Od czternastego Amora nie pije. Pyschoprochów z wódką nie wolno mieszać, bo przyjdą haluny (większe niż kosmos). A ona lubi gapić się w kosmos, szuka nienazwanych jeszcze gwiazd. Ma fizia na punkcie całowania, pociąga ją gołe - niebo (piekło niekoniecznie, bo z piekła wyszła za sprawą Boga, który strzelił gola w powietrzu). Ma traumę - ale bierze leki. Pani Czarodziejka od razu wiedziała, że coś jest z nią nie tak, wiedziała, że ma spierdolone neuroprzekaźniki, połączenia (pomiędzy żebrami). Może jutro przyjdzie do niej słońce większe niż kaczka żółta - kwa kwa. Dzisiaj przyszło. Może przyjdzie(sz). Jest lepiej. Od czternastego Amora nie ma już 27 ataków bólowych i serotonina utrzymuje się na swoim miejscu. Duloksetyna prowadzi sero na smyczy, trzyma krótko. A ona siedzi na 90 mg + trazodon. Te na noc nauczyły ją zasypiać bez kołatania. Pozdejmowały kłódki, odblokowały niektóre planety. A może to właśnie Ona jest jak komos? Jest - jak kosmos, który się leczy. Jak kosmos, który powstaje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz