słychać? Jak życie płynie po tamtej stronie? 
Uśmiechać się będą, kiedy cię zobaczą. Chronić cię będą.

niedziela, 5 listopada 2023

Karma

Daję ci karmę. 

Możesz żywić się tym, co najlepsze. 

Możesz wylizać miseczkę. 

Na błysk.


Jaki mam nastrój? Fantastyczny! :D Przyjechałam dziś do knajperki na obiadek :D Trafiłam akurat na moich ulubionych Gości :). Pogadaliśmy od serca. Lubię te chwile. Kiedy można pewne myśli wypowiedzieć głośno, być sobą. Konwenanse już mnie nie ograniczają, w dupie mam, co kto sobie pomyśli, ale w biznesie czasem lepiej zachować zasadę "calm" aniżeli "furię". Jutro piękny dzień, szykuje się przyjęcie urodzinowe Ag. Będziemy tańczyć. Czułam, że ta niespodzianka wypali, chociaż wszystko wydało się już trochę wcześniej i musiałam się przyznać do "konszachtów za plecami". xD 

A wczoraj nagle, niespodziewanie, jedna osoba mega nakręciła mój nastrój "Kudłatym Misiem". Milutko! Potrzebowałam ciepełka, bo jestem ciepłolubna, a po ostatnich akcjach z fanatykami, na chwilę opadł mi nastrój. Po przeanalizowaniu sytuacji doszłam do sensownego wniosku: nie będę bić się z płotką, z jakąś małą, jebaną rybcią. Spokój jest bezcenny. 

A, właśnie. Bardzo lubię niebieskie serduszka.

środa, 1 listopada 2023

kartka z pamiętnika

pamiętnikarsko się zrobi 
w tej opowieści
bo lubię zaznaczać czasy, początki, 
bo lubię wiedzieć, chociaż nie zawsze można
narysować granicę.

Wpadł S. Rozmawialiśmy o Aniołach. Przyniósł album ze starymi zdjęciami (ze studiów). Mój Boże, ile to minęło? Ostatnio mamy super kontakt. Często przychodzi do mojej knajpy, łączy nas przeszłość. Poznajemy też swoje życia i kwiaty. On - moje róże, ja jego słoneczniki. Na studiach był moim najlepszym kumplem. Siedzieliśmy razem w ławce, mazaliśmy koty na gramatyce opisowej, a na zajęciach z romantyzmu zawsze wdawaliśmy się z w dyskusję z panią S. Lubiła nas. Pamiętam, że poszłam na egzamin w terminie "zero" i zdałam na pięć z plusem. Mimo że mazałam po marginesach, nauka przychodziła mi łatwo, bo jestem cholernie inteligentna (no, tak wyszło, trzeba znać swoją wartość). Szymek też. Kiedyś napisaliśmy razem książkę pt. "Wszystkie plaże świata". A dziś? On pił Eliksir Frankensteina, a ja jesienną na bergamotce. Ag dołączyła do wspomnień i razem przeglądaliśmy album ze zdjęciami. Opowiadałam jej swoje studenckie życie. "A to były imprezy, tańce i szampan, pubbing i Kanapa". Lubię wspominać dobre. Lubię te wszystkie fragmenty własnego życia, które dawały mi emocje na wagę złota. Lubię teraźniejszość. Świece w kasztanach mrużące oczy, muzę, która sączy się z listy Reflections

Halloweenowe menu doskonale się przyjęło. Knajpa pięknie buczy. Jestem zaskoczona tym czasem, bo to wielka niespodzianka w kontekście zeszłego roku, przełomu i Wszystkich Świętych. Podłoga, która zaginęła przedwczoraj, odnalazła się - w kawałkach. Ktoś wrzucił ją pod koła samochodu i popękała. W zeszłym tygodniu ta akcja ze Strażakami - Aniołami. Lubię, kiedy człowiek wyciąga pomocną dłoń. Nie musi czegoś robić, a chce. Są więc na tym świecie ludzie-Anioły. Tacy, którzy potrafią pomóc nam w trudnej sytuacji. Tacy, którzy ochronią cię swoim skrzydłem. Człowiek ze skrzydłem anioła, Dziewczyna ze skrzydłem anioła - w sezonie jesienno-zimowym fantastycznie się sprzedaje, mimo że od premiery minęły już dwa lata. 

Lubię też gapić się w okna swojej knajpy. Światełka padły, ale Romek to wszystko ogarnie, a ja znów będę mogła cieszyć się blaskiem xD 
A wczoraj obejrzałam "Sierotę - narodziny zła". Prequel "Sieroty" z 2009. Jedynka zdecydowanie lepsza. A dziś? Marzę o lampce wina w zaciszu o Miłości. 

(nie)namacalnie

Żeby nie siedzieć w pustkach, znajduję pełnię. Przyglądam się motylom, których nie ma. Skrzydła Aniołów zaczynają mnie tulić. W objęciach człowieka też można znaleźć dom. W objęciach Anioła. Jestem dziś ogrodem, który podlewa pamięć. I nakazuje, aby rosła. Jestem dziś mgłą, o której ktoś gdzieś (nie) pamięta. Popiołem, z którego podnoszę się jak Feniks i ocalam (wspomnienie). Nic nie wskazuje mi drogi, to ja wybieram kierunek, pewna, że dzieli nas już tylko czas. 

Dziś liście przyklejają się do okien, do policzków. Patrzysz w szybę. Szukasz ręki, która kiedyś. Może znajdziesz oczy w Niebie, a może ktoś przesunie mrok i będzie można iść dalej. Dalej? Przecież wszyscy tam zmierzamy. Tylko każdy w innym czasie otworzy bramę. 

Chcesz żyć? Wypełniać moje pustki, zabijać swoje? Chcesz być kimś potrzebnym, ważnym, upragnionym, ukochanym? To życie może ci dać. Wszechświat stoi po naszej stronie. Opiekujmy się sobą i pamięcią, która krzyczy czasem albo płacze. Opiekujmy się głową, w której rodzi się potwór i lęk. 

Wyjdź z mroku. Stań obok mnie, bo ciągle śni mi się odnajdywanie. Nigdy nie możemy się spotkać, bo sen ucieka, ale budzę się i wiem, że znów mi się przyśni(sz). 

wtorek, 31 października 2023

być jak wiersz na zawsze

Czas mija. Gdzieś tam rozchodzą się drogi ludzi, serc i pozostaje już tylko wspomnienie chwili, która łagodna jak księżyc albo przeklęta jak burza. 

Przez te wszystkie lata tak wiele się zmieniło. Kiedyś myślałam, że jest coś na wieczność, ale myliłam się (? - znak naiwności). Czasem walczyłam z czasem, aby zatrzymać czas. 

Życie jednak płynie i mijają te chmury i ogrody. A przed nami nieznane, nienazwane, ale może wymarzone... Bo jedno jest pewne - marzeń się nie zabija.

poniedziałek, 23 października 2023

biała koszula

Mentalnie jestem dziś w doskonałym nastroju - przygotowana na sukces! :D

Marynarka, krawat i fantastyczna, czarna jagoda za Czarne lustro Evy. Stało się.

sobota, 21 października 2023

zielona

Wiem, 

że nie jestem w stanie nic z tym zrobić, 

a jednak zaginam czasoprzestrzeń. 

vibes

Siedzi marudne dziecko i "jojcy". O, Losie, ile można? xD Patrzę w sufit - "Czarne lustro Evy". Dziewczynka dalej się trzepie i jęczy. Robi się to zabawne. Przynosi kolejne inspiracje i wywołuje we mnie śmiech. Lubię śmiech. A dziś lejemy: z dinozaura na plakacie, ze slajderów, z festiwalowych sensacji. Latte smakuje dynią.

czwartek, 19 października 2023

Sonet XLIX

Odkrycie dzisiejszej nocy: Moja stara, zapomniana lista piosenek 2013 na YT pt. Poetycko. I Sonet Szekspira w wykonaniu Radka z płyty Serwus Madonna, a ja? Nie wiem, gdzie jestem. Może... przeciw temu czasowi, kiedy mnie wyminiesz. Jestem - ponad to wszystko, co gdzieś krąży poniżej tej muzycznej interpretacji. Czas, wiecznie ruchomy, przepływa gdzieś tam, a ja nie czuję upływania czasu.

(...)

Przeciw temu czasowi umacniam się teraz

w wyniosłych murach wiedzy o mojej wartości.

wtorek, 17 października 2023

Czarne lustro Evy - The End

To ten moment, kiedy kończy się redakcja, a ja czuję, jak przebiega przeze mnie dziwaczny dreszcz - to koniec, The End. Tak, to już koniec.

Będzie mi ich brakowało, cholernie. Będę o nich myśleć na pewno jeszcze przez długi czas. Zżyłam się z nimi. Wypełniali moje dni i noce. Każde napotkane lustro będzie mi ich przypominało. Przed każdym się zatrzymam.  

Najtrudniej uświadomić sobie, że coś się skończyło. Że każdy poszedł w swoją stronę. A ja już nie wiem, jaką drogę wybierze. A może powinnam ich zawrócić albo przedłużyć to pożegnanie? A może powinnam napisać Jezioro Białe, żeby wrócili? Nie wiem, czy sensowne byłoby takie zarządzanie czasem, czy nie lepiej postawić kropkę, aby mogli robić swoje. Waham się. Zawsze jak kończy się pewna historia, czuję dziwną gulę w gardle. Coś odbiera mi mowę, zapowietrzam się. Słowa uwięzione w ustach nie potrafią wydostać się na powierzchnię. Każdą historię tak przeżywam. Może jestem szurnięta, jak moja Eva, jak to całe Lustro? A może jak każda moja książka? Może. 

Za chwilę będę wznosić toast srebrno-złotym płynem. Albo czekoladowym winem. Przyniosę kilka kieliszków. Rozleję pomiędzy marzenia i ten czas.

eva

wva xD

stories

 Przed błękitem się nie uchronisz. 

Możesz tylko czuć.

 

Siedzimy na odległych biegunach

łóżka, Księżyca. Pomiędzy nami nie

pokój. Mgła ma oczy większe od sufitu. 

Od nas.

Dotykamy ulicznych świateł. Wszystkie

tęsknoty potrafią uderzyć w nas jak morze, jak piorun.

Lubimy tę grę (video), to wino, ten masochizm. 

Lubimy się. 

Pieprzyć i kochać (kochać i pieprzyć).

Wracać i odchodzić. I znowu wracać.

Do siebie.

poniedziałek, 16 października 2023

wybory

Starałam się dziś bardzo. Może nie do końca mi wyszło, ale się starałam. Czasem ważniejsze od efektu jest samo dochodzenie do efektu, przykładanie, dotykanie, staranie się. Czasem chcesz więcej zrobić, a nie możesz, bo ograniczają cię np. wybory i głosy (te w głowie też). 

To był ważny dzień. Nadeszła wolność. Jutro to wszystko nadrobię. 


wybieraj, 

staniesz po jakiejś stronie (mojej) twarzy, swojej.

stamtąd będą oczy - wyraźne. 

niewyraźne potem, bo niedługo czas przykryje prześcieradłem, kurzem to wszystko, co było (nie-nasze). 

biało-czarne, biało-czerwone słowa 

pożegnania. 


zacznie się nowe 

więc na nowe otwieram drzwi i okna. 

zmieniam zamki 

- nie buduję już ich na piasku.

środa, 11 października 2023

kiedy podsłuchujesz i widzisz obrazy

Zastanawiam się, co gorsze. Starsze kobity, które obrabiają dupę, czy młode laski, które obrabiają dupę. Hm (...) Myślałam, że człowiek z wiekiem się zmienia, dojrzewa, że wypala się z płuc ta cała trwoga, zazdrość, to obłąkane rozgoryczenie, a poziom wyjebania rośnie i takie tam. A tu jednak... heh

Czym bliżej się temu przyglądam, czym bardziej o tym myślę, to dochodzę do wniosku, że w starszym wieku jest jeszcze więcej tej całej błazenady, manipulacji, złośliwości i zazdrości. Dominuje też tendencja: zastaw się, a postaw się, ten lepszy, kto bogatszy, która wprowadzi sobie większego członka do pochwy (a może niektóre w ogóle nie chcą członka?) Młodość rządzi się swoimi prawami - ma emocje i z emocji jest utkana. Emocje powodują wzloty i upadki, kłótnie, opętania. A w wieku dojrzałym na pierwszy plan wysuwa się manipulacja i wyrachowanie, spokojne, subtelne wciskanie szpilek w plecy. Emocje nie grają już pierwszych skrzypiec. A przyjaciół dusi się w białych rękawiczkach. 

Z innej beczki: 

Chciałabym jechać do Krainy Dyń (...). 

Właśnie odezwało się moje wewnętrzne dziecko ;)

poniedziałek, 9 października 2023

niezapowiedziane

niezapowiedziane smakuje jak słońce

jak wolność.

 

To był impuls. Niezapowiedziane smakuje jak słońce. A wszystko przez tę cholerną Jośkę vel Niwę, która podniosła mi dziś ciśnienie na maksa, a zaczęła już od rana. Chyba dawno nikt mnie tak brutalnie nie wyprowadził z równowagi. A ja? Przecież naprawdę jestem spokojna. Wyznaję "calm" i jest mi z tym bardzo dobrze. Dobra - chyba tylko tak mi się wydaje. Moja osobowość, mój temperament, moja krzykliwość to nie jest żadne zasrane CALM. Heh. Ja jestem MADNESS. I Chaos jestem. Mój Boże, człowiek poznaje dużo starsze kobiety, a potem kończy się to zastawą z porcelany, kryształami wykładanymi na stół, naczyniem pełnym ponczu albo rozgrzanym do czerwoności winem na policzkach. I przez to chyba wszystkie nas dzisiaj poniosło na szczyt. Iskry iskrami i wylądowałyśmy na Teo. Spontan, impuls. Niezapowiedziane. Było cudownie. Smak piwa mieszał się z szaleństwem. Krzyżyki mrugały na mojej szyi. Trochę pachniało "wtedy", a trochę "teraz". Czułam wódkę na języku, powietrze łaskotało przesiąknięte wilgotną, jesienną wolnością. A kiedy wracałyśmy spacerem mgła przytulała się do naszych policzków i kurtek. Przypomniało mi się, jak Wil jeszcze mieszkała na Wrześniu i kiedy szukałyśmy tamtego mieszkania, a potem te wszystkie wspólne imprezy na Macku i Hipo, i tamte nocne eskapady z-do. Rozczulający zapach jesieni robił nam wszystkim dobrze, a potem autobus wymieszany z przeszłością podrzucił nas do Włókniarzy. Ulica wspomnień - no, jakże. Nasze wszystkie wspólne kawy i wspólne paranoje. 

Jesienne. 

Dobre to było. Zajebiste. 



takie tam, na luzie z dziś.

niedziela, 8 października 2023

jesienne weryfikacje

 Wiem, że to musiało nastąpić. 

Musiała się rozkleić nasza wspólna książka, 

historia. 

Musiały wypaść z niej kartki. 

 

Czuję jak coś się powoli rozlatuje, rozpada, rozlewa. Nie, nie jest to pretensja  do Ciebie/ do Nikogo ani do świata. Nie jest to głęboki rodzaj smutku. To tylko jesienne stwierdzenie faktu, zdarzenia, podsumowanie, weryfikacja, jasność. To jakiś fragment latarni, która uśpiona, mimo wszystko rzuca światło na wiele rzeczy. Nie ma już w tym tego zaangażowania w sprawę, nie ma dotyku, dopieszczania, trajkotania w kółko: uwielbiam, uwielbiam, nie mogę bez tego żyć. To się po prostu wypala aż na końcu języka czujesz popiół. Spalenizna wyłazi ze środka, otwiera się jak jama ustna, jak gęba. I następuje wniosek, akceptacja, spokój: COŚ SIĘ ROZLATUJE.

Nie przyszłam tu analizować, czy kiedykolwiek coś było. Przyszłam tu zostawić refleksję, bo gra mi muza pełna jesieni po spacerze pełnym refleksji. Siedziałam tak sobie w parku na ławce. Wyobrażałam sobie papierowy kubek pełen pysznej kawy z pianką. Plac zabaw był z początku pusty. Potem jakaś kobieta usiadła na drugiej ławce, rozluźniła chustę, która krępowała jej szyję i wystawiła twarz do słońca. Poczuła się wolna i słodka. Wyjęła różaniec z kieszeni, przesuwała drobne, drewniane korale po palcach. Modliła się do słońca, Boga albo do Jesieni. Ja siedziałam w dziecięcym, drewnianym domku, naprzeciwko piaskownicy. Gapiłam się w piasek. Zrozumiałam wtedy, że wszystko się przesypuje. Znika pomiędzy palcami. Odchodzi. I nie ma sensu biec za czymś, co i tak w twoim wyobrażeniu tylko było - dobre. Przez chwilę wydawało mi się, że jestem wrzucona w jakąś symulację, ale znów popatrzyłam na modlącą się starszą kobietę i poczułam, że to przecież ten świat. 

Czy to, co widziałam, było realne? Czy ktoś zareagował? 

W nocy obejrzałam film o Strachu. Jak ciężko być czasem w związku z własną głową. Zapomniałam wczoraj rano tabletki i mnie trochę poniosło. To nie tak, że lęki budzą się i naskakują na mnie pod postacią wilka. Moje lęki to paranoje. Bardziej chmurne jak niebo, które przynosi deszcz. Moje lęki nie są związane z biznesem czy życiem w realu. Moje lęki to głowa, która czasem ma problem, aby to wszystko pomieścić. Moje lęki to ciało i... Dusza. 

Patrzę w przeszłość. 

Porozklejało się, poszarpało. Nic już o tobie nie wiem, niczego mi nie opowiadasz. Przestało ci się chcieć.

 

Patrzę w przyszłość

Widzę nierówne kształty. Nie wiem, co będzie można z nich ułożyć, ale mam nadzieję.

 

Patrzę w teraźniejszość

Jest czymś pomiędzy Wczoraj a Jutro. 

Jest jesienią, która budzi mnie do życia. 

A może jeszcze trochę snem?


PS

Wyzbierałam dziś połowę świata z kasztanów :)

środa, 4 października 2023

listy i liście

Miałam tyle w głowie, a teraz czuję, jakby wszystko wyparowało. Poszło sobie, gdzieś tam. I tam jeszcze. 

Takie świeże te liście jesienne. Takie świeże te liście. 

wtorek, 3 października 2023

serce

Listy bez kopert znajdują się w mojej głowie


Nie wychodzą mi te listy do Ciebie. 

Nie wychodzą.

Jesień - też ma liście jeszcze zielone. Jeszcze ciepłe.

Jeszcze nie opadają jak zmęczone powieki. 

Jeszcze ciepły jest świat. 


Sens

W górach kawa smakuje jak rytuał. 

Góry mają serce 

i sens.


Jesień

Ona się nie spóźnia.

Ona świeci i tańczy 

jak zaczarowana.

czwartek, 21 września 2023

lato jeszcze trwa

Upał miesza się z lodami o smaku kokosowym. Lubię je. Są takie delikatne i zimne. Często przychodzę tu o porze cappuccino albo latte, o pogodzie kokosowych lodów. Wieczorami staje się słodko-jesiennie, ale w dzień mamy gorące lato. Nawet dekoracje, które dziś zmieniamy w knajpie - świecą jak słońca. Łączą się liście pomarańczowe w magiczny blask. Nie lubię tylko migreny, która dopada mnie raz w miesiącu i dręczy jak upierdliwa pizda. Nie ma dla mnie litości. Próbuję więc zapić ją kawą, zagłuszyć. Muza sączy się z białych głośników. Uspokaja mnie. 

Książki przyszły. Są takie piękne i czułe. "Bo wszystko zaczyna się w głowie...". 

Prawda. Zaczyna się. 

...

Mamy dużo czasu. Noc ma to do siebie, że nie trzeba się nigdzie spieszyć. To właśnie powiedział teraz Mistrz.

wtorek, 19 września 2023

różowe migdały

Kawa stygnie, a ja wciąż czekam na niewysłany list. Jak to jest czekać na listy niewysłane? Jak to jest? Tutaj też zadaję pytania, tutaj też jestem. Na migdałowo-różowym tle, w czarnej pelerynie jak Sprzedawca (moich) Snów. Jak książka otwarta w połowie, nie na ostatniej stronie - jestem. Bo wierzę w przeznaczenie, wierzę w tajemną mowę kwiatów i w siłę przyciągania myśli do serca.

Ktoś idzie. Ma seledynową bluzkę. Ludzie w knajpie gadają. Na talerzach obiad. Był wypadek, ktoś wjechał w płot przy resto. Przeczesuję włosy palcami, są miękkie w dotyku. Weekend w knajpie był extra, tak samo jak extra była moja fizjo i dzisiejsza wizyta u psych. Nabieram sił mimo tego wahadła w środku. Chce mi się. A jeśli się chce, to znaczy, że jeszcze się nie skończyło. A jeśli się chce, to znaczy, że dopiero się zaczyna.

niedziela, 10 września 2023

jak ci minął dzień

Lato się jeszcze nie skończyło.

Coś oszalało w mojej głowie. 

W pogodzie i w Twoich oczach.

 

Powinnam coś tutaj zmienić, żeby było dobrze. 

Wyjąć migrenę z głowy. Zimne dłonie

zagrzać. Policzki. 


To wszystko ma na imię Lęk, proszę Państwa, 

kiedy boli.

I bardzo się boi, że zostanie 

wyśmiany przez ławę przysięgłych,

przez ławkę w parku. 

 

Lato w pełni, we wrześniu przychodzą czerwcowe słońca 

i możemy mieć mokre włosy od chłodnej w jeziorze wody.

I możemy się bawić w berka, upić, a potem 

w niemożliwe uwierzyć.

 

Jak najbardziej.


*Ten wpis miałam wrzucić najpierw na Listy, potem na Brulion, aż wylądował tutaj - bez znaku zapytania. 

Znów mam. 

Roz3jenie (jaźni wesołej i rozkosznej).

niebieskie migdały

Mam ochotę na mięso.

środa, 6 września 2023

Light

I wiedziała, że byłoby to dobre,

dlatego walczyła.


- Sprzedawca snów


Może to trochę jak próba stworzenia 

nowego świata? 

Samo tak wyszło. 


poniedziałek, 4 września 2023

Białe lustro

Może zamiast Czarnego lustra Evy powinnam napisać Białe lustro? A może po Czarnym powinno być Białe? Hm... Czarne to adrenalina, białe to początek. Zaczęłam jednak od końca i mam myśl na przyszłość (od początku). Vena jest słodka, kapryśna i rozpustna.

Dwa Światy

Dziś jestem wszędzie. Na rehabilitacji, na masażu, w pracy, w redakcji, w knajpie (Dwa Światy tym razem - mają piękny ogródek, a ja lubię de-gustować), na pewno i na spacerze. Dziś piszę wszędzie. Jestem jak niepokój (własnej) głowy. W każdym świecie czuwam. Jestem jak niepokój Twojej głowy - tak było w oryginale - Niebospiecznik, Łódź 2017. 

W relacji na Instagramie wrzuciłam ankietę. I teraz tak bardzo szkoda mi zimy. Tak mi jej żal, że chętnie wypiłabym z nią kawę 

ze śniegiem.

niedziela, 3 września 2023

Living in the Shadows

Mam rozdwojenie jaźni? Roz-trojenie? Roz-patrz? 

Nie wiem. 

A teraz wszystko tak jakoś wychodzi poza sen.


Living in the Shadows

środa, 30 sierpnia 2023

Listy do Ciebie schowam do butelki

Bawię się więc i piszę. 

Listy do Ciebie: 

https://listy-w-butelce.blogspot.com/ 

nieobliczalnie

Ból głowy (już sobie wkręcam, że to po wczorajszym rezonansie) rozprzestrzenia się na cały lokal. Ale nie jęczę. Zajęłam się naleśnikiem z truskawkami, pyszną herbatą waniliowo-poziomkową, poprawiłam wszystko gałką lodów o smaku orzechowym. Jestem zaspokojona. :D Miałam przejść na dietę, ale wróciłam do knajpy i jakoś tak zrobiło mi się mega słodko. Powiedzmy, że masochizmy dietetyczne będę uprawiać od jutra. 

Wyniki rezo za 10 dni, ale staram się do wszystkiego podchodzić na spokojnie (chociaż do Pani Karoliny Pro nie sposób heh). W piątek zaczynam rehabilitację. Kontuzja barku wciąż daje się we znaki. Tak - to będą moje nowe wyzwania: lasery, prądy, gimnastyka i basen. 

Tęskniłam za moją knajpą. Za tymi wszystkimi ludźmi tutaj. Za ogródkiem, którego widok uspokaja mnie. A dzisiaj pada prawie cały dzień, parasole mokre, ale goście delektują się kawami w środku. Miałam też spotkanie biznesowe z panem Krystianem. Powiedział, że jest tutaj "mega wajb". Że bardzo się zmieniło wnętrze i te wszystkie elementy są teraz fantastycznie dopasowane. Takie komplementy to ja lubię i chociaż mocną przymułę mam dzisiaj (zapewne przez pogodę), to czuję w sobie magiczną moc. 

Moja granatowa marynarska marynarka z wakacyjną podszewką z jedwabiu leży sobie i oddycha, a ja inspiruję się dzisiaj wszystkim, rozpoczynając od snów. 

Śniło mi się, że zaczęłam pisać bloga. Było tak miękko w tym śnie i na tym blogu, że... 

Postanowiłam dziś spełnić ten sen.  

Tworzę więc

nowe. 

Oczywiście stare blogi wciąż będą oblegane przez moje słowa. 

Vena bywa kochanką. Nieobliczalną.

skrzynki majLove

Pamięć ludzka jest tak bardzo zawodna albo może inaczej: cwana. A może po prostu umysł oczyszcza się (tak samo jak serce) z tego, co już niepotrzebne, co zdezaktualizowało się na samym początku/końcu ust. Termin przydatności do spożycia minął i mamy już NOWE Love Story. Może to mózg staje się bogiem, bo usuwa te wszystkie nieaktualne zdjęcia, piosenki, słowa, te pamiątki, niedopałki uczuć, papierosów, zapałek. Nie bez powodu w skrzynce mailowej znajduje się opcja "kosz" - tak samo jak w człowieku. A czasem wszystko znika - z kosza i z "wysłanych" donikąd. Bo system ma za zadanie - usunąć, oczyścić, odciąć po czasie, jeśli xxy-lat bez logowania na skrzynkę. 

Te wszystkie załączniki-piosenki, których teraz nie pamiętasz, te oczy utkwione we szkle. Tę światłoczułość pomiędzy palcami. Czułość i dotyk na klawiaturze starszej niż czas. Zakurzone opcje awaryjne i wielka miłość - jedyna taka, bo na wieki (nie)wieków. Enter.

I kiedy słucham tych Morning Stars, to nie wierzę w to, że mogę nie pamiętać, chociaż ty nie pamiętasz bardziej. A kiedy otwieram folder Mogwai to zapominam Cody. Kiedy wsłuchuję się w sny Poets czy inne takie - kurwa, nie wiem, skąd mi to przyszło. Ta materia jest niezmierzona, nierozpoznawalna, a ja jestem tylko jakąś tam datą, częścią układu, który ma skrzydła. Jestem i unoszę się w twojej niepamięci jak ten Stars rzucony na #niewiecznąpamiątkę. I nie znajduję się już w twojej odpowiedzi, opowieści, bo nie zadaję pytania, ale wiem, że gdzieś tam przecież jesteś. 



Flunk - Morning Star

wtorek, 29 sierpnia 2023

Mój Drim

- Poczekaj tutaj na mnie. Nie wszystko jest takie, jakim się wydaje. – To westchnienie stało się nagle księżycową parą. Miała ona w sobie ciepło i drobne błyskotki – coś, czego nie można było uchwycić w normalnym powietrzu. 

- Nie. Ja już muszę… Iść. Nie znam cię. 

- Znasz mnie. Jestem Snem. Tylko czasem mnie nie pamiętasz. Widzisz, jakie to proste.

 

 ~ Sprzedawca snów

poniedziałek, 28 sierpnia 2023

moon in my life

Ty już tego nie. 

Czujesz. Na starą muzykę (nie). 

Budzi się twoje wnętrze. Twoje serce rozdzwania się na tysiące ofiar, 

moje złote oczy.

Nie (chce)sz.

 

Nie trzeba chodzić do snów, żeby się spotkać w tym miejscu, 

w którym powietrze było rosą. 

Rosa mnie potrzebuje. Ciebie też. Przecież 

mijamy się niespokojnie. 

Każdego dnia podczas zimnych już kaw.

 

*może tutaj


I właśnie to robią ze mną wszystkie tamte światy, wszystkie tamte dźwięki.

Mono i Moon in (my) Life. 

Na mojej szyi kwiaty, na twojej ja. 


Przez chwilę jeszcze bądźmy.

Tym wszystkim, czego nie potrafimy

zapomnieć.

kolejne LoveStory

Pokochaj te minuty, które płyną. 

Tę przestrzeń, która przegląda się w jaśminowym lusterku.

Top 3

Młodość? To sen. 

Miłość? To treść snów. 

 

- Siedemnaście

 

Koniec forum. Nikt nie wyjaśnił zakończenia filmu. 

(...) 

Kiedy oglądasz LesDramę i czekasz na ten jeden pocałunek w danej konfiguracji płciowej (mając więcej niż 17 lat), a tu po godzinie czterdzieści i pięć wjeżdżają napisy końcowe i gigantyczne PRODUCTION... Pozostaje ci jedynie wyłapać Shazamem muzykę.  


Lost Love - z filmu Siedemnaście


W tym filmie przećwiczyli chyba wszystkie możliwe połączenia (językowe) - poza głównym. I jeszcze ta cholerna zgacha przy wyznaniu miłości. 

- Kocham cię. 

- To masz w ryj.

Po czymś takim faktycznie ciężko się pozbierać. Śmiejesz się i zastanawiasz jednocześnie, czy wszystko ze scenarzystą okej, czy wszystko z tobą okej, czy po napisach końcowych będzie seks, czy świtezianka. 

A tak zupełnie serio: największe dramy wynikają z nieporozumień, niedopowiedzeń i... milczenia. Ludzie nie rozmawiają ze sobą, a potem leją się łzy albo wracają do nieudanych kochanków/kochanek, aby zapełnić pustkę. Ludzie boją się mówić wprost o swoich pragnieniach. Uciekają od prawdy o miłości, a później rozpadają się na miliony drobnych kawałków, tkwiąc przy kimś, kto nie jest tym właściwym.

(...)

A jeśli chodzi o filmy to... najbardziej zrąbanym obrazem filmowym ostatnich czasów (mam na myśli filmy, które oglądałam w ostatnim tygodniu) były, uwaga: "Szepty w mroku, dziecko w krzyku, czy ciąża w mroku" ... A nie, sorry, to były "Mroczne wizje". Totalny dupensztyngel. Nie wiem, jak się skończył (bo zasnęłam w połowie), ale wiem, jak się zaczął - wjechała na planszę baba za rozdartą japą -  i w zasadzie po tej scenie powinnam sobie odpuścić oglądanie. 

Największą niespodzianką ostatniego filmowego tygodnia był FunHouse. Zapowiadało się na krwawy debilkowaty horror, a wyszła z tego krwawa refleksja na temat dzisiejszych czasów (którą odczytają oczywiście nieliczni - w zależności od podejścia i rozumu). I jeszcze ten Szekspir na koniec. 

Wróciłam do domu (znad jeziora do Łodzi - jakkolwiek to brzmi płynnie czy mokro). Skończyłam przekrój filmowy, pogryzły mnie komary, bo lawendowe światło już dawno poszło spać. Czas na kolejne party. Tym razem z Drimerem. 

Bądźcie czujni, uważajcie na siebie, bo grzmi.

piątek, 25 sierpnia 2023

Dom nad jeziorem (part II)

Od tygodnia jestem w domu nad jeziorem, a moje kartki przesuwają się po bladych duszach. Pełno tutaj ścieżek i ptaków, pełno snów. W zasadzie to każdej nocy coś mi się śni. Nie wiem, czy to pogoń za pięknem, czy czyste piękno, czysta woda, las. Wiesz, jak pachnie las wieczorem? Wiesz, czym jest poranek bosy? Tutaj wszystko ma zapach. Nawet ta stara kawiarnia z zielonymi parasolami i widokiem na port. Port jest mały, wciśnięty pomiędzy drzewa. Z daleka ledwo co dostrzegalny. Do kawiarni chodzimy na lody orzechowe i takie o smaku bezy z owocami leśnymi. Wychodzimy na taras. Siadamy przy ostatnim stoliku. Młody chłopak mówi, że to ostatnie smaki w tym sezonie. Potem przyjdzie jesień. 

Już czuję zapach i dotyk nitek babiego lata. Obejmuje nas i wypuszcza. I znowu obejmuje. Blisko domu jest parkFit. To taka mała siłownia w lesie. Najprzyjemniej ćwiczy się tam wieczorem, kiedy spokój, cisza. I powietrze ma już chłodniejszy dotyk. 

A dzisiaj upał i można było snuć się tak słodko od jeziora do jeziora. Pływać. Pić szampana o jedenastej zero siedem. 

Teraz piszę. Czuję lepkość liter. Jest gorąco. Wszystko pachnie tym dniem. 

środa, 16 sierpnia 2023

to jest trendy

Usuwamy wszystkie zdjęcia. Wymazujemy seks z pamięci. Czyścimy profile. Jakby nigdy nie było nic. 

Jakbyśmy nie istnieli nigdy w czyichś życiach, w czyichś myślach i jakby oni nigdy nie istnieli w nas. 

niedziela, 13 sierpnia 2023

Ghost

 

 

Ghost/ Madelyniris

 

Lubię szukać Duchów pomiędzy regałami przeszłych zdarzeń. Ona też tak robi. Wnika w korytarze, w przejścia podziemne, w światła uliczne miast. Potem rozpływa się i trafia do psychiatryka. Wszystko może stać się twoją piosenką. Dzień dobry, jak mija życie? Chodź. Opowiem ci historię, która pod moimi palcami. I świat, który smakuje dziś jak białe wino. Tylko nie zapomnij wrócić przed wieczorem.

piątek, 11 sierpnia 2023

K2

Znów wchodzę w obrazy. Woda w basenie była cholernie zimna. Wczoraj słodki, pijany bełkot, długi spacer nocą. Chociaż... dochodzą do mnie wciąż krzyki, kiedy się żegnamy, kiedy kłótnie nasze większe niż z odległej planety ogień. 

 

Nie lubię pożegnań 

- bolą mnie od nich oczy. 

Tak samo jak od krzyku, hipokryzji, kutasów. 

Tak samo jak od ogrodów, w których wypalona trawa, 

samotne róże bez pocałunku ręki.


wtorek, 8 sierpnia 2023

róż

Muza sączy się z głośników, a głośniki w knajpie są białe i przypominają małe kamerki nagrywające film. Spakowałam laptopa do pracy (mój Sprzedawca snów) i przyjechałam dziś rano do knajpy. Usiadłam standardowo przy moim ulubionym stoliku, zamówiłam latte. Z tego miejsca oczami mogę obejmować praktycznie cały ogródek. 

Tworzę. 

Bark mi dziś dokucza. 
Dobrze, że nie brak.

Nie wyspałam się. Mam na sobie cholernie różowy tisz, cholernie poszarpane spodnie z dziurami i czarną marynarkę z wielkimi guzikami. Patrzą mi czule w oczy. 

I ja patrzę. 

Może wrócisz. 

niedziela, 6 sierpnia 2023

czad

Już mi przeszły lęki (?). Już się nie boję głuchych snów. Czekam na te romantyczne z dużą ilością twojego delikatnego języka w ustach (heh). Czekam na rzeczywistość. Mój Boże, bez jaj, ale dopadła mnie totalna huśtawka, mój konik na biegunach. Czad :D 

A tak serio (chociaż tamto też było serio) to powinnam zabrać się za robotę. A ja? Słucham muzy i gdzieś odpływam. Przenoszę się do jesiennego parku, wędruję ścieżkami, zbieram liście i chaosy robią się jeszcze większe. Ja wiem, że Sprzedawca snów jest ważny, ale nie mam deadline (jeszcze). Za to mam dwie firmy, knajpę (w której nie byłam 3 dni), agencję art, wysyłki na głowie, redakcję i tak dalej. Powinnam się zainteresować, zrobić to, co na cito. I przecież tęsknię za moim Toy Story z bitą śmietaną i mrożoną z ananasem. :) O, ludzie... powinnam ruszyć tyłek i iść na siłownię, bo dawno nie podnosiłam, co najwyżej parasole w knajpie w zeszłym tygodniu :D O, ludzie... I jeszcze podoba mi się jeden lokal na Teosiu - na Poetycką by Chaos tym razem byłby idealny. Naprawdę mam potężne adhd. Moje żyćko serio jest tęczowe i good. Kolory być muszą. Zrobię sobie różowe włosy, kiedy wydam Sprzedawcę. Tak, jest plan.

Przepełnia mnie jakieś kolorowe "funny". Przypomina puchatego króliczka. I on też jest różowy. W głośnikach Conan Gray. Z nim tańczę na wielkiej łące w białej, koronkowej koszuli - takiej samej, jaką nosi Drim z mojej powieści. Zabujałam się w tej książce. Bez kitu, no, ale przepadłam w to wszystko tak nachalnie, jak nachalnie chciałam cię pocałować. :D 

Nie, nie piłam, ale zapomniałam dziś o tabletce, bo zjadł mnie Sen to znaczy Sprzedawca. 

Chyba dziś nie zasnę, bo weszłam właśnie w fazę cudownie przyjemnej ekscytacji. 

Wpadnij na kawę :)

psy

W niektórych nie budzi się refleksja na temat życia, śmierci czy kanalizacji. 

A w mojej głowie znów wojna. Raz się śmieję, za chwilę ryczę i rozmazuję czarną kredkę, której dziś nie używałam, więc wszystko jest urojeniem. 

Jestem urojeniem. (Twoim). 

Boję się, że nie zrozumiesz. Nie posiadasz wprawy w logicznym myśleniu. Nie myśl. Życie nie musi być logiczne. 

Dzisiaj nie jestem superbohaterem, hydraulikiem ani magiem fantasy, tylko małą dziewczynką, która odczuwa lęk.

Chodź. Przytul mnie. 


no clear mind 

alone and together

sobota, 5 sierpnia 2023

Dusty Springfield

Muza, która brzmi w "Sprzedawcy snów" [serce].

I kawa też w niej brzmi (i w powieści, i w muzyce). 

 


Dusty Springfield - You Don't Have To Say You Love Me

- Amor, etc.

A,

i jeszcze reaktywuję mój Brulion.

brulioncafe.blogspot.com

Podnoszę go, podnoszę. Niech oddycha.

nie lubię być hydraulikiem

Smród był obłędny, chociaż moje blue-brokatowe paznokcie idealnie synchronizowały się z główką sprężyny, którą kupiłam w Liroju i jej niebieskim nakręcadłem. Waliło jak z jamy ustnej człowieka, który cholernie dużo fajczy, a poza pleśniawkami w środku posiada jeszcze ropnie i bardzo zepsute, gnijące zęby. Nie znoszę smrodu z ust, a niektórym niestety tak yebie jak z kanalizacji, co można wyczuć z odległości - wystarczy, że otworzą usta, aby wypowiedzieć "zaklęcie". 
 
brr
 
Sprężyna wnikała coraz głębiej, do samego serca rury, aby odetkać syf i zrobić przejście w tunelu. Kręciłam z całej siły z nadzieją, że mój zlew, syfon i cała reszta dostaną nowe życie. Misja zakończona sukcesem, ale boję się, że ten smród będzie mi się śnił po nocach. 
xD

środa, 2 sierpnia 2023

wtorek, 1 sierpnia 2023

miejsca czułe

 ulica Niedorzeczna.

senne miraże

Ból głowy staje się nieprzyjemny. Zmiany pogody powodują we mnie trzęsienie ziemi. 

Zmiana - słowo, które wciąż wywołuje we mnie lęk, ale równocześnie mocno mnie podnieca. Zmiana - słowo, które wciąż się odbywa, dzieje się. Raz jest rzeką, za chwilę staje się powietrzem, chmurą, liściem, który uderza w jesienną już twarz. 

Początkiem sierpnia zawsze czuję przypływ - czasu, który jeszcze się nie wydarzył. Czasu, który będzie wrzosem i oczekiwaniem, kołysaniem pomiędzy pamiątkami. Pogoda dziś przedjesienna. Trochę wiatru pomieszanego z cappuccino. Magnesy odpinają się od magnetycznej tablicy - miejsca, w którym dzieci zatrzymują czas. Piję cappuccino z delikatną pianką. Dotykam (nie)możliwego. Znów porywa mnie głowa, w której siedzą ludzie. I jeszcze te rudo-złote abażury magicznych lampek w "Dream". Zastanawiam się, jak dużo upłynęło godzin od naszego ostatniego pocałunku. Dokąd przybliżamy się, a od czego oddalam. Refleksje są jak błysk. Trochę ten od burzy, a trochę ten w oczach. Dopisuję myśli do kartek. 

Mijają kolejne rocznice i nie jestem już tamtym pukaniem do drzwi. Przyszło nowe. Lukrowane, dobre. Gdzieś na uboczu wiśniowego ogródka wyświetlam slajdy z tamtych bajek. Zawsze przemawiały do mnie ogrody i wróżki. Może szukam, a może błądzę pomiędzy alejkami wspomnień z nadzieją na niemożliwe. 

- Chcesz spełnić swój sen? - Zapytał, kiedy przechodziła podziemnym przejściem wymalowanym w graffiti. 

- Boję się snów. - Odpowiedziała. - A jeśli przyśnią mi się potwory z tamtych lat? A jeśli... ?

- A jeśli przyśni ci się czułość? I życie jest ryzykiem, i sen. Każdy z nas ma wybór. Ty teraz stoisz pod ścianą wyborów. 

Zamyśliła się. 

- A mogę kupić czas? - Zapytała. 

- Czas? Nie. Czasu nie można kupić.

- Dlaczego?

- Bo jest bezcenny. 


Lubię ją. Jego też lubię. Mają zwidy tak samo jak ja. I trochę są jakby nie z tego świata. 

piątek, 21 lipca 2023

ścieżka życzeń

Mankiety mojej nowej błękitno-białej koszuli kupionej w Tucholi podniecają moje myśli. Wyobrażam sobie, jak. Zdejmujesz ją ze mnie. Jak... Obejmuję cię i całujemy się głęboko, namiętnie. Bez przerywania w tańcu, jaki wykonują nasze języki. Upijam się soczystym latem, porankiem, popołudniem, ustami. Delikatnie przygryzam. Każdy zachód i wschód słońca. Moje dłonie wędrują dookoła ciebie. Jezioro płynie w oknach. 

A w Tucholi idziemy na pyszne cappucino, które jest seksowne jak mankiety mojej nowej koszuli. Sernik na zimno i kruche ciasto z owocami - szaleją zmysły i próbują wypowiedzieć słowo: SZCZĘŚCIE. 

Dobrze być. Pijanym z zachwytu. 

Wracamy. Do jeziora prowadzi ścieżka życzeń, dlatego teraz wypowiadam jedno z nich. 
[życzenie] 

Oczy mam lekko pijane i zmrużone szampanem, winem czerwonym. Dawid już dawno zapisał się na kartach mojej powieści, chociaż i teraz, tutaj ze mną jest. A ja? Jestem naprawdę pijana tym czasem, który lepszy niż tysiące słońc.

środa, 19 lipca 2023

baśniowo tak, czyli w Domu nad jeziorem

Baśnie, ba-śnie.

Może spełnisz jedną właśnie. 

wła-śnie.


Słychać ptaki. Śpiewają jak szalone. Z okna rozpościera się widok na jezioro, po którym suną łabędzie - moje takie. Od razu przypomina mi się muza Nightwisha. Na naszym małym pomoście stoją dwie drewniane ławki, jest też mnóstwo słoneczników w ogrodzie. Leżałam tam i cykałam selfie. Kawa na świeżym powietrzu smakuje zupełnie inaczej niż. Kiedy jest hałas i tłum, moja głowa czuje się ciężka jak kamień, dlatego bardzo lubię zmieniać scenerię/scenariusz prywatnego filmu i przyjeżdżać do Domu nad jeziorem. 

Od 3 lat wpadam do rodziców - do tej sielskiej, rodzinnej miejscówki - kiedy tylko mogę. Oni też tu chętnie przyjeżdżają. Uwielbiam to miejsce, bo odnajduję tutaj prawdę o życiu. W tym miejscu czas smakuje urodą wody, ma kształt powietrza, czyli jest niewidzialny. W tym miejscu można zrywać ptaki z drzew, a jabłka kwitną na niebie, bo chmury układają się nieskończoność. 

Lubię słowo NIESKOŃCZONOŚĆ. W moich oczach jest jasnoniebieskie. Delikatne, ale i nieprzewidywalne. Bo wszystko w nim może się zdarzyć, podobnie jak w sercu - o miłości. 

Pójdziesz ze mną na spacer? - I może to nienormalne, ale czule obłędne, więc raz jeszcze pytam: pójdziesz ze mną na spacer?

Lubię słowo MIŁOŚĆ. Dotyka mnie z każdej strony. I WIATR - bo jest poetycki i nieokiełznany.  Mogą przenikać nim wiersze. I pachnieć. Lubię też słowo SZALEŃSTWO. Bo pozwala mi wykraczać poza granicę obrazu. Pozwala mi być sobą. Założyć na głowę szary kaptur, iść na spacer Szlakiem Zwiniętych Torów, obejmować ramionami konstrukcję mostu. Lubię słowo MOST - bo przybliża mi wiele dobrych znaczeń. Jest trochę jak dłonie, a trochę jak chmury, z których widać świat. 

Zachciało mi się pamiętnika, aby zapisać swoje skarby. Granatowe lniane spodnie, koszulę w tygrysy - popielatą, dresy w ogród i róże, jeansy z ptakami - wyśmienity dizajn. 

Siedzę i myślę. Tak dużo myślę, że nie wiem od czego zacząć. A, przepraszam, przecież ja już zaczęłam. Chcę jeszcze zejść kamiennymi schodami do jeziora, aby uchwycić zachód, ale to potem. Chcę jeszcze i dużo, bo wciąż spragniona jestem doznań i rozpieszczona (tak bardzo/trochę?). 

Rozpieszcza mnie ten dom. 

Pijemy szampana na torach. Pociągi jeżdżą tylko w naszych głowach. Albo latają tam samoloty - do Turcji, na Majorkę, w świat. Peloponez wydaje się jak na wyciągnięcie ręki. 

Mama kupuje mi kota. Nazywam go Długi. I jeszcze toster w łaty. Wcinamy czupaczupsy, czereśnie. Jedziemy na Zacisze i do Tucholi. Z moim chrzestnym pijemy Champagne Pierre et Chantal. Codziennie pływam. Na plaży znajduję kapsel od Tymbarka "Jestem na tak". Potem na Brulion Cafe zamieszczę zdjęcia z komentarzem/opisem. Brulion też lubię, bo daje mi spokój. 

Lubię 

tę baśniowość w swoim świecie 

i w sobie. 

środa, 12 lipca 2023

x(qrwa)D

Ostatnio, jak wracałam z knajpy, jakaś ćmoza (baba oczywiście) wjechała pod prąd xD, wczoraj, jak jechałam do knajpy kolejna kobita pomyliła pasy i prawie wjechała w bok mojego BMW. Tak, ja rozumiem - korki, przebudowa głównej drogi... Ludzie jeżdżą za truskawkami. (Znów mam fazę na xD). 
Nawet collagen mi nie pomoże na zmarchy od śmiechu i od czasu :D - Właśnie - zamówiłam kilka opakowań (jakby go za tydzień, czy dwa miało nie być xD). Muszę podjechać i odebrać ten mój ulubiony proszek. 

koniec fazy na xD 
Trochę powagi, Kaju, trochę powagi. Jesteś dorosła, a czasem zachowujesz się jak gówniarz z III D.
x(qrwa)D

* * * 
Widzę, że z powagi nic mi nie wychodzi, za to Sprzedawca snów wciąż grzmi w mojej głowie. Dobra, wrócę tu później i skrobnę coś w klawisze. 
Karla na mnie czeka. 

E d i t 
Karla nadal czeka, bo musiałam złożyć i zamontować suszarkę, a śrubki były niesforne. 
Hm... 

wtorek, 11 lipca 2023

milk and honey

Czy przeznaczony nam będzie smak, 

czy tęsknota za smakiem?


