niedziela, 8 października 2023

jesienne weryfikacje

 Wiem, że to musiało nastąpić. 

Musiała się rozkleić nasza wspólna książka, 

historia. 

Musiały wypaść z niej kartki. 

 

Czuję jak coś się powoli rozlatuje, rozpada, rozlewa. Nie, nie jest to pretensja  do Ciebie/ do Nikogo ani do świata. Nie jest to głęboki rodzaj smutku. To tylko jesienne stwierdzenie faktu, zdarzenia, podsumowanie, weryfikacja, jasność. To jakiś fragment latarni, która uśpiona, mimo wszystko rzuca światło na wiele rzeczy. Nie ma już w tym tego zaangażowania w sprawę, nie ma dotyku, dopieszczania, trajkotania w kółko: uwielbiam, uwielbiam, nie mogę bez tego żyć. To się po prostu wypala aż na końcu języka czujesz popiół. Spalenizna wyłazi ze środka, otwiera się jak jama ustna, jak gęba. I następuje wniosek, akceptacja, spokój: COŚ SIĘ ROZLATUJE.

Nie przyszłam tu analizować, czy kiedykolwiek coś było. Przyszłam tu zostawić refleksję, bo gra mi muza pełna jesieni po spacerze pełnym refleksji. Siedziałam tak sobie w parku na ławce. Wyobrażałam sobie papierowy kubek pełen pysznej kawy z pianką. Plac zabaw był z początku pusty. Potem jakaś kobieta usiadła na drugiej ławce, rozluźniła chustę, która krępowała jej szyję i wystawiła twarz do słońca. Poczuła się wolna i słodka. Wyjęła różaniec z kieszeni, przesuwała drobne, drewniane korale po palcach. Modliła się do słońca, Boga albo do Jesieni. Ja siedziałam w dziecięcym, drewnianym domku, naprzeciwko piaskownicy. Gapiłam się w piasek. Zrozumiałam wtedy, że wszystko się przesypuje. Znika pomiędzy palcami. Odchodzi. I nie ma sensu biec za czymś, co i tak w twoim wyobrażeniu tylko było - dobre. Przez chwilę wydawało mi się, że jestem wrzucona w jakąś symulację, ale znów popatrzyłam na modlącą się starszą kobietę i poczułam, że to przecież ten świat. 

Czy to, co widziałam, było realne? Czy ktoś zareagował? 

W nocy obejrzałam film o Strachu. Jak ciężko być czasem w związku z własną głową. Zapomniałam wczoraj rano tabletki i mnie trochę poniosło. To nie tak, że lęki budzą się i naskakują na mnie pod postacią wilka. Moje lęki to paranoje. Bardziej chmurne jak niebo, które przynosi deszcz. Moje lęki nie są związane z biznesem czy życiem w realu. Moje lęki to głowa, która czasem ma problem, aby to wszystko pomieścić. Moje lęki to ciało i... Dusza. 

Patrzę w przeszłość. 

Porozklejało się, poszarpało. Nic już o tobie nie wiem, niczego mi nie opowiadasz. Przestało ci się chcieć.

 

Patrzę w przyszłość

Widzę nierówne kształty. Nie wiem, co będzie można z nich ułożyć, ale mam nadzieję.

 

Patrzę w teraźniejszość

Jest czymś pomiędzy Wczoraj a Jutro. 

Jest jesienią, która budzi mnie do życia. 

A może jeszcze trochę snem?


PS

Wyzbierałam dziś połowę świata z kasztanów :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prawdziwe przyjaciółki

Dlaczego uśmiechała się do ludzi,  których wolałaby uderzyć? ~ S.E.Lynes / Prawdziwe przyjaciółki   Wczoraj skończyłam czytać. A kawiarnia w...