Lubię ją. Moją Głowę,
która wszystko widzi inaczej niż przeciętna głowa.
Niż zwyczajny człowiek, bo trochę jak sen.
Bo ja jestem tak cholernie inna i ultra
(wrażliwa)
na to wszystko, czym się mieni ten świat.
Boli mnie dzisiaj głowa i dokucza kaszel. Rano czułam się dużo lepiej niż teraz. Wpadłam w jakąś zajebistą euforię :D Udało mi się nawet nagrać film na relację na Insta i zrobić kilka fot z książkami. A teraz? Gryzie mnie wszystko i drapie w tym gardle. Wrr. Mam już po dziurki w nosie tego chorowania. Chciałabym być w knajpie, zjeść "Szósty zmysł" i zachwycać się magią śniegu. A może mój aktualny nastrój wynika z tego, że już tracę cierpliwość? He? :D Ja to takie "chodzące, latające szczęście". Wszędzie mnie pełno, a od kilku dni pełno mnie tylko pod kołdrą. To jest takie nie na miejscu, tak dziwne, że aż dziwaczne.
A może to głowa podsuwa różne scenariusze?
Zastanawiam się. Czasem wnosi w życie trochę bajek, a czasem dramatycznie rozpierdala naszą czasoprzestrzeń.
Fragment listu dopełniony romantyczną nostalgią:
Chyba wiem, o jakim stanie mówisz. Ja czasem miewam różne, dziwne stany, "sny". Sny na jawie albo wrażenia, że kogoś spotkam, dotknę, poczuję. Że ktoś mnie widzi nagle w danym miejscu albo... że to ja kogoś z przeszłości zobaczę. Dziwne to takie. Może to głowa... Podsuwa różne scenariusze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz