poniedziałek, 9 października 2023

niezapowiedziane

niezapowiedziane smakuje jak słońce

jak wolność.

 

To był impuls. Niezapowiedziane smakuje jak słońce. A wszystko przez tę cholerną Jośkę vel Niwę, która podniosła mi dziś ciśnienie na maksa, a zaczęła już od rana. Chyba dawno nikt mnie tak brutalnie nie wyprowadził z równowagi. A ja? Przecież naprawdę jestem spokojna. Wyznaję "calm" i jest mi z tym bardzo dobrze. Dobra - chyba tylko tak mi się wydaje. Moja osobowość, mój temperament, moja krzykliwość to nie jest żadne zasrane CALM. Heh. Ja jestem MADNESS. I Chaos jestem. Mój Boże, człowiek poznaje dużo starsze kobiety, a potem kończy się to zastawą z porcelany, kryształami wykładanymi na stół, naczyniem pełnym ponczu albo rozgrzanym do czerwoności winem na policzkach. I przez to chyba wszystkie nas dzisiaj poniosło na szczyt. Iskry iskrami i wylądowałyśmy na Teo. Spontan, impuls. Niezapowiedziane. Było cudownie. Smak piwa mieszał się z szaleństwem. Krzyżyki mrugały na mojej szyi. Trochę pachniało "wtedy", a trochę "teraz". Czułam wódkę na języku, powietrze łaskotało przesiąknięte wilgotną, jesienną wolnością. A kiedy wracałyśmy spacerem mgła przytulała się do naszych policzków i kurtek. Przypomniało mi się, jak Wil jeszcze mieszkała na Wrześniu i kiedy szukałyśmy tamtego mieszkania, a potem te wszystkie wspólne imprezy na Macku i Hipo, i tamte nocne eskapady z-do. Rozczulający zapach jesieni robił nam wszystkim dobrze, a potem autobus wymieszany z przeszłością podrzucił nas do Włókniarzy. Ulica wspomnień - no, jakże. Nasze wszystkie wspólne kawy i wspólne paranoje. 

Jesienne. 

Dobre to było. Zajebiste. 



takie tam, na luzie z dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prawdziwe przyjaciółki

Dlaczego uśmiechała się do ludzi,  których wolałaby uderzyć? ~ S.E.Lynes / Prawdziwe przyjaciółki   Wczoraj skończyłam czytać. A kawiarnia w...