niedziela, 19 czerwca 2022

kamień na niebie

      Przez chwilę czuję się jak w bliżej nieokreślonym Kiedyś. Wtedy albo jeszcze gdzieś przede mną. Uciekają kwiaty. Przestrzeń staje się jak nostalgia rozwieszona nad miastem. A kiedy śpię, to głowę mam przytuloną - do poduszki.

Moje Kiedyś jest pełne i nosi w sobie moje otwarte oczy, z drugiej zaś strony toczy pustkę ciężką jak głaz. 

- To tylko chwila. - Słyszę. - Obudzimy się i pójdziemy na łąkę.

No Clear Mind 


    Wnikam w Ciebie.

Brakowało mi tego wnikania w każdą sekundę. Dnia, w którym wszystko drży. Przymrużone myśli stają się delikatne jak jedwab. 

Jesteś tutaj ze mną, wiesz? Jesteś, chociaż cię tutaj nie ma. Jakkolwiek tutaj obok mnie istniejesz. 

W tej właśnie chwili całuję twoje usta.

Natchnienie to wiosna w lutym. Katar w czerwcu. To moja paranoja. To oczy, które widzą duszę. To ten moment, w którym wszystko ma skrzydła i tlen, i może się nam wydarzyć. Zrozum mnie. Zrozum, proszę... Muszę to robić. Muszę tak żyć. W tych zaburzeniach, na lekach i lękach (trochę jeszcze), w tym popieprzeniu, nieuporządkowaniu! Zobacz, jak pięknie wygląda przystań nad rzeką, kiedy noc. Zobacz, jak wyglądamy, kiedy nikt nie patrzy! Nago. Nie pójdziemy na łatwiznę. Niech wszyscy budują złote domy z papieru, który rozmyje się pod objęciem łzy. Niech szukają poklasku, niech stają się małpami w cyrku, błagają o widownię. Niech żyją tak, jak mi się nie podoba. Niech tańczą walca wyuczonego na próbach. 

*** 

Przeziębienie trwa od środy. Wesele mnie rozebrało i Twoja udręka. Na tym ślubie nie było biało, tylko w krem. Nie piłam. Po wódce bolą mnie oczy. Łzą zakrywa się świat. Może wyrosłam z kaca na niedzielę? Z tych wszystkich chorych, nieprzytomnych śniadań. Może wyrosłam z gówniarstwa albo po prostu nie mogę? Bo trzeba było autem, a noclegu brak? Przecież tak naprawdę chodzi za mną wódka. I ta fajka z cebekiem. Możesz się zgorszyć - wszystko jest dla ludzi. Pocałunki też.

W sobotę tamta sukienka w kolorze brudnego ecru. Przepych na niby i wszystko na pokaz. Trochę różu, bo kwiaty. Za chwilę dom w kredycie, dziecko i pies. Albo dwa psy, bo tak teraz "po modzie". Bo wypada albo nie. Mieć, zrobić, kochać się na płasko. Odwrócić plecami i spać. Zrobić chłopca, potem dziewczynkę.

***

Lubię to. To majaczenie, kiedy nie boję się własnych myśli i rąk. Kiedy moi bohaterowie drżą w moich książkach. I ślubuję Ci...Księżyc, ziemię, morze i kamień. Bo miłość bez kamienia to pustka. Kamień trzeba ożywić. Z kamieniem należy rozmawiać. Kamień należy w Księżyc przeobrazić i na niebie zawiesić. Wtedy wszystko będzie miało smak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prawdziwe przyjaciółki

Dlaczego uśmiechała się do ludzi,  których wolałaby uderzyć? ~ S.E.Lynes / Prawdziwe przyjaciółki   Wczoraj skończyłam czytać. A kawiarnia w...