jeden łoś i dwa jelenie
Moja poparzona słońcem skóra ma ciarki. To jak porażenie prądem, nieumytą ręką, słowem, kwaśnym ozorem. Nie lubię kwaśnych ozorów. Nie lubię podróbek, wątróbki i brudu za paznokciami. Fuj. Mamusia Kasandry by się porzygała. Kasandra też. O fuj! Ale niektórzy lubią mielić brudy i trzaskać kopytami, aby tylko postawić podkowę na swoim. Tarasują wejścia i wyjścia. Nie pozostawiają drogi wyboru. Chcą zniesmaczyć i zasrać. Zainteresowanie pustym seksem rośnie i śmierdzi. Z ust niektórych wydobywają się grzyby i glony. Roztaczają swój zgrzyt. Kleić, lepić, przyklejać ciało, wtykać w ciało, palce, paluchy, stopy... Na samą myśl mi słabo. A gdzie uniesienie, lawina miłości, przeźroczystość? Nie ma. Dawno się zwinęła czułość jak żagiel. Zrobiło się Bistro Sex na żetony, klejnoty, wilkołaki i niechlujne łapy: auuuuu! dawaj, wyliżę ci stopy!
Fuj.
Gdzie ten piękny krajobraz skóry ludzkiej, ust - jak jedwab? Duszy człowieka? Dotyku?
Tylko oglądanie, wypełnianie wzrokiem wad na udzie czy na dupie. Przepraszam, ale dostałam alergii na te wszystkie propozycje wprost i na wyrost, bez duszy i na pusty seks. Bleh.
Ordynarnie się porobiło w pościelach, na zalotach niepoetyckich. Bezdusznie się porobiło. Chorobliwie.
Upadło coś. Są braki.
Na głowę.
Bez serca.
***
A moje pocałunki niech będą piękne. A moje dłonie niech będą prawdziwe. Usta - czułe. A mój jedwab niech będzie zawsze ukochany. Amen.
"Mam alergię na nieczułe poranki, na braki, na zatłoczone pawilony, smród, kłamstwa, pusty seks".
OdpowiedzUsuńDokładnie. Brr... ! ;)
Usuń