O 4 w nocy wszystko wywróciło się do góry gwiazdami. Wczoraj tak bardzo przeżywałam to czekoladowe mleko sojowe z Alpro, że się na mnie zemściło i po 13 musiałam być już w Filmowej. Mleka nie zdążyłam wypić, bo pojawiła się Ewa i wybiła mnie z rytmu. Zrobiłam jej pyszną kawę, opowiadała o królikach. Potem zajrzałam do Dawida, a kiedy wychodziłam od niego z pawilonu, podjechała Kasia z Makro :D - i zaplotkowałyśmy o żyćku. W między i czasie pojawiła się Oliwia z szerokim uśmiechem na ustach, a Iwonka napisała wiadomość, w której wyraziła chęć spotkania "po latach". Po wizycie Kasi pojawił się pan Andrzej w granatowej koszuli (aktualnie już Andrzej, bo szybko przeszliśmy na "ty"). Okazało się, że przyjechał specjalnie do mnie, bo wiedział, że mam knajpę. Chciał kupić dania wege na wynos i porozmawiać o książkach. Rozpływaliśmy się nad słowami, które wirowały w powietrzu, a wszystko zapoczątkowała "Dziewczyna ze skrzydłem anioła". Powiedział, że mam ogromny talent, że czytał moje książki i że takich ludzi się nie zapomina. Jak już raz się dotknie, to potem czuje się przez całe życie. Andrzej wyszedł i pojawiła się para młodych ludzi: Wera i Michał -  przesympatyczni, z niesamowicie pozytywną energią. Rozmawialiśmy. Komplementowali miejsce, klimat, smak. Miło. Tyle przyjemnych, delikatnych słów dzisiaj mnie przytuliło. Tyle ciepła otrzymałam od ludzi. I pomyśleć, że "wina" mojego dzisiejszego przyjazdu do knajpy leży w czekoladowym mleku Alpro, na które miałam cholerną ochotę. xD 

Wszystko jest po coś. Wszystko ma swój czas. Niektóre ścieżki są mocno zakręcone, ale tylko dlatego, aby nie znudzić się prostym, utartym szlakiem. 

Czasem mam wrażenie, jakby niektóre spotkania, niektórzy ludzie, niektóre smaki i słowa były zapisane w gwiazdach. Jakby zupełnie nie zależały od nas. Po prostu - muszą zaistnieć w danym czasie, aby wypełnić jakąś misję. I to chyba jest właśnie przeznaczenie. 

poniedziałek, 10 lipca 2023

jaskółki w syropie curacao (albo sikorki)

jesteś duża - ale to nieważne, wielkość stopy zmienia się z wiekiem i rośnie(sz)

w gwiazdach albo w ziemi, rozszerzasz swoje granice, źrenice i owady. Mogłabyś pleść chociaż wolisz pisać o paradach równości. Mogłabyś być 

z nią, ale rozstania są wpisane w początek rewolucji. 

Zmieniasz kolory jak wiersze. Dotykasz własnej skóry i domu, który pęcznieje i rośnie, chcesz się rzucać nie z mostu tylko w oczy. Dla każdej kobiety być the best, dlatego próbujesz być zawsze pierwsza, na czele nosić tęczowe sztandary, omijać kamienie. 

Myślałam, że nigdy się nie boisz, znasz każdą ścieżkę, nie sapiesz. Że jesteś LES-mogąca, dajesz po mordzie wszystkim, potrafisz się postawić.

A ciebie stres zjada bardziej niż narkotyk od środka, kiedy za nią tęsknisz - za swoją kobietą bladą, która naga podchodzi do okna, aby wymienić rozpacze na skrzydła i zdjęcia profilowe rozsypać na pamiątkę. 

Na pamiątkę, pamiątkę - tak mawia ten, kto kocha: wieczory, poranki, zimne, ciepłe, dłonie świata. Aby zapisywać jak najwięcej godzin, trzeba oddychać.

Myślałam, 

że jesteś taka pewność, która nie trzęsie się jak galareta, kiedy fleszem dostaje po oczach, że ty jak okręt, który wszystko może - udowodnić.

Jak woda, która płynie bez początku, bez końca.


A ty 

siedzisz i jąkasz się 

 

w koszuli 

w kolorowe jaskółki 

w syropie curacao.

(albo w sikorki)

niedziela, 9 lipca 2023

smak [zaczyna się w myślach]

Próbujemy się.

[p o l i ż    m n i e]

Zatracać 

w dalszym ciągu.

Goście

 Speak No Evil


Prawie wszystko jest kłamstwem albo dość śmiałą iluzją. Coraz mniej prawdy, bo brzydka - znosiła stare spodnie. A wszystkim się wydaje, że to kury znoszą - złote jaja. A wszystkim się wydaje (wybierz najlepszą opcję/wersję/samego siebie). 

Od bzdur lepi się brokat i moja koszula z żabotem. To kolejna impreza, na której próbujesz mi wciskać. Bo prawie każdy próbuje - być "kimś", czyli kłamać.

Tańczymy - to przedostatni taniec tej nocy. Flesze uderzają w kosmitów. Ludzie wciągają policzki i poprawiają włosy. Czy wiecie, że stajecie się bohaterami z plastiku, z piasku, którzy będą rozlatywać się w mgnieniu oka, gubić ręce, nogi? 

Napatrzyłam się już na sieć. Niewola kłamstw to nie moja bajka. Ja bajki piszę, ale o kozłach i osłach. 

Zawsze możesz wypowiedzieć zaklęcie: jestem lekarzem - i staniesz się zajebisty, no, chyba że już diamentem jesteś, bo lśnisz, chociaż jakość twojego lśnienia to tania folia do pieczenia kaczki. 


Dlatego tak ostrożnie podchodzę. 

Do okna 

bo mam lęk

- Ich Wysokości. 

środa, 5 lipca 2023

czarne ścieżki wpisu

Właśnie dowiedziałam się, że wczoraj zmarła moja koleżanka od haiku - Dorota, Dorotka...

Pamiętam wspólne imprezy liryczne, czytanie poezji, Dom Literatury,  Zloty Poetów, klubokawiarnię "Kij", Bibliotekę przy Struga. Bliższe spotkania, jakąś kawę, wspólnego Sylwestra chyba w 2016. Kawałki wspomnień wyświetlają się jak porwany film. Klatka - pauza - klatka - serce, bo czasem pojawia się wahanie: w którym to było roku, kiedy?

(to, co zapamiętujesz, 

też się zaciera, 

stopniowo traci kształt.

czym więcej mija czasu,

kawy,

snów.

Duszno mi dzisiaj. Jakoś tak. Przyjechałam parę minut temu do knajpy na obiad. Piję kawę. Rozmyślam o istnieniu wszechświata. Co jest -wszech, a co jest światem? Ile świateł ma świat? Ile liter zanim się skończy i czy zobaczymy się gdzieś tam po drugiej stronie chmur?

Rozpadało się. 

Deszcz lubi melancholię. 

Sam nią jest. 

Czuję pustkę w żołądku. Nie lubię takich pustek. To ten ścisk, który zawsze rzuca na oczy mgłę. Smutek jakiś. Kurwa smutek, no. 

Czuję. 

Ludzie się wykruszają. Ludzi ubywa. Zegar wali wskazówką po mordzie i nie ma litości. 

Przyglądając się światu z tej perspektywy widzę, jak debilne były niektóre kłótnie, (gorzkie) żale, błahe sprzeczki o kolor koszuli czy kwiatów. Widzę, jak głupia była złość, przepaść i gniew. 

A przecież... 

To nie my mamy czas w posiadaniu.

To on ma nas. 

poniedziałek, 3 lipca 2023

mrożona ananasowa herbata

Mrożona, ananasowa herbata w złotym szkle w mojej knajpie smakuje wyśmienicie. Nie wiem, dlaczego, ale tutaj panuje jakaś wyjątkowa magia i nieziemskie przyciąganie. 
Ust.

Przyjechałam dziś do knajpy przez Teo, bo w planie był jeszcze towar po drodze, poza tym stęskniłam się za tym swoim, wypieszczonym miejscem. Miałam też zabrać się za Lustro... Poniedziałki są zazwyczaj w miarę spokojne i zrównoważone. Ruch płynny. Tym razem było inaczej: od razu po 13 wpadł Janusz z kuflami do Zatecky'ego, a potem? A potem zrobił się w wielki nalot, więc laptop poszedł do kąta, a ja biegałam w białych bojówkach pomiędzy stolikami. Ależ za tym tęskniłam! Jestem crazy. Serio. Nic jednak nie poradzę na to, że tak mnie to uroczo balansuje. I ta biała taca z koronki - jest taka wdzięczna, a kiedy dzwoni na niej porcelana i szkło, to inspiracje sypią się jak z rękawa. 

Dopiero usiadłam. Mam białe buty i tłustą plamę z oleju na białych bojówkach. Ale w ogóle mi to nie robi. :D Jest zajebiście, komicznie, fantazyjnie, dynamicznie. 
Pociągam więc za żółtą jak słońce słomkę, która rozpływa się w mrożonej, ananasowej herbacie. 
Zerkam na swoje odbicie w sufitowym lustrze. T-shirt, który mam na sobie krzyczy:

Happiness arrives when you stop waiting for it. 

niedziela, 2 lipca 2023

popatrz w Lustro i powiedz

Wszyscy w mojej książce mają zaburzenia psychiczne. 

Jest pięknie, nostalgicznie, miłośnie, traumatycznie, jest niebo i ziemia, piekło i raj, potwory, ludzie i ludzie-potwory. 

 

Popatrz w Lustro. 

I powiedz.

 

The One That Got Away (Slowed)

czarne lustro Evy

Nadal nie wiem, jak to się skończy, nie planuję tego w notatniku pomiędzy 8 a 15. 

To oni mnie prowadzą. Idę za nimi. To niewyobrażalne, bo wciąż słyszę ich głosy.

sobota, 1 lipca 2023

ty wybierasz

czy wszystko

jest tak niezrównoważone 

jak nigdy?

ogrody nie powstrzymują miłości

 W tym Raju nie było zimy,

była tylko czułość.

To ona była czułością.

 

      Wczoraj byłam w Raju, ale nie spotkałam tam Evy. Były za to róże, kawa, basen i spokój - taki mój prywatny czas. Siedziałam na werandzie i delektowałam się smakiem kawowego napoju po skończonej pracy - przycinaniu i formowaniu drzew. Dzikuskę też podcięłam - to chyba moje ulubione zajęcie w Raju. Uwielbiam ją kształtować na obraz i podobieństwo miłości, zaplatać w białą pergolę, nadawać jej bieg. W środę rodzice przywieźli mi sadzonki słodkich malin i... plantacja gotowa, wszystko posadzone i wyda jesienią owoc. Zrobiłam też nowe miejsce na róże, w planie mam kilka kolejnych barw i pomalowanie drabinki. Niech pną się do Nieba.

Człowiek powinien mieć takie swoje sekretne miejsce, gdzie nie wstydzi się siebie, nagiej duszy, nagości pleców, obojczyków, ramion. Człowiek powinien mieć miejsce, w którym szeptem będzie nawoływał do ptaków, wypowiadał zaklęcia, całował. Świat i tak jest już wystarczającym robotem - przepraszam - to ludzie, nie świat. Czasem wydaje mi się, że nie pasuję do tego całego zgiełku, hałasu, ulicznych wyścigów, wszędobylskiego plastiku. A czasem wydaje mi się, że nie pasuję do ludzi, którzy mają swoje zupełnie inne sny. Zrobiłam się sekretnie outsaiderska. Wnikam w naturę, w muzykę, w poezję. Kiedyś też tak było, ale teraz...pozwalam sobie na wszystko. Nie podoba mi się przechwalanie, co i kto, jakie ma... Nie podobają mi się osoby skupione wyłącznie na dobrach materialnych. Okej - fajnie coś mieć, korzystać z czegoś, spełniać marzenia, ale obok kasy musi być też słońce złote, trawa do kolan i Dusza. To tak samo jak z dupą. Pusty seks mnie w ogóle nie interesuje. Interesuje mnie miłość i dotyk z Miłości. Czym jestem starsza, tym mocniej ukochałam w sobie czułość i szaleństwo. Śpiewanie w samochodzie, leżenie na dachu, przyciąganie gwiazd, kolorowe impulsy. Kiedyś musiałam się pytać, musiałam otrzymać zgodę (wewnętrzną), dzisiaj nie muszę się rozgrzeszać, nie pytam się, czy coś wypada i nie boję się chodzić za rękę.

czwartek, 29 czerwca 2023

obrazki z plastiku

W każdym miejscu 

mogłabym zasadzić ogród. 

I w Tobie.

 

Koncert. A oni wszyscy stoją. Do góry unoszą plastik. Nikt się nie bawi, nie ma emocji, nie ma ruchu. Wyprostowane kije, ręce. Nikt się nie buja, nie unosi na fali. Wszystko sprowadzone do poziomu telefonu komórkowego. Czy aż tak bardzo zmienił się świat? 

Ja dziś przy stoliku w knajpie z rodzicami. Na stole dobre wino. Lampiony. Emocje. Telefon rzucony gdzieś w kąt. Żyjemy jeszcze wspomnieniem Krety, planujemy inne. Dobre życie, podróże, smak. Opowiadam o planach wydawniczych na jesienne melancholie. Opowiadam o różach, które mają sens. 

Czy świat, który za moimi plecami gdzieś tam... 

w oddali, 

zmienił się?

Świat się nie zmienił, to człowiek zamienia swój świat na plastik. Ile warte są prawdziwe łąki w kontekście Playstation, sztucznych zębów, jadu pod skórą? (Dla jednych nic, dla tych wyjątkowych - wszystko). Są tacy, dla których wszystko mieści się w szkle. Mój Boże - ubolewam. A może nie powinnam? Każdy ma prawo wybrać swoją drogę/rolę. Każdy ma prawo. 

Możesz zamienić się w ogród. 

Albo w plastik. 

Ty wybierasz.

Rozstawiam lampiony, kolorowe żarówki, filiżanki. Przysuwam kawę do ust. Patrzę w okno. Podchodzę do żywego człowieka. Ma swoją twarz, nie maskę. Czyta moją książkę przy stoliku. 

Wznosimy toast 

za prawdę. 

Moje linie papilarne 

czują. 

Oddycham.

 

Sedno to smak, zapach i miłość. 

Możesz pokochać krzywą ścieżkę, zmarszczkę obok oka, ciało, które wrażliwe na dotyk. Bo od dłoni ukochanych najpiękniejsze się staje. Nagą duszę. Bo. 


Plastik się nie rusza.

wtorek, 27 czerwca 2023

czasem brakuje mi jednego słowa

Wena jest jak kochanka.

Budzi cię, kiedy zaśniesz.

beautiful reset

W burzy jest takie coś, co sprawia, że nasłuchuję. 

Próbuję złapać myśl

przewodnią. 

I stanie się nią ogród. 

p a u z a 

Dwa dni wśród ptaków, zieleni i wody dały mi beautiful reset. Moje róże skradły mi serce. Jestem w nich zakochana.

Dziś wyskoczyło mi wspomnienie sprzed 2 lat. Wtedy kupiłam działkę i...? Przepadłam w zieleni i kwiatach (chociaż niektórzy obstawiali, że nigdy nie przekonam się do robaków, ślimaków i takie tam - a ja to zrobiłam i jestem z nimi na Ty). To była serio zajebista decyzja mojego Lajf. A w zasadzie to zajebisty impuls. Kiedy jechałam zobaczyć ten zakątek pierwszy raz na żywo, czułam pod koszulą, że jadę tam po coś, że nie skończy się na oglądaniu, tylko stanie się wszystko. A kiedy zobaczyłam z daleka ten mały, biały domek, serce zabiło mi mocniej. Weszłam do tajemniczego ogrodu. Przytuliłam się do jabłonki. Usiadłam na werandzie i popatrzyłam w niebo. Wiedziałam, że to miejsce będzie moje. W mojej głowie (jeszcze przed podpisaniem aktu) ono już było moje. Już sadziłam tam róże, montowałam pergolę, malowałam okna. Miałam ten cały (nie)ziemski plan.

To miejsce mnie spełnia, wycisza, uczy, inspiruje. Leżę więc sobie pod białą, hawajską parasolką, słońce grzeje, chmury płyną. A potem spragniona dotyku wody zanurzam się w basenie. Pływam. Kolorowy materac unosi się na wodzie. Jaśmin pachnie. 

Lubisz jaśmin? - Pytam. 

Bardzo. - Odpowiadasz. 

Bo w moim Secret Garden wszystko jest "bardzo". Albo bardziej niż bardzo. Albo najbardziej. 

Albo albo. 

I nawet pocałunki smakują jak magiczne zaklęcia.

sobota, 24 czerwca 2023

David, powiedz coś

Cezar znika. Lucyna wywozi Davida do Płocka. 

David, powiedz coś! 

Awantura o Matkę

Jadę autem, wieje wiatr. Dziś moja koszula pachnie początkiem lata i Pradą. Łąka trochę jak ocean. Jak lustro - odbija błękitne niebo. 

W głośnikach muza i awantura "o Matkę". Wspominam czwartek w knajpie. Takiej ekspresji nie przerabiałam od dawna. W ogródku pełno gości i twój krzyk. Wypraszam cię grzecznie bez zbędnego "spierdalaj", bo zrobiłam się kulturalna, a na języku mam tylko czułość. Wychodzisz na pełnej wkurwie i sięgasz po fajkę. Musisz zajarać, bo tak trudno oddech pogodzić z ziemią. Ogarnia mnie chłód mimo lepkości powietrza. Wracam do stolika. Odpalam komputer, aby zamienić rzeczywistość na Evę. 

Czarne lustro wisi nade mną. Spoglądam w przyszłość i widzę uśmiechnięte twarze Matek, kiedy wydaję książkę dla dzieci. I widzę 

Ciebie, jak do mnie wracasz.

ustawienia

jeszcze kiedyś
czy już nigdy?

piątek, 23 czerwca 2023

przeznaczenie

Czy stare miłości mogą powrócić? Czy życiem rządzi przeznaczenie czy przypadek? Czy można wyrzucić z serca to, co pierwszym porywem było, nieprzytomne od pocałunków, czy umarło to wszystko wraz z końcem tamtej opowieści? 

Milczenie trwało kilka lat, aż do tamtego momentu, kiedy to ich drogi znów pokrzyżował nieobliczalny los. Bo los taki już jest. On nie pyta o zgodę, czy połączyć raz jeszcze serca i dusze stęsknione, czy obudzić stare miłości i przypiąć skrzydła do serca. Przeznaczenie to taka moc, która musi się wypełnić pomiędzy duszami w danym czasie. I jeśli nawet człowiek będzie próbował uciekać od przeznaczenia, to i tak prędzej czy później los obróci jego skrzydła w tym kierunku, w którym mają one zostać obrócone. 

  - Czarne lustro Evy

czwartek, 22 czerwca 2023

blisko

Siedzę w knajpie. Mrużę oczy. Jest przyjemnie.

Wczorajszy dzień niewyobrażalnie mnie wymęczył. To był ciężki kaliber, a rano musiałam/chciałam spionizować się i elegancko przyjechać na sesję do mojej resto. Biała koszula, białe buty, granatowe, lniane, garniaczkowe spodenki. Żyćko. Czuję piasek pod powiekami - noc też nie należała do lekkich, chociaż moje ciało okrywa ostatnio tylko prześcieradło. Zerkam przez szybę. Klima daje chłód i mogę zebrać myśli. W ogródku gorączka złota. Dziś wprowadzamy mrożoną kawę do menu. Bardzo lubię takie dni, kiedy wiem, że coś się dzieje, kiedy biegnę po makaron do osiedlowego, bo mam ochotę na spaghetti. Kiedy wena nie daje mi spać. 

Uprawiaj ze mną sens. - Myślę, a kwietniki pełne kwiatów uśmiechają się na bladoróżowo. Jest pięknie. Duszne porno i lato. Uwielbiam lato, ten zapach traw i zieleń, cień, w którym można się ukryć przed demonami. Uwielbiam lato. Te wyśnione spacery i wycieczki za miasto. Ławki ukryte pomiędzy blokami. Bo wszystko można odkrywać. I to, co jest daleko, i to, co jest blisko. 

Dzisiaj odkrywam to blisko

wtorek, 20 czerwca 2023

w tej bajce są jeszcze smoki

 W tej bajce są jeszcze smoki. 

    Czym dłużej siedziałam w tamtym towarzystwie, tym bardziej czułam, jak mocno odstaję od rzeczywistości, jak coś/ktoś zamula moją bajkę, jak bardzo jestem od nich wszystkich odklejona. Atmosfera spotkania była lepka, gęsta i duszna. Zupełnie do mnie nie pasowała (albo to ja nie pasowałam do niej). Czas ślimaczył się, a moje wewnętrzne dziecko darło się jak niewychowany bachor. W pewnym momencie złapałam się na tym, że zaczyna mnie to wszystko bawić. Widziałam, jak ludzie wymyślają sobie jakąś wielką planszę do gry i uczestniczą w tym wszystkim,  kolejno przesuwając figury. Każdemu wydawało się, że jest bogiem. A tak naprawdę wszyscy w tej rozgrywce byli pionkami. Siedziałam więc z boku i obserwowałam tę grę. 

Wystarczyło tylko słowo, aby obudzić smoka. 


***

Czasem nie pasujesz

tam albo gdzieś,

bo pasujesz tylko tu.

 

A może w tej grze 

musisz obudzić smoki,

aby zostać bohaterem?

niedziela, 18 czerwca 2023

okna elektryczne

    Grzmi. Uważnie wsłuchuję się w kroki burzy. A może to piasek pod powiekami, bo alergia wciąż daje się we znaki. Dzisiaj wszystko jest czułe. Wszystko jest jak muzyka, która od chmur. Próbuję się na chwilę zresetować, ale mam tyle propozycji wydawniczych, że aż mi się w głowie nie mieści. Nie wiem, którą wybrać. Nie wiem, od jakiego miejsca powinnam zacząć. Kręci mnie wszystko i to najgorsze, bo czas jest zbyt wymagający i nie zdążę zrobić wszystkiego. Doba ma tylko 24 ha. Ja mam tylko/aż dwie ręce i nawet jeśli myśli moje i serce będą w stanie, to wiem, że nie napiszę xyzdbacoooa znaków na godzinę, bo nie mam takiej prędkości w dłoniach. A oni wszyscy/one wszystkie są ... KUSICIELAMI. A ja jestem cholernie podatna na kuszenie. Jedno to mrok. Drugie to baśń. A jeszcze do ramion przytula się zima. I szukam tytułu dla zimowej powieści... Może coś z bielą, a może ze śniegiem. Albo z chmurami i doliną? Nie wiem. 

Płynę dziś pomiędzy twarzami, które uśmiechają się do mnie. Nie rozumiem, co te uśmiechy znaczą, czy są dobre, czy złe? Jestem jak mała dziewczynka, która buduje zamek z piasku i szuka błękitnych koralików. Jestem jak mały chłopiec, który liczy chmury na niebie, bo marzy o tym, aby skonstruować wehikuł czasu. 

Jestem 

pomieszaniem zmysłów dzisiaj. I jakby ktoś położył przede mną stos firmowych faktur dzisiaj, to bym oszalała. Na szczęście mogę teraz rozpływać się w słowach i w muzykach, jakie daruje mi ten czas. Wczoraj podczas spaceru zrozumiałam, jak cenny jest czas. Padał deszcz, a potem przestał i przyszedł oszałamiający zapach przedlata. Czułam jaśmin od przydrożnych ogrodów. Czułam to wszystko, co tak kocham. Jestem zakochana w przyrodzie, w kwiatach do nieprzytomności. Nawet nie wiedziałam, że tak można. 

Jestem zabujana i zahuśtana wciąż w pisaniu, dlatego... Cieszę się, że wróciłam w moje kąty liryczne, na blogi. Wila powiedziała w czwartek po autorskim, że moje blogi były smutne, bo "takie trochę opuszczone", że brakowało ich.

Cieszę się, że znów przychodzę tutaj, mam swoje okna elektryczne na świat, aby zostawić ślady na koszuli, wypić kawę w mojej kawiarni Brulion Cafe. Zjeść Niebieskie Migdały. Cieszę się, że tutaj jestem. Brakowało mi tego.


***

bywają braki tak wielkie że nie wiesz jak to wszystko wyłączyć

dlatego szukasz początku aby się nie udusić

a to przecież takie proste bo początków się nie szuka 

one się zaczynają

tu i teraz.  

 


 Loreen - Tattoo

sobota, 17 czerwca 2023

xxD

     Jedni piszą wiersze i opowieści, przenoszą góry, całują morze.

inni umierają z nudów.

- chaos

 

    Na spotkaniu autorskim padło pytanie: jak to jest być... romantyczną Duszą i Bizneswoman jednocześnie? Jak to jest być Elfem w połączeniu z rockmanem? I co to znaczy chaos. xD 

Zaczęłam się śmiać.

[śmiech w oderwaniu, w nawiasie kwadratowym, chociaż nie jest matematyką, to był nieobliczalny] 

Mam dzisiaj ochotę na lody w Słodkim na Teo. Albo na ulubioną pizzę przy Kaczeńcowej. Najpierw jednak powinnam zapłacić prąd (jak na tę Biznes przystało). xD

Plany, plany... Lista jest długa i wymagająca. Jak przetrwać jesień? Już teraz zadaję sobie to pytanie, śmieję się jak wariat :D i znam odpowiedź: oszałamiająco. 

x

Próbuję zalogować się. To pie*dolone kółko kręci się... w kółko xKółko. W ogóle mnie to nie denerwuje. Bawi mnie to tak bardzo, jak ta leniwa psychopatka xD Ona też - nic nie robi tylko kręci się jak pierdel po gaciach i karmi te swoje ptaszki czarne. Mój Boże, jak można być takim leniem życiowym? :D

"Cały sens istnienia polega na tym, aby wciąż się chciało.

Wstać iść, pokonywać trudności, otwierać drzwi."

Dziś chce mi się jeszcze bardziej niż wczoraj. Muszę posadzić moją piękną White New Rose. Aktualnie stoi na moim dachu, ale powędrujemy razem do Secret Garden  #chcemisie [białe serce] 

W nawiasie kwadratowym. Też jest nieobliczalne. ;-) 

środa, 14 czerwca 2023

dream cave

Śni mi się Bal. 

Są na nim wszyscy: 

Przeszłość, Teraźniejszość i Przyszłość.

To moje dawne lokum, w którym urządziłam sobie całkiem ładną agencję artystyczną. Balkon jest już czysty i dobrze się bawimy. Pijemy różowe wino. Grzecznie, delikatnie. Moja biała koszula pachnie początkiem lata. Nagle zmienia się światło. Zachodzi wielka kula słoneczna i robi się czarno. Wizjer powiększa się, kiedy podchodzę do drzwi, bo ktoś puka. Przychodzi Laura. Rozmawiamy chwilę. Niespiesznie sączy się muza i wypływa na klatkę. Do środka wchodzą kolejni goście.

Play listy, czyli nie wszystkie fobie są o miłości 

Szukam Agi i Iwo. Poszły palić na balkon. To znaczy Iw poszła na fajkę, bo Ag nie pali. Ja też nie - nie znoszę papierosów. Ostatni raz pociągnęłam na wielkiej wkurwie jakoś rok temu, w nocy pod moją knajpą. Bezsilność poprowadziła mnie wtedy w odmęty dymu. Potem przyszły znaki (niedymne już) i zrozumiałam, czym jest kosmos.

Meble w sypialni poruszają się i wnikam w wielką, magiczną szafę. Przechodzę na drugi Level. Rozpoznaję kilka osób. Nawet Michała, z którym mój kontakt to aktualnie popsuty telefon. Próbuję wydostać się z tego tłumu, w którym się znalazłam, ale wszyscy mnie znają i każdy mnie zaczepia. 

Potem przychodzi soczyste (lato?). Niesamowicie delikatne pocałunki. Znów jakaś piosenka, schody i ... drzwi pod 11. Dostrzegam ludzi. Są ubrani w różne kolory i zapachy. Próbuję ich rozpoznać, a światło jest przyciemnione... 

Próbuję więc dotykać. 

[sen staje się mocno niegrzeczny]


Budzę się

o zapachu 

Twojego ciała

na ustach. 

 

i znowu zasypiam. 

 

Śni mi się ogród i ławka. Siedzimy tam. Leżysz na moich kolanach. Dotykam twoich włosów. Wstajesz na chwilę, aby wywołać gwiazdy, chociaż niebo jest mocno słoneczne i mamy teraz dzień. Wracasz. Teraz ja przytulam się do twoich ud w pięknym ogrodzie.

Robimy zdjęcia w pozycji trochę niedorzecznej. Chmur nie mogę złapać za odrobinę powietrza, więc wstaję i podchodzę do drzewa, a moje miejsce zajmuje kobieta z innego świata. 


Wstaję do rzeczy. 

Piję kawę. Jest zimno.

 


 Dream Cave

Pół.

Kiedy wracasz z kliniki  i piszesz wiersz...  I choć patrzysz już w inną stronę,   i choć wiem, że odchodzisz,  szukam ust,  które krzykną z...