czwartek, 9 maja 2019

rosa

Przecież mogę. 
Czekać na SMS-y od ciebie. 
Chociaż prawie nikt dziś już SMS-ów nie pisze.
Chociaż zmieniłam numer telefonu. 
Możesz być SMS-em w moich snach.


Nie rozumiem, dlaczego wtedy ten zapach wydawał się nam najbardziej intensywny. Nie rozumiem, dlaczego wtedy tak pięknie wnikał we włosy. Bujaliśmy się pomiędzy blokami. Osiedle w objęciach bzu zdawało się być wyjątkowe. I powietrze także. Nie było jeszcze tej małej, jaśminowej Lodziarni TraLaLa na rogu. Ani paczkomatów, do których ostatnio często przychodzę, aby odebrać zaklejone na taśmę pudełka. Nie było piekarni, w której mała Amelia ciągle robił bleh, ani stacji na rowery. Było tak trochę pusto. Beton i kilka kwiaciarek z wiadrami. W wiaderkach kwiaty. Brama była wolna od klucza i prądu, a na boisko przychodziło się bez zabezpieczenia. Obejmowało huśtawkę ramionami. To były czasy bardziej surowe, czasy jak beton, na którym przesiadywałam w białej koszuli pod starą podstawówką, aby się wyciszyć albo żeby się wyryczeć z porażki. Najczęściej wyłam na schodach, opierałam dłonie o policzki, policzki o dłonie. Rozmazywałam czarny makijaż. Chciałam się wtedy wyrwać. Wyrwać z tego wszystkiego, co nie było moje,co nie pozwalało mi oddychać. Chciałam się oczyścić. Być sobą tak na serio. Ile było tęsknoty za tym, czego nie można dotykać? Ile procent samotności w samotności? Miałam jeszcze papiery. Krzywe spojrzenie na wszechświat i ciepłą krew jak lato. Dzisiaj zdarzyłam się chłodniejsza, ale szczęśliwa. A ty drżysz w obawie, że wróci tamta wiosna. Nie bój się: tamtej wiosny już nie ma(m). Wszystko się kończy. Wykańcza. Stare ścieżki zarastają trawą. Stara studnia nie robi już wrażenia. Nie bój się. To tylko przestrzeń czasu, który Ci się przypomina, bo zdarzyła się ta przestrzeń w tamtych nas. Razem na miłość boską przy Brzóski. Tak Ci się wydaje, że tamte miejsca straszą i chodniki straszą, Tak ci się wydaje, że znów mogę siedzieć na zimnych schodach. Dzisiaj chcę być inna. Chcę być twoją Rosą na policzkach albo inną Rosą... Jeśli zechcesz. Możemy iść za szkołę albo bujać się po starych boiskach pomiędzy kwiaciarniami, których już nie ma. Biegać drogą, którą zatarł czas. Możemy wędrować za rękę do świtu, wieczorami wdychać biały bez. Przy otwartym oknie. Możemy być bzem przez chwilę. Nie inaczej. Przecież mogę. Czekać na SMS-y od ciebie. Chociaż prawie nikt dziś już SMS-ów nie pisze. Chociaż zmieniłam numer telefonu. Możesz być SMS-em w moich snach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prawdziwe przyjaciółki

Dlaczego uśmiechała się do ludzi,  których wolałaby uderzyć? ~ S.E.Lynes / Prawdziwe przyjaciółki   Wczoraj skończyłam czytać. A kawiarnia w...