Czas.
Zdążył spaść śnieg jak puch na duszę tego świata.
Śnieg - to oddech Anioła - napisałam wtedy. Światła lamp ulicznych stawały się brokatem. Lubię wyobrażać sobie. Na przykład taką opowieść ze śniegu albo obłoki, z których sypią się sny. Idę na spacer i nagle nasze oczy spotykają się w samym środku drogi. Dawno dawno temu rozeszły się nasze serca w różne strony świata. Dawno dawno temu...
Mogłabym pisać bajki. O Aniołach, puchatych chmurkach, tygrysach, o świętym Mikołaju, reniferach, saniach, które napędzane przez białe obłoki szybują nad miastem. Mogłabym. Ale piszę inne książki, których nie wydaję (teraz), bo wolałam sama fruwać samolotem i karetą jeździć, kiedy smaki lata okrywały ziemię. Warto było. Chociaż czas - nie da się ukryć - bywa bezczelny i wciąż płynie. Czasem chciałabym zatrzymać wszystkie zegary. Jak w tej opowieści:
- Mógłby stanąć czas właśnie teraz, bo chwila te jest magiczna i taka piękna.
- Nie mam takiej mocy, aby zatrzymać zegary.
Wracają do swojego miasta. Otwiera drzwi srebrnym kluczem. Wszystkie zegary milczą. Żadna wskazówka nie przesuwa się ani w przód, ani w tył.
Uważaj, o czym marzysz... Bo jeszcze Ci się spełni.
Pełnia Księżyca.
***
Jestem w Filmowej. Za oknem ławki jeszcze bez płaszcza. W tygodniu ma wyjść słońce, wtedy przyjadę ubrać je na zimowo.
Zaczyna mi ciążyć pięć na plusie - kilogramów. Może powinnam zmienić nawyki. Odsunąć usta od czekolady. Przestać? Może powinnam wypatrywać wiosny, kiedy grudzień?
Nie.
Zimno i mokro - to też ma swój magiczny vibe.
***
Wczoraj były Mikołajki. Miałam spotkanie z Robertami i Magdą. Siedzieliśmy 4 godziny przy grzańcu. Brzuszek się zamknął, burgery się zamknęły, dwie knajpy na Bałutach się zamknęły.
A ja otwieram się na ludzi. Bo człowiek - jak to magicznie brzmi.
Młody z Oskarem na jarmarku wczoraj i jeszcze ta niespodzianka, którą zrobiła Milena...
No, świat potrafi dawać.
Człowiek potrafi dawać najpiękniejsze podarunki.
***
Kalendarz jest miękki w dotyku.
Jak jedwab.
Moje myśli teraz są jak jedwab.