Uśmiecham się. Pan od Pysznego czeka na odbiór, Pani czyta książeczkę o Ptysiach synkowi. Robi to tak słodko, że aż się wzruszam. A chciałam się wcześniej zebrać do domu. Przekonała mnie gorąca herbata i trochę biurowego klepania w klawiaturę. Zabunkrowałam się w środkowej loży pod klimatyzacją (bo ciągle mi zimno heh) i... TWORZĘ.
To totalny dzień refleksji. Rano - wiosna (prowadziłam auto w okularach przeciwsłonecznych), wieczorem - mróz. Przespacerowałam się dziś po Błoniach, kiedy świeciło słońce. Była jakaś 13. Miałam rozpiętą kurtkę. Potrzebowałam słońca, powietrza. Potem przyjechałam do knajpy. Zagadałam z babeczkami, które były zachwycone Szóstym zmysłem i klimatem lokalu... A wczoraj zrobiłam kredy w ogródku - pierwsze w tym roku. Nie padało, więc w dalszym ciągu tam są. Młody mieszka na "dwa domy". Trochę w Łodzi, trochę u Oska (ale to nie koliduje z pracą, bo ma super dojazd z każdego miejsca). Bardzo polubiłam Oskiego. Pamiętam te piękne filiżanki - koteczki, które dostałyśmy od niego w prezencie gwiazdkowym. I rozmowę - tak mnie wtedy poruszył. W Sylwestra też było zabawnie... Cieszę się, że Młody trafił na osobę, która rozumie jego duszę, na kogoś, kto próbuje żyć na serio, ma w głowie poukładane wartości i siedzi w rodzinnym biznesie, więc do pracy podchodzi z szacunkiem i zaangażowaniem. Przez moje życie przetoczyło się bowiem całe stado nierobów, leniuchów i wiem, jak potrafią męczyć relacje z takimi ludźmi. Dlatego pewne wartości - to podstawa.
Moje rozkminy dziś są niemożliwe. Dobrze, to jedziemy dalej, do następnej stacji... Moja ekipa już czeka na Walentynki. W knajpie wiszą serca, serduszka i LOVE-ki. Jaram się bardzo, bo uwielbiam ten serduszkowy, różowy czas. Będzie się działo. Mamy już 7 rezerwacji (WOW).
Napisałam do Pawła. Mamy się spotkać i przegadać temat.
A teraz próbuję znaleźć piosenkę, której nie ma.
Jak myślisz, istnieją rzeczy niemożliwe?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz