poniedziałek, 23 stycznia 2023

turkusowe jeziora

moje myśli stają się dzisiaj 

turkusowym jeziorem.

 

Obcięłam włosy jakieś 30 cm. Założyłam niebieską farbę, która wyszła turkusowo-brązowa. Mam więc na głowie turkusowo-brązowe jezioro. Trochę zamulone. Trochę z dupy. Życie. Nie zawsze wychodzi prosto, a najczęściej to krzywo i tak też stało się tym razem. Ale nie drażni mnie to, raczej śmieszy. Powoduje przyjemne łaskotanie pod brzuchem. 

W knajpie dobry weekend. Niebawem stawiam na nowy aranż. Szukam lokalu na filię. Przerzucam te ogłoszenia jak wariatka i przerzucam. Kiedyś były gazety. Nawet marzyły mi się. Na sofy. Ale wyszła klisza skąpana w delikatnych szarościach z dodatkiem oliwek.

Jutro przyjdzie dodruk. Kolejny dodruk. W głowie projektuję okładki. Książki znikają w tempie światła. Śniegu za to dużo i dobrze, bo jakoś tak czysto i zimowo. 

M. z łopatą gania, ja rozbijam rakiety w wyobraźni. Jedną o skałę, inną o słońce, kolejną o niebieskie migdały. Projektuję Ogród z bursztynów. 

Żeby tak jeszcze zdjąć ten ciężar z pleców. Tego potwora, który czasem obejmuje moje ramiona i przygniata. Żeby mu tak powiedzieć: a weź i wypierdalaj...

niedziela, 15 stycznia 2023

after sex

Botoks, amfa, śpiewające zdjęcia. Nasz (nie) wspaniały świat, a może człowiek, bo robi sobie to wszystko. Szprycuje się. Nagina rzeczywistość, występuje przeciwko - sobie. Mój Boże, jak to się zmienia. Kiedyś wystarczyła lampka wina. wódka smakowa, taniec, wiersz, muza. Czasem inny kolor włosów, rozmowa z kotem/psem, telefon bez Internetu. I to był idealizm. Dzisiaj człowiek próbuje być bogiem. Zmienia ręce, nogi, twarz. Staje się avatarem, komiksem, kreską. 

Oddalamy się od siebie. Przestajemy dostrzegać pragnienia. Albo większość ma już tylko jedną głowę zaprogramowaną na Najlepsze. Seks, prochy, kasa. Przepraszam, zła kolejność. Kasa, ego, seks, często prochy. A za zakrętem umierają wiersze. I te wszystkie (nie)grzeczne dziewczynki, które pakują dożylnie. Albo w twarz. I te pełne wzruszeń tabletki na potencję. Coś nie staje, ktoś nie siedzi, pociąg jedzie. Tylko prawda zatrzymuje czas. 

A ja jestem w swojej bajce i siedzę na styczniowej ławce, a dookoła zima. Jakąś melancholię czuję w obłokach. Ładniej kiedyś było. Można było znaleźć różnice. W ludziach, w dotyku. Dzisiaj pomyliłam Aśkę z Marzeną. Obie takie same. Dzisiaj nie rozpoznałabym nikogo.

W piątek weszłyśmy do kina. Pusto. W czwartek był Teatr i chociaż Teatr żyje. W poniedziałek pójdę na spacer. 

Wczoraj wieczorem przyjechałam do Filmowej. Klubowa muza, grzaniec i opowieści o snach. Dużo gości. Przyjechała J. z A. i M. Pojawił się S po tylu latach. I jeszcze kilka liter przewinęło się przez knajpę. Zdjęłam czarny płaszcz ze złotymi guzikami. Trochę jazzówki i bluesa popłynęło z głośników. Błękitne oczy i faza na dżem. Świece na stolikach. Siedzieliśmy w komplecie do późna. Dobrze mi było. Ciepło.

Lubię to, co zwyczajne. Mam obsesję na punkcie parków i starych płyt winylowych. Mam obsesję na punkcie swojej resto-cafe. Uwielbiam słuchać ramion deszczu albo mgły. Smakuje mi kakao wieczorem i ciepły koc. W strumieniu świec - cały pokój. Mam swoje ulubione piosenki. Czuję ulubiony dotyk. Nie ściągam sto pięćdziesiątego programu do obróbki foto, bo kocham swoje oczy. Mam nimi jeszcze tyle do opowiedzenia... 

 

 Touch - Cigarettes After Sex

niedziela, 8 stycznia 2023

mieszają się obrazy w mojej głowie

niebieskie są tylko wymyślone migdały 

czarne - to Ty

 

Mieszają się obrazy w mojej głowie. Wszystko przypomina Dom Wariatów. Oglądam Krzywe Linie Boga. Zapomniałam jak smakuje sen. Wiem, że On za mną chodzi i chce mi coś sprzedać - chce mi coś wcinąć "na pomieszanie w umyśle",  "na mieszanie się świata". Chce mnie przewrócić, a może uratować. 

Wchodzę do klatki. Absurd, bo przecież nie mieszkam w tym wielopiętrowym bloku. W korytarzu jest ciemno, w niektórych kratach  pozapalone pokoje. Krzywy mąż chleje wódę, bije żonę, kopie psa. Pójdzie do piekła - chuj jeden, bydlak. W kolejnym pokoju - Kobieta Cisza - posłusznie wykonuje obowiązki. Grzeje zupę, sprząta piach, prasuje ubrania. W następnym przestraszone dziecko pod łóżkiem odpędza z głowy potwory. Jeszcze dalej - anorektyczka wariatka rzuca mięsem w ścianę. Narkomanka, która straciła twarz, próbuje za wszelką cenę zdobyć towar, ale coś jej ucieka, ulatuje i nie potrafi tego dogonić. Upada na podłogę.  

Wchodzę na pierwsze piętro. Kieruję się w lewo. Od serca. Może tu będzie lepiej i znajdę pokój, którego szukam. Ale widzę tylko Furię, kolejną awanturę, latające talerze, Mrok. Mija mnie dziecko ze szkłem wbitym w oko. To chyba chłopiec, tak mi się wydaje. Albo chłopięca dziewczynka. Już nie wiem. Ciężko mi rozpoznać szczegóły. Mijam dzieciaka, idę dalej. W samym końcu korytarza dostrzegam małą, płaczącą dziewczynkę. Ma ubabrane rączki masłem orzechowym. Podchodzę bliżej i pytam: Cześć, Mała... Kojarzę cię z tego blokowiska. - Podpowiada mi głowa. Dziewczynka wykrzywia usta i wyciąga brudne łapki pod mój nos. Czuję smród. Okazuje się, że to nie masło, a gówno. Dziecko krzyczy. Zza kraty wychyla się głowa kościotrupiej matki: - Ty mała kurwo, wracaj tu. 

Nie, to nie matka, to siostra. Teraz ją rozpoznaję. To moja siostra. 

z książki o tytule roboczym "Ogród z bursztynów"


Pół.

Kiedy wracasz z kliniki  i piszesz wiersz...  I choć patrzysz już w inną stronę,   i choć wiem, że odchodzisz,  szukam ust,  które krzykną z...