niedziela, 24 marca 2024

Maska Czarownicy (again)

Widziałam Cię. Miałaś nową kurtkę, której kaptur wykończony był beżowym misiem (albo i nie), czarne, skórzane buty za jakieś trzy albo cztery stówy, dżinsy kupione nie w promo i golf. Jawiłaś się jako ta zajebista, operatywna, zaangażowana w swoją pracę, ogarnięta na maxa (bardziej niż ja) - superGirl. A w rzeczywistości przecież tak nie było. 

Później przyszły szare dni i kolorowe oczekiwania zamieniły się w gówno. Tak to się psuło, srało, nie grało. I chociaż przynosiłaś czekoladki, to i tak było to bez sensu, bo wiedziałam już, jak potrafisz kłamać. Głęboko w oczy.

Maski zaczęły opadać, obnażając nagie kostki i brudne ulice. 

*** 

Maska Czarownicy w t(ł)oku, a głupie myśli - w rynsztoku. A może też w tłoku, w tłumie tych wszystkich wysmarowanych obłudą. Na gębach śmiejących się nastolatków, w grymasach pomarszczonych smutkiem twarzy. 

***

Widzę Cię. Przychodzisz. Nasze spojrzenia znów się dotykają. 

- Chyba żartujesz? 
- No właśnie, nie żartuję. Było w tym coś magicznego, jakby cały świat odleciał gdzieś, a zostały tylko nasze dusze i nasze dotykające się policzki, piżmowy zapach włosów... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prawdziwe przyjaciółki

Dlaczego uśmiechała się do ludzi,  których wolałaby uderzyć? ~ S.E.Lynes / Prawdziwe przyjaciółki   Wczoraj skończyłam czytać. A kawiarnia w...