Nie budź mnie jeszcze.
Z tego życia, które wybucha kawiarniami.
Nie budź mnie jeszcze (...).
Chcę żyć.
Pachnie dziś "Wszystkimi Świętymi". W powietrzu unosi się listopad. Wiosna ukryła się za rogiem i grzmi, że jesień próbuje jej odebrać status dostępny. A przecież za chwilę mają już wybuchać łąki kwiatami, ludzie - sercami. Ma być dobrze, ciepło i miód.
Ale tutaj jest CIEPŁO
Dziś w knajpie wyjątkowy czill. Wszystko przepływa, sączy się jak w sennym miasteczku, w sennej opowieści. Goście się nie spieszą, celebrują ten czas, który przy stolikach rośnie w owoc, kawę i kwiat. Świece przynoszą ciepło i miękkość. Lekko senne stoliki z zimowymi herbatami mruczą. Kawy pachną. Rzecz się snuje... Zahacza o ułamek duszy. W środkowej loży siedzi dziewczyna o kasztanowych włosach. Czyta moją książkę. Pani w różowej bluzie pasuje do różowych goździków. Reszta odpływa gdzieś, w jakiś sen. Tak bardzo powoli...
Dzieje się (...).
Przypomniały mi się Sklepy cynamonowe Schulza. Żył krótko, ale wszystko w jego opowiadaniach pachniało. Sklepy cynamonowe - kawiarnia cynamonowa. Krople deszczu na szybach. I ja - zaklęta w czasie i przestrzeni. Pachnę. Otulona oddechem miejsca, które mnie zniewala. Nastrojem i perfumami... Forda.
Czym mam ją dłużej, tym bardziej ją kocham - jest taka moja, taka do przytulania.
Prawdziwe miłości poznaje się po znakach szczególnych. Po tęsknotach nieziemskich i błękitnych jeziorach, w których chciałoby się utopić tęsknoty.
Lubię tak odpływać od brzegu w ten kawiarniany sen(s).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz