twoja cisza
powoduje we mnie
krzyk
nie jesteśmy numerami porządkowymi domów
ani kodami kreskowymi z opakowań
szamponów orzechów arachidowych snów
nie jesteśmy seledynowym jeziorem pstrokatym
pełnym chwastów ani kłódką zamykaną na serce
ani pustą płytą zdartą CD czy winylową płytą kluczem który nie pasuje do niczego
ani zamkiem
do nikogo nie jesteśmy już podobni bo przestaliśmy żyć urojeniami że trzeba być identyko
że trzeba mieć takie włosy jak ktoś że trzeba mieć oczy pomalowane na ciemno
albo do jasnej cholery
nie domykamy się jak stare skrzypiące furki w ogródkach
jak drzwi uszkodzone zawiasy klamki wspomnienia pocałunki
naderwane usta
nie wygładzamy się jeszcze choć wiemy co znaczy
botox photoshop GIMP
jesteśmy jak dawne dzieje i nowe opowieści
jak teraźniejszość i przyszłość z przeszłością i bez
w każdej formie potrafimy się skurczyć wznieść ponad poniedziałki i wtorki
potrafimy się dłużyć jak blady żagiel epopeja list nigdy nieukończony niedziela
jak niedopita kawa i rozsypany cukier
potrafimy być sobą
i milczeć o sobie.
Marzec jest chłodny, trochę mniej poetycki.
Myśli odrywają się ode mnie i ulatują gdzieś.
Do Ciebie.
Znów zapominam o lekach i snach.
Trzy lata temu ukrywałam się za drzewami, aby podejrzeć światło i człowieka. W środku było inaczej (jak w każdym środku, który zmienia się ...