Blisko przy mnie.
Szukam Aniołów, a znajduję stare fotografie. Nie mają żółtych, pozaginanych rogów ani porysowanego tła od wzruszonej dłoni... chociaż wydaje mi się, że właśnie tak. Takimi je widzę, kiedy słucham Chopina, kiedy idę na inny bal. Przesuwam... kolejne foldery, kolejne obietnice i kłamstwa, wyjmuję z wirtualnych albumów tamte emocje i oczy, nogi i ręce, żebra. Widzę swój nagi brzuch, stary pierścionek wciąż błyszczy na środkowym palcu.
Powinnam pracować.
Powinnam uprasować koszulę. Zrobić więcej niż. A ja siedzę i słucham. Kolory życia przepuszczam przez zasłonki w salonie. Zmieniają się dźwięki - zmieniają się wspomnienia. Wyciągam następne...
To Ty.
Młodość - pierwsze i drugie zmarszczki, koszula, której już nie noszę, wehikuł czasu, kryzys wieku.
Mrużę oczy.
Schowam się na chwilę. Pod kapturem jest ciepło.