czwartek, 5 lipca 2018

pierdolety bez puenty

No tak. Niektórzy próbują wcielać w życie psychologiczne pierdoły: zrób tak, teraz musisz to i to, będzie taki, a nie inny efekt. Gruszki wyrosną na wierzbie i się wesoło ze*rają. Brawo. Kawałek po kawałku, centymetr po centymetrze. Dotykaj skóry, której dotykać nie chcesz, całuj - pomimo braku reakcji, chemii, intensywności, zaangażowania emo i love. Kochaj na siłę, noś niewygodne gacie, smaruj pryszcze 2 razy dziennie, zjedz sałatkę, przygarnij błonnik. Ścieżka, którą podążasz musi być schematem, za który zapłacisz kartą maestro (albo jakąś inną kartą). Nieważne. Bo za wszystko się płaci. Za (nie)udane małżeństwa, terapie, anorektyczne uniesienia, potknięcia, diety oczyszczające, detox. Brr... Bo na wszystko jest jedno gadanie: zrób to tak, nie spieprz tego, uważaj, bo poobijasz sobie kolana, przeziębisz nerki.
Współczuję. Współczuję męczennikom, ascetom, tym, którzy muszą udawać dla tak zwanego "dobra sprawy", wprawy, czy po prostu "dla dobra". Wyrazy współczucia suną się dziś na moje palce, bo jakoś nie wierzę w nagłe, magiczne uzdrowienie chorych, toksycznych układów, związków, kozich mord i innych wypranych z odczuwania serc. Lubię ten mój brak guzików, niedopasowanie, mosty zwodzone, rzeki pod prąd, krzywe drogi. Lubię i cholernie się cieszę, że nie muszę nikogo udawać. Mogę być sobą. Dziękuję za uwagę.

PS
Może brakuje mi dzisiaj puenty. No cóż. 
Może to dlatego, że miałam fantastyczny dzień i nie panuję dziś nad szczęśliwymi emocjami.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prawdziwe przyjaciółki

Dlaczego uśmiechała się do ludzi,  których wolałaby uderzyć? ~ S.E.Lynes / Prawdziwe przyjaciółki   Wczoraj skończyłam czytać. A kawiarnia w...