środa, 17 kwietnia 2024

bez na powiekach

 Twoich kroków już nie ma,

a mi wciąż się to śni.


Ciepłe czy zimne? 

Czy zostaje w nas tylko to, co łagodne, a może paranoja i strach? Nie znasz dokładnie drogi, którą będą podążały dni twoje i noce twoje, ale ta droga zna ciebie. Ona już szykuje się na spotkanie z twoimi krokami. Wie, że będą ją obejmować twoje oczy. Nie znasz już mnie, bo składam się z tych wszystkich listów nieprzeczytanych, słońc niezapalonych nad głową.

Moje sny niczego tutaj nie zmienią. Nie zawrócą kroków i nie przywrócą straconych (?) godzin. Tylko co w tej relacji zdaje się być utratą: my, coś między nami, czy świat? O czym śniło ci się wczoraj, na pełnej kwiatów ziemi, w alejach pomiędzy bzami - ławka? O czym śnisz dzisiaj, kiedy przychodzisz i stawiasz filiżankę pustką, bez kawy obok mnie? 

Jak myślisz, czy warto czekać na spóźniony pociąg, na linię ust, która się nie wydarzy, na brzeg? 

 

Czekanie 

to przepaść czy most? 

Czym staje się czekanie, 

kiedy bez już kwitnie na powiekach? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pół.

Kiedy wracasz z kliniki  i piszesz wiersz...  I choć patrzysz już w inną stronę,   i choć wiem, że odchodzisz,  szukam ust,  które krzykną z...