Śni mi się Bal.
Są na nim wszyscy:
Przeszłość, Teraźniejszość i Przyszłość.
To moje dawne lokum, w którym urządziłam sobie całkiem ładną agencję artystyczną. Balkon jest już czysty i dobrze się bawimy. Pijemy różowe wino. Grzecznie, delikatnie. Moja biała koszula pachnie początkiem lata. Nagle zmienia się światło. Zachodzi wielka kula słoneczna i robi się czarno. Wizjer powiększa się, kiedy podchodzę do drzwi, bo ktoś puka. Przychodzi Laura. Rozmawiamy chwilę. Niespiesznie sączy się muza i wypływa na klatkę. Do