niedziela, 28 października 2018

uszkodzenia publiczne

Uszkodzenia publiczne. Idziemy chodnikiem w stronę Casto. Potem siedzę. Wcześniej kupuję uszczelki, aby dokończyć remont. Lubię być hydraulikiem - ale to nie ta bajka. Wąż przecieka. I czas przez palce. Idziemy więc chodnikiem w stronę Casto. Potem siedzę. Czuję tłuszcz i temperaturę. Chociaż ciepło, chociaż "piątka" przed wagą. Dużo mniej niż kiedyś. Powinnam napisać książkę o policzkach (wołowych). Idziemy chodnikiem w stronę Casto przez park. Woda unosi kaczki. Złote. Październik zamienia się w piździernik. Każdy ma jakieś pretensje. O zbyt głośną muzę, kota, mocz, krótki sen. Mam dość pretensji. Nie lubię być pretensjonalna. I nigdy nie będę. W 2013 roku ważyłam jakieś 10 kilo więcej. Miałam policzki. 
Idziemy na policzki (wieprzowe). Zjadam mięso. W sumie ten gulasz - był policzkiem. Mam się dobrze. Liczę grzechy na palcach (cudze i swoje). Mam więcej grzechów niż pamiętam. Mam fobię, światło we włosach. Kupuję uszczelki. Będę nimi dopełniać przedpokój. Drzewa zdają się być kruche. Przestawiają czas, a ja coraz później gaszę światło. Wspominam morze - było zajebiście. Zajebiście to nie przekleństwo. Łapię się za język. Mam przyjemny język. W dotyku. Możesz pocałować mnie w język...
Możesz mnie polizać. Jak małego, słodkiego lizaczka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prawdziwe przyjaciółki

Dlaczego uśmiechała się do ludzi,  których wolałaby uderzyć? ~ S.E.Lynes / Prawdziwe przyjaciółki   Wczoraj skończyłam czytać. A kawiarnia w...