Budzik nie zadzwonił. Budzikiem było słońce kilka minut po ósmej...
Siedzę na dachu i piję bez cukru. Kawę. Mam na sobie biały, ramiączkowy, wyciągnięty na wszystkie strony świata tisz. Wilgotne końcówki włosów opadają na ramiona, grzywka zasłania oczy.
I wszystko dzisiaj tutaj pachnie srebrnym "dajmondem". Dłonie, kwiaty, pościel, usta.
Tak właśnie wygląda idealny poranek.
Na chwilę wyłączam świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz