wtorek, 11 lutego 2025

14.44

 14.44

Nie wiem, co zrobić. Czasem przychodzi do mnie taka niewiedza (taka, której wcale nie chcę, bo jest mi ona jak psu na budę). Nastroje tego typu wpędzają mnie w jedno: w przemijanie. Paweł się odezwał. W zasadzie to odzywa się od kilku dni. Ignorowałam wcześniejsze wiadomości na mess, ale tym razem nagrał głosówkę... Jakieś parę miesięcy temu była wielka zadyma, o czym ja dowiedziałam się tak naprawdę dopiero pod koniec lata. Cały ten światek poetycki skłócił się na maxa (nie wiadomo o co, ani po co), a mnie się trochę oberwało w łeb. Od jakiegoś czasu działam według zasady, że kiedy coś mi nie pasuje, to wycofuję się i wychodzę. Nie lubię tracić czasu na niepotrzebne dąsy, kłótnie, spiny i nerwy. Poza tym, jak ktoś ma klapki na oczach, to po jaką cholerę ja miałabym się gimnastykować i rozjaśniać mu umysł? Człowiek, który coś spieprzył, sam musi dojrzeć do tego, że coś spieprzył. Na nic by się zdały moje dyrdymały i tłumaczenia. To byłoby tylko głupią próbą przeciągania linki na swoją stronę. A nie o to chodzi w życiu, w relacjach. Uważam, że ludzie powinni przede wszystkim się ze sobą komunikować. Sami zauważać i dostrzegać w sobie błędy, źle pościelone prześcieradła. I teraz tak siedzę i myślę... Paweł jednak ma jaja. Potrafił przyznać się do tego, że cos zje*ał. Wysłał mi ponad 4 minutową rozkminę z przeprosinami. Wziął na klatę fakt, że latem nie zachował się w porządku, włączając mnie w nienormalny spór z Wu i całą resztą. 

Czekam na Tajemniczą Wyspę. I dalej myślę. Ludzie w dzisiejszych czasach boją się słów takich jak: PROSZĘ, DZIĘKUJĘ, PRZEPRASZAM. Jakby wypowiadanie takich słów parzyło ich w języki, sprawiało, że coś w środku strasznie boli. A przecież popełniamy błędy (jak powiedział dzisiaj Paweł). Nie ma ideałów, a człowiek to chaos. Pełen emocji, wybuchów, wschodów i zachodów słońca. W każdym z nas wybuchają czasem te diabelskie bomby,. Ważne, aby umieć pozbierać po sobie całą tę rozpierduchę i iść do przodu. Zwłaszcza jeśli na czymś nam bardzo zależy. 

Tak - Paweł miał jaja. Przeprosił. Nie będę więc szują i nie zamknę tej relacji. Dam temu szansę... zwłaszcza w kontekście przemijania i ostatnich wydarzeń. Pan sąsiad z pawilonu obok (nasz ulubiony Dziadek), który ciągle pożyczał nam klucze i śrubokręty - nie żyje. Łucja Antonina M., która brała udział w Antologii Miłość w czasach fejskultury - nie żyje... 

To się kończy... s-kończy... Więc trzeba się spieszyć, aby żyć. 

I trzeba wybaczać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słyszalne, (nie)widzialne

Trzy lata temu ukrywałam się za drzewami, aby podejrzeć światło i człowieka.  W środku było inaczej (jak w każdym środku, który zmienia się ...