środa, 23 października 2024

Kilka metrów nad ziemią

Fantastyczne dni w knajpie. Wczoraj co prawda mnie nie było, ale info było mi zdawane na bieżąco. Mnóstwo Gości na miejscu, odbiory osobiste, a jedno zamówienie aż na 12 dań na wynos, mega energia panująca w środku, świetne komentarze na temat smaku i miejsca. I to się nazywa miód. A swoją drogą - przywiozłam z Krynicy miód z malinami. Jest rewelacyjny i chyba będę musiała wrócić po ten rarytas. To lokalny produkt, dostępny tylko w tamtym rejonie, a ja lubię impulsy i preteksty ;) Szalone! 

Wczoraj zrobiłyśmy sobie brejka i złota polska jesień zaprowadziła nas do K2. Wieki nie jadłam pizzy (ostatnio właśnie jak byłam w górach) więc mocno się najarałam na te smaki. Po drodze oczywiście zdjęcia, rozmowy, rozluźniający śmiech i opowieści różnej treści. Liściaste dywany. Szelest pod butami. Ten październik jest piękny. Daje tyle światła... 

Dziś siedzę w moich Aniołach. Ostatnia prosta i możemy działać z okładką. Wstępna wizja jest. Wyspałam się na maxa. Mój organizm jest stworzony do leżakowania w kotach/kocach i poduszkach. Potem wypiłam pyszną kawę. Nakręciłam twórczy vibe i lecę... 

Kilka metrów nad ziemią ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słyszalne, (nie)widzialne

Trzy lata temu ukrywałam się za drzewami, aby podejrzeć światło i człowieka.  W środku było inaczej (jak w każdym środku, który zmienia się ...