Czuję się zdrowsza o jeden wyjeb.
;)
czwartek, 31 sierpnia 2017
środa, 30 sierpnia 2017
wtorek, 29 sierpnia 2017
niedziela, 27 sierpnia 2017
sobota, 26 sierpnia 2017
piątek, 25 sierpnia 2017
środa, 23 sierpnia 2017
wtorek, 22 sierpnia 2017
ryzyk-fizyk
Tylko w szaleństwie jest potęga.
~ Chaos
Był ryzyk-fizyk. Bo grzmiało już po pracy. Niebo przywaliło deszczem. Na krótko. Wyszło słońce. Decyzja o rowerowym trip zapadła jak klamka. Jedziemy 😃 Miałam swoją prywatną loterię. Pogodową. Wylosowałam oberwanie chmur. I wiecie co? Było zajebiście! Chyba to jest właśnie prawdziwe, zajebiste życie. Takie, w którym są emocje. Słońce i deszcz. Z górki i pod górkę. Życie, w którym są suche badyle i przemoczone gacie 😂
*
Nigdy się nie poddawaj. Rób to, co kochasz.
rozmazówki.
poniedziałek, 21 sierpnia 2017
niedziela, 20 sierpnia 2017
silky.
Przyszła inna pogoda. Tak mi się pikawa rozhuśtała, że bez leków (i lęków) się nie obeszło. Wyleżałam się. Odjęło się wszystko. Musi być silky teraz.
*
Prasuję koszulę. Czekam na ciebie.
*
mam chude ręce
wyszczuplam nałogi
wyszczuplam ziemię i czulę
się jak jedwab latem
w usta wkładam słowa
w słowa wkładam kwiaty
10
*
Mam takie jedno wyobrażenie. Późną jesienią jechać z tobą szlakiem kadzidlanych marzeń. Rozcierać chłód na policzkach. Wypić kawę w parku. Rozgrzewać kubek w dłoniach - papierowy.Takie to proste...
*
Znowu będzie jesień. Znowu będą umierały liście.
slowly
Był świrbel, że szok. Z Dżelą i Nelitą wypiłyśmy trzy wina. Po butelce na głowę. Wcześniej wtorek z Paulą. Rozbrajający. Czerwone słodkie. Cukruję usta. Kawą w Pabianicach - najlepiej. Uzależniam się. Od myśli o. Potrzebuję cukru, bo ciągle mi spada. Mogę tam jeździć jakkolwiek. Rower ma skrzydła. Spodnie znowu przełażą przez biodra. Bez paska nie sposób. Lekarz mówi, że ani grama w dół. Modlę się o braki - wyrzutów sumienia i jeszcze piszę psycho. All time - nieustające miraże. Mam plany, obłoki, dreszcze. Mam... (przemilczę). I jeszcze coś więcej niż sny...
***
slowly. Zapamiętaj.
sobota, 19 sierpnia 2017
środa, 16 sierpnia 2017
poniedziałek, 14 sierpnia 2017
niedziela, 13 sierpnia 2017
wypas
O nie! Pasiesz mnie, a miałam się odchudzać. Pasiesz mnie jak Baba Jaga Jasia i Małgosię. Najgorsze, że jestem Jasiem i Małgosią w jednym.
piątek, 11 sierpnia 2017
Listy (w) nieobecne
Współczuję Ci. Codziennie musisz na mnie patrzeć. Zlizywać przepaść z ramion i mnie ze snów. Albo chcesz... to taki przewrotny system ochrony danych. Patrz na wroga, żeby poznać jego ciało, każdy jego palec, dynamit i ruch. Nie jestem Twoim wrogiem. Więc może. To taki idealny masochizm, niemoralna fantasy, omam? Poczekaj... coś mi się przypomniało dobrego. Kartka z Wiednia.
przerwane
Nieważne, nie będzie kartek na święta, na urodziny. Jestem wszędzie. Wiesz przecież. Współczuję Ci, bo kiedy otwierasz świat, to mnie otwierasz i tam moje oczy wędrują po stole. Kiedy zjadasz - kolejną kromkę świata na śniadanie. Tam moje usta - pamiętasz ich smak. To pewnie męczy. Wysysa Cię do kości. Jakoś wibruje, jak wibrator zbyt mocno nakręconej komórki na przyjście. Czekasz. Schody wypytujesz o kroki. Wiem, że czekasz aż przyjdę, rzucę Ci wiersze pod stopy. Obejmę.
przerwane
Ta muzyka jest dziwna. Przypomina mi mój własny oddech. Spinasz się teraz? To przerwij czytanie. List jest nieobecny, choć ja jestem wszędzie. Otwórz okno - tam stoję, przejrzyj na usta - w nich będę, przecieraj oczy - zobaczysz mnie w lustrze. W obłędzie. Otwórz lodówkę - a wyskoczę. Usiądź na ławce - a dotknę.
Kochanie...
PS
czwartek, 10 sierpnia 2017
środa, 9 sierpnia 2017
ósma
Budzik nie zadzwonił. Budzikiem było słońce kilka minut po ósmej...
Siedzę na dachu i piję bez cukru. Kawę. Mam na sobie biały, ramiączkowy, wyciągnięty na wszystkie strony świata tisz. Wilgotne końcówki włosów opadają na ramiona, grzywka zasłania oczy.
I wszystko dzisiaj tutaj pachnie srebrnym "dajmondem". Dłonie, kwiaty, pościel, usta.
Tak właśnie wygląda idealny poranek.
Na chwilę wyłączam świat.
wtorek, 8 sierpnia 2017
ozięble.
Cisza.
Lubię luźne koszulki. Koszule. Spodnie, które wiszą.
Dzisiejszy dzień dał mi kopa w dupę. Ale tylko na chwilę się złamałam. Upadłam na moment, na głowę, na gołe łokcie, na tłuszcz (?).
Bywam wulgarna, kiedy ktoś próbuje wsadzać palce w moje czułe punkty. On wsadził. Wyprosiłam ozięble.
Najpierw "czepek" odnośnie bloga kulinarnego, potem już po maksie: anorka-pierdolka i żarcie.
Jak tak można? Chcesz mi strzelić jeszcze raz a porządnie? Napisz, że mam tłustą dupę. Napisz, że przyda mi się rower albo jakaś fazówka light. Ja pier...........ę. Mam wytrysk emocji.
Ale to już nie zabija. To tylko powoduje chwilowy paraliż. Później odzyskuję siły i pole widzenia. Zwielokrotnione siły! Kapitalnie. Piszę "Głód day". W końcu muszę to wyrzygać. Przychodzi czas, że należy zdjąć białe rękawiczki.
Nieważne.
A co mają powiedzieć osoby z nadwagą, takie, które ważą xx albo i więcej, dwa razy więcej ode mnie czy od XY? Można tak ubliżać człowiekowi i wyszydzać "żarcie", dowalić w serce tylko dlatego, że ma więcej ciała? Żal. Ja nigdy nikogo nie prałam słowem za wizu. Zawsze liczył się środek. Sam środek. I ciepło duszy.
Co czuję? Tak, czuję niesmak, bo nie zawsze jest smak.
Usuwaj tych, którzy ci szkodzą.
***
Tak aktualnie wyglądam w opiętych gaciach. Myślę, że mam tak wielką dupę, że jakieś 20kg jeszcze muszę zrzucić. Pan R. przegiął palę. Żegnam ozięble.
pościelove
muszę cię jakoś rozłożyć
rozciąć ciebie muszę
wyjąć twoje serce
i położyć na swoim
miłość bywa szaleństwem
każdy kto kocha
choruje
każda odległość jest podła
dlatego kradnę twą duszę
bo tylko ona czysta
biegnie po mnie jak łza
nie spływa jak kaczka
po tobie
było trochę grzechów
kilka łóżek
jakaś pościel razy dłonie i usta
przemnożona przez ciało
i diabeł
po tobie
w którymś miejscu był cud jeszcze
i anioł.
rozciąć ciebie muszę
wyjąć twoje serce
i położyć na swoim
miłość bywa szaleństwem
każdy kto kocha
choruje
każda odległość jest podła
dlatego kradnę twą duszę
bo tylko ona czysta
biegnie po mnie jak łza
nie spływa jak kaczka
po tobie
było trochę grzechów
kilka łóżek
jakaś pościel razy dłonie i usta
przemnożona przez ciało
i diabeł
po tobie
w którymś miejscu był cud jeszcze
i anioł.
poniedziałek, 7 sierpnia 2017
Bistro Sex
pierdolnie pierdolenie
jeden łoś i dwa jelenie
jeden łoś i dwa jelenie
Moja poparzona słońcem skóra ma ciarki. To jak porażenie prądem, nieumytą ręką, słowem, kwaśnym ozorem. Nie lubię kwaśnych ozorów. Nie lubię podróbek, wątróbki i brudu za paznokciami. Fuj. Mamusia Kasandry by się porzygała. Kasandra też. O fuj! Ale niektórzy lubią mielić brudy i trzaskać kopytami, aby tylko postawić podkowę na swoim. Tarasują wejścia i wyjścia. Nie pozostawiają drogi wyboru. Chcą zniesmaczyć i zasrać. Zainteresowanie pustym seksem rośnie i śmierdzi. Z ust niektórych wydobywają się grzyby i glony. Roztaczają swój zgrzyt. Kleić, lepić, przyklejać ciało, wtykać w ciało, palce, paluchy, stopy... Na samą myśl mi słabo. A gdzie uniesienie, lawina miłości, przeźroczystość? Nie ma. Dawno się zwinęła czułość jak żagiel. Zrobiło się Bistro Sex na żetony, klejnoty, wilkołaki i niechlujne łapy: auuuuu! dawaj, wyliżę ci stopy!
Fuj.
Gdzie ten piękny krajobraz skóry ludzkiej, ust - jak jedwab? Duszy człowieka? Dotyku?
Tylko oglądanie, wypełnianie wzrokiem wad na udzie czy na dupie. Przepraszam, ale dostałam alergii na te wszystkie propozycje wprost i na wyrost, bez duszy i na pusty seks. Bleh.
Ordynarnie się porobiło w pościelach, na zalotach niepoetyckich. Bezdusznie się porobiło. Chorobliwie.
Upadło coś. Są braki.
Na głowę.
Bez serca.
***
A moje pocałunki niech będą piękne. A moje dłonie niech będą prawdziwe. Usta - czułe. A mój jedwab niech będzie zawsze ukochany. Amen.
niedziela, 6 sierpnia 2017
Ten sen Freud by wyśmiał
W tym śnie samochody jeżdżą inaczej. Do tyłu. Siedzimy w probówkach. Nasze oczy i usta przyciśnięte do ostatniej kreski. Na czarno. Chcą oddychać. Próbujesz wyjąć wędkę z bagażnika. Tylko gdzie jest bagażnik? Uwięziona kobieta krzyczy głośno. Ma zaklejone oczy plastrem na odciski. Bąble na twarzy wskazują na alergię.
Znowu próbuję znaleźć twoją rękę, ale mi ucieka(sz). Nawracają czasy i usta przeszłe. Zbliża się koniec świata. Dmuchawce, latawce, wiatr... Za chwilę coś rozpierdoli ten sen.
***
Chcesz być bliżej?
Posłuchaj...
EPIC HIP HOP | ''Born To Survive'' by Extreme Music
***
Chcesz być bliżej?
Posłuchaj...
EPIC HIP HOP | ''Born To Survive'' by Extreme Music
wtorek, 1 sierpnia 2017
dream.light
Śnisz mi się. Jest dziwnie. Sto razy próbujemy nawiązać kontakt, przewijać tę samą piosenkę. Podobno po sentymentach można delikatnie spacerować do nieba, zjeżdżać terenówką do piekła albo zapierdalać czołgiem. Ciągle jest ta wojna, której mam dosyć, bo zabiera mi tlen. Dotlenić się muszę, naładować. Masz podjarkę, bo niby to przyjechałam do. A tak naprawdę to tylko bluzka ecru z dekoltem. Bez koronki, bo nie znalazłam. Pożyczona. Nie pożyczaj. Ciuchów, tak samo jak i nie wymuszaj pocałunków. Nie wyciskaj na skórze od jabłek ust. Możesz się poślizgnąć. I tak to się ślizgamy w tym moim śnie, masz grube oczy, a ja jestem chuda jak piasek. Próbujesz mnie karmić, próbuję schudnąć o kilka kolejnych schodów. Tak, wiem. Mam pierdolca. Na punkcie wagi. U-wagi. Wszyscy na mnie patrzą. Ciężarówki wożą konie i krowy. Robi się light, bo przynosisz tacę pełną owoców. Prosisz, aby się częstować. Odnajdujemy się. Jest inaczej. Jest dziwnie.
zawsze
Spełniaj miłość.
Najgorsze jest niespełnienie. Wtedy stoisz w rozdartym serca, w rozedrganych motylach,
w rozwrzeszczanych dłoniach. Nie wiesz, w którą iść stronę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Słyszalne, (nie)widzialne
Trzy lata temu ukrywałam się za drzewami, aby podejrzeć światło i człowieka. W środku było inaczej (jak w każdym środku, który zmienia się ...