poniedziałek, 4 listopada 2024

Na nowo piszę tę opowieść

Spotykamy się przypadkiem/przeznaczeniem na przystanku. 

Autobusy spóźniają się o kilka lat. 

Ty jedziesz gdzieś tam, ja zostaję. 

Zajmujesz miejsce przy oknie.


Piszemy SMS-y. 

(Nie)znośnie i bezczelnie coś ryczy mi w sercu. Próbuję 

to uciszać jak stare zegary, 

próbuję powyrywać te cholerne wskazówki:

 

Co słychać? - pytasz.  

To wszystko - odpowiadam.

Niedługo Sylwester i znów trzeba będzie odkurzyć cały świat. 

 

Bąbelki szampana skończą się tak szybko. Ty zostaniesz 

u mnie na noc, ja u Ciebie. 

 

Potem wymknę się z domu. 

Porozrywam klatki (sercowe, schodowe, każde). 

Będziemy się oddalać, aby znów się odnaleźć. 


Będziemy pisać do siebie, 

a potem się pożegnamy (?)

znów w tłumie autobusów, 

świateł mdławych i lamp.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słyszalne, (nie)widzialne

Trzy lata temu ukrywałam się za drzewami, aby podejrzeć światło i człowieka.  W środku było inaczej (jak w każdym środku, który zmienia się ...