sobota, 11 stycznia 2025

Śnieg na dachu

Piję kawę i patrzę na śnieg. Dużo go nasypało na dach. Srebrna choinka uśmiecha się do mnie. Błyszczy. Jeszcze jej nie rozebrałam. Jeszcze jest. 

Piję kawę, a refleksje unoszą się nad miastem. Łódź płynie po białym morzu. Małe, drewniane sanki suną po śniegu. Ulica jest krótka. Pomiędzy blokami skrywa najrozmaitsze historie. 

Jedną z nich jestem JA. Drugą TY. Albo tą samą - jednocześnie. 

Lubię te historie. Chociaż niektórych nie znam. Sama układam je w głowie i dopisuję do imion lub okien, w których zapalają się światła. 

Niedługo pojadę na latte z syropem piernikowym. Obejmę ramionami moją przystań.

Wyobrażam to sobie już. Właśnie w tej chwili, kiedy śnieg. I tak po prostu, zwyczajnie się uśmiecham.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słyszalne, (nie)widzialne

Trzy lata temu ukrywałam się za drzewami, aby podejrzeć światło i człowieka.  W środku było inaczej (jak w każdym środku, który zmienia się ...