sobota, 25 stycznia 2025

Miejsca, zwyczaje, ludzie...

Przyjechałam na obiad. Usiadłam przy stoliku. W knajpie panuje półmrok. Do tego sączy się jazz. Jest idealnie. Zaczęłam przeglądać moją starą książkę o miłości. Przypomniał mi się sen. Nie myślę o niczym, co byłoby w stanie mnie złamać (a są tacy, których nienawiść wyczuwalna jest przez szkło). Ja skupiam obok siebie Kwiaty. Lilie, Goździki, Róże. Lubię oczyszczać powietrze. Spacerować.
Kiedy szłyśmy w czwartek na spacer do Balona, przypomniała się nam impreza u Majka. Marlena przyniosła jakiś dziwny bimber. Iwona miała Żabę na rano. Spiliśmy się jak dzikusy. Dawno temu. Teraz Maciek znowu się przeprowadził. Nie ma już kota. Ja nadal uwielbiam zarywać noce, ale nie lubię się upijać jak świnia. Podobno wszystko jest dla ludzi - podobno zmiany wpisane są w widnokrąg. Widzisz coś i uciekasz albo przybliżasz się, aby dotknąć. W Balonie smacznie, a wczoraj w Wedlu. Przepyszne spotkanie. Gorąca, mleczna czekolada ma moc. Uwielbiamy tę miejscówkę podobnie jak lokal na Łagiewnickiej. Tak - mam swoje ulubione. 

Miejsca, zwyczaje, ludzi... 

czwartek, 16 stycznia 2025

mieni się

Poznałam egzorcystę. Nie, nie żartuję, jak to czasem robię tutaj na blogu. Jestem całkiem na serio. Rozmawialiśmy o "cienkiej skórze", jelitach, Ulicy Aniołów i Kryształowych dzieciach. Później wpadła na chwilę Karolina. Chcemy wymienić lodówkę Pepsi na nową. Lodówka - jakie to przyziemne w kontekście siedmiu cywilizacji i Skali Kardaszowej. 

Przede mną kawa i Maska. Czarownica patrzy okiem mojej wyobraźni. Weszła Teresa z kolegą. Zamówili Chłopów

Świat nie poprzestaje na jednym. Wszystko się mieni. 

środa, 15 stycznia 2025

Gdzie brylantowe sny powstają...

 Szukam Substancji. W głowie dudnią mi duchy. Noszą imiona kobiet i mężczyzn: Matylda, Melisa, Marcelina, Martin... Nie mogę się zdecydować - jeszcze czasem brakuje mi tej decyzyjności, zwłaszcza kiedy dwie strony medalu mogą przyjemnie smakować. Jedna orzechami, druga czekoladą - a ja lubię jedno i drugie. Chciałoby się mieć WSZYSTKO. Tak samo jak ten i tamten czas. Czas wolny, zielone boisko, plac zabaw, park, gorąca czekolada w Wedlu, na którą poszłyśmy wczoraj (IMPULS)... Czas zajęty - tym, co kocha dusza. Szukam kolejnego lokalu. W przyszłym tygodniu będę oglądać jeden z wybranych. Wizje wciąż szaleją jak kilka burz jednocześnie, naprężają się i wyrzucają o-gromy marzeń. Jakbym nazwała tę drugą? Może DREAM albo ANGEL... Jak w Ulicy Aniołów... W pierwszej natomiast przemeblowanie. Będziemy robić sofy (część druga, konieczna) a na lato może znów jakieś Santorini... W ogródku zakwitną róże. Stanie się wiosna i odmieni czas. Teraz ciągle mi zimno. Patrzę na śnieg i widzę jak topnieje. Rozmywają się twarze. Przychodzą inne, nowe. Kształty, imiona, duchy. 

Czy zmiana leków była dobrą decyzją? Podobno bez sprawdzianu, nie ma oceny. Migreny nie atakują mnie już tak często. Przychodzą zdecydowanie rzadziej i nie są już tak nieznośne. 

Całowałam się z Tobą w przymierzalni i było to zjawisko totalnie paranormalne. Kiedy nasze języki połączyły się, poczułam rozkosz... Tak cholerną, że nie sposób tego opisać. 

Już wiesz, Kochanie, że takie rzeczy nie dzieją się tylko na filmach. Są jeszcze książki i jest życie. A to od Ciebie zależy, czym ono wybuchnie. Czym się stanie. 

Życie - POCAŁUNEK to... CZY KAMIEŃ? 

A czym jest dla ciebie? 

Wciąż potrzebuję wrażeń, więc je sobie zapewniam. Podróże wieczorami, wykraczanie poza ramy obrazu, który siny i ślepy, kot, pasja, seks. Ktoś by powiedział: "ona jest popieprzona (...)". Tak właśnie trzeba żyć - pieprzyć pewne rzeczy i wnikać w zapach, i w smak, który pożądany. Nie potrafię funkcjonować w alfabetycznym porządku. Ja to CHAOS. A Chaos to wszystko. 

Gdzie brylantowe sny powstają... Gdzie sny takie się rodzą... 

Wydziarałam sobie to na ręku i z tego czerpię moc. 

sobota, 11 stycznia 2025

Śnieg na dachu

Piję kawę i patrzę na śnieg. Dużo go nasypało na dach. Srebrna choinka uśmiecha się do mnie. Błyszczy. Jeszcze jej nie rozebrałam. Jeszcze jest. 

Piję kawę, a refleksje unoszą się nad miastem. Łódź płynie po białym morzu. Małe, drewniane sanki suną po śniegu. Ulica jest krótka. Pomiędzy blokami skrywa najrozmaitsze historie. 

Jedną z nich jestem JA. Drugą TY. Albo tą samą - jednocześnie. 

Lubię te historie. Chociaż niektórych nie znam. Sama układam je w głowie i dopisuję do imion lub okien, w których zapalają się światła. 

Niedługo pojadę na latte z syropem piernikowym. Obejmę ramionami moją przystań.

Wyobrażam to sobie już. Właśnie w tej chwili, kiedy śnieg. I tak po prostu, zwyczajnie się uśmiecham.

środa, 8 stycznia 2025

Jeszcze jedna herbata

Gorąca herbata, ciepłe maliny, biała czekolada - wszystko, czego dusza zapragnie. Jakie to banalne, prawda? E-tam. 

Siedzę tak i patrzę. Wchodzę do środka 
własnej głowy. Przestawiam
fotele. 
Może znowu przyjdzie(sz).

Dziś miałam spotkanie z panią Lilą (impreza w knajpie - na 1 marca, urodziny). Wypiła herbatę miodową - serwowaną w czajniczku w kwiaty. Wstępnie jesteśmy dogadane. W sobotę mam kolejne spotkanie w sprawie party. 

Ilu ja tu ludzi poznaję. Wczoraj była Asia z Michałem. Standardowo - Szybcy i wściekli. Chcieliby komunię na 2026 dla córki. Na ten rok mamy już wszystkie terminy komunijne zajęte (od wakacji, z dużym wyprzedzeniem). Dziś przyszedł Marek po wynos i rozmawialiśmy pół godziny na temat branży nieruchomości. A Milena rozczuliła mnie słowami, że przychodzi do pracy z wielką przyjemnością i radością. "Chcę wyrazić wdzięczność za możliwość bycia częścią Chaosu-Filmowej". - Tak pięknie powiedziała, a mi zrobiło się mega ciepło na sercu. 

Knajpa pachnie cytryną i pomarańczami. Zaglądam do szklanki. Widzę słońce. Dobre myśli ogrzewają moją zimę. 

*** 
Brakowało mi. Tego miejsca 
i tego też. 

wtorek, 7 stycznia 2025

Herbata wierszem pisana

A kiedy już tu wróciłam, 
może napiszę herbatę... 
A może dwie? 

Napijesz się 
albo odstawisz jakąś sztukę
jak filiżankę. 

Będziemy niegrzecznie
prostować się albo prężyć. 
Żeby zrobić na sobie
kolejne pierwsze wrażenie. 

Bo tak czasami się dzieje, 
że po latach milczenia 
można zdarzyć się sobie.

Przygoda rozpoczyna się na nowo

Takich powrotów się nie zapomina. Rozprzestrzeniają się w nas. Z każdą wypitą kawą, stają się wyraźniejsze i bardziej (nie)możliwe. Jakby ktoś dosypał do filiżanki odrobinę - magii zaklętej z gwiazd. 

Jestem już tak daleko. I wciąż mija czas. Zegary dzwonią w uszach i dwoją się w oczach wskazówki. W którą stronę iść (w nowym roku)? - pytasz nieśmiało, a ja spuszczam z powiek sen o motylach. 

Będzie ona. Stanie się początkiem albo środkiem wiosny. Przyjdzie. Rozwinie skrzydła. Ubrana w zwiewną sukienkę do kostek, stanie w ogrodzie, aby zmywać lód. 

Odpoczęłam w grudniu. Te powolne, piżamowe poranki, filmy po nocach, muzyka, całowanie. Opowieści do rana i gwiazdy w brzuchu. Wspomnienia, sentymenty, radość z tu i teraz, planowanie rzeczy przyszłych. A dzisiaj czuję, że przygoda rozpoczyna się na nowo... Stoję ubrana w ekscytację, w centrum biznesplanu, żeby za chwilę przenieść się na łąkę pełną kwiatów. 

Tak. Jest we mnie wiara, nadzieja i miłość, a przygoda rozpoczyna się na nowo... 

od nowa - 2025

Wydawało ci się, 
że odejdę, 
że się poddam. 

A jednak 
brnę w to dalej. 

Słyszalne, (nie)widzialne

Trzy lata temu ukrywałam się za drzewami, aby podejrzeć światło i człowieka.  W środku było inaczej (jak w każdym środku, który zmienia się ...