Piję kawę i patrzę na śnieg. Dużo go nasypało na dach. Srebrna choinka uśmiecha się do mnie. Błyszczy. Jeszcze jej nie rozebrałam. Jeszcze jest.
Piję kawę, a refleksje unoszą się nad miastem. Łódź płynie po białym morzu. Małe, drewniane sanki suną po śniegu. Ulica jest krótka. Pomiędzy blokami skrywa najrozmaitsze historie.
Jedną z nich jestem JA. Drugą TY. Albo tą samą - jednocześnie.
Lubię te historie. Chociaż niektórych nie znam. Sama układam je w głowie i dopisuję do imion lub okien, w których zapalają się światła.
Niedługo pojadę na latte z syropem piernikowym. Obejmę ramionami moją przystań.
Wyobrażam to sobie już. Właśnie w tej chwili, kiedy śnieg. I tak po prostu, zwyczajnie się uśmiecham.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz