Skończyłam kolejną książkę. Pożeram książki. "Nikt nie może wejść" - spoko schiza, chociaż pewne psychologiczności poprowadziłabym inaczej, ale i tak była to jedna z lepszych powieści, jakie ostatnio czytałam. Może dlatego, że Weronika trochę skojarzyła mi się z moją Leą z Play. Albo - sama nie wiem. W każdym razie liczyłam na takie rozwiązanie. Lubię osobliwości. Przeraził mnie natomiast "Dom dziadka" - boję się takich książek, są przerażająco-absurdalne. Dobry początek z pistoletem na wodę i totalnie porąbane mięso. Nie, to nie dla mnie. Jestem za delikatna. Za słodka... (mimo że czasem używam męskich perfum).
Latte smakuje równie słodko. Ma delikatną, aksamitną piankę i moje ulubione wiórki. Rozpływają się na języku. Udało mi się złapać stolik w kącie. Przyjechałam na Pretty. To nasza nowość z rukolą, mozzarellą, koktajlowymi pomidorami z sosem sezamowym - samo ZDROWIE - a zdrowie teraz najważniejsze. Wczorajsze mega pozytywne emocje tkwią jeszcze w moich oczach i sercu. Tulipany i moje ulubione, śmietankowe ptasie mleczko od Gabrysia, czekolada z orzechami od Witka, cuksy o smaku truskawek od jednego z gości mojej knajpy i biały kiciuś w czarne kropki z kwiatem w środku grzbietu - od Szymona. Zjedliśmy wszyscy piękną kolację przy pierwszej loży, bo pozostałe były zajęte. I jeszcze wszedł stolik przed 21.
Teraz słyszę, jak mężczyźni rozmawiają o kobietach: ta się dobrze lizała, ta dała pomacać, imprezka udana, miałem wczoraj taką moc na... do niej, a dzisiaj powtórka, ale to nic na serio.
Nie. Nie mogę pisać o facetach - heh. To zabawne. A moja bohaterka będzie miała dziewczynę.
Zakręcam włosy na palcu. Nie mogę się przyzwyczaić, że są teraz o ponad połowę krótsze. Są krótkie heh, ale trzeba się od-radzać.
Wciąż i wciąż. Trzeba dotykać.
(nie)możliwego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz