poniedziałek, 19 sierpnia 2019

amerykański chłopiec

Wzięłaś to, co się stało na klatę i zastosowałaś gardę. 
Teraz to już tylko sukces.

I.W.G.

Jeśli życie postawi cię pod ścianą:

🗝 wyobraź sobie, że w ścianie są drzwi
🗝 wejdź na ścianę
🗝 poklep ścianę po ramieniu i powiedz: zburzę cię, jak tylko przyniosę młotek 

albo... 

Przyniosłam młotki, śrubokręty, wkrętarki i inne zabawki - tam, na Pojezierzu teraz jest inaczej. Biało... Szumią drzewa i drabiny. Wchodzę na czwarty stopień albo maluję na teleskopie sufit. Od sufitu pękają mi żyłki w oczach, ale lubię tę robotę. To taki nowy rodzaj siłowni, fitnessu - nowy u-rodzaj. Uwaliłam się farbą, we włosach miałam trochę śniegu, kiedy ostre słońce sierpnia pukało do okien. Ktoś pomylił porę na miłość. Ktoś poprzestawiał układy (międzyplanetarne utkane z gwiazd). Rozkręciłam i zdemontowałam wszystkie lustra, półki, meble, mebelki (te, które nie zostały wyniesione przez czas). Szpachla też się przydała do życia. 
Tak - robię remont tamtej przestrzeni, która gdzieś jeszcze dusi mnie, jak to schyłkowe słońce złotego sierpnia, jak sny. O Tobie. Bo przychodzisz i robisz tę nadzwyczajną rozpierduchę. Przynosisz szum. 
Szum ptaków na boisku wydaje się nie posiadać końca. Poszłam na huśtawki. W głowie mi się nie mieści, jak bardzo zmienił się "tentamten" świat. Już powracam. 
Jednak miejsca są już mocno inne, inaczej smakuje kawa ze starej filiżanki, inną łyżką próbuję wymieszać mleko. Mam nową sąsiadkę - a nie, przepraszam, bo znałyśmy się w tamtym życiu. 
Nie mam dzieci, męża, kota, psa. Nie mam zobowiązań. Nie żyję w opcji 2 plus 1, 2 plus 2. Żyję w opcji: 8 - to nieskończoność. 

Wczoraj wypiłam trzy lampki wina. Było nas dużo i każda z inną historią. Jedna smutna, druga słoneczna. Trzecia zamyślona, kolejna - o różowych (winach) i czerwonych policzkach. I amerykański chłopiec (tak mnie nazwałaś) w czapce z dachem - może zostanę? Dekarzem? 
Ostatnie tygodnie znów pokazały mi, jak wiele człowiek może znieść. Jak wiele potrafi. Nie stanęłam pod ścianą i nie przyniosłam młotka, aby ją zburzyć (to wymagałoby czasu). Ja po prostu zaczęłam przenikać przez mur. I jakaś magiczna siła wciąż pcha mnie dalej. W ramiona... 
Twoje? Czyje? 

Jest dobrze. Znów szumią ptaki. Takich spotkań się nie zapomina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prawdziwe przyjaciółki

Dlaczego uśmiechała się do ludzi,  których wolałaby uderzyć? ~ S.E.Lynes / Prawdziwe przyjaciółki   Wczoraj skończyłam czytać. A kawiarnia w...