Myślałam, że to Gwiazdy - tam. Na twojej półce, na twoich ustach, w rękach. Ja chyba oszalałam. Wszystko mi się. Popieprzyło. Przecież nadajemy na zupełnie innych piętrach. Ani to pion, ani poziom. Nie trzymamy się prosto. Jest między nami czas i dalekość.
Czasem wydaje mi się, że czas wcale nas nie zmienił, że oddalamy się od siebie tylko o jedną ulicę. Przepaść nie jest jak miasto, czy dwa. Nie ciągnie się blisko torów i nie musimy uciekać przed sobą. Skakać z mostu albo do rzeki. Bo jesteśmy wciąż. Ramię w ramię, oko w oko, ręka w rękę. Bo korytarze labiryntów, jakie nosimy w głowach, prędzej czy później się połączą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz