czwartek, 27 listopada 2025

Motyle na piasku

Nie rozumiesz, nie rozumiesz, że to się skończy. Prędzej czy później dopadnie kogoś chłód rzeki albo udusi się wśród huku spalin. Może spotkać na swojej drodze potwora/smoka/raka/zbrodniarza. Może będzie za późno, aby przeprosić (się ze światem), ze światłem ulicznej latarni, z drżącą pod palcami piosenką. Z człowiekiem.

Kiedyś wydawało mi się, że można żyć sto lat, a to i tak przecież za mało na piękno i smak. Ktoś jest, ktoś wychodzi, odchodzi, znika, rozpływa się jak łza biegnąca po policzku. Wszystko płynie, upływa, a czasem bywa jak sztorm. To nie jest film, w którym można opuścić albo zmienić zakończenie. To nie jest książka przerwana przed śmiercią głównego bohatera ani żadna wyssana z palca, z głowy historia. To życie i śmierć tak prawdziwa jak narodziny. 

Jesteśmy tu teraz, aby czuć i dotykać. Aby kochać i oddawać się temu, co w nas gra albo szumi jak morze. Jesteśmy tu i teraz, aby ŻYĆ. 

Nigdy nie wiemy, kiedy zegar wybije ostatnie pożegnanie. Odpędzamy myśli od siebie - o utracie. A jednak gdzieś tam pod skórą płynie w naszych żyłach strach. Bo jeszcze chcemy poczuć słońce na policzkach. Pocałunek we włosach. Motyle na piasku.

Motyle na piasku

Nie rozumiesz, nie rozumiesz, że to się skończy. Prędzej czy później dopadnie kogoś chłód rzeki albo udusi się wśród huku spalin. Może spotk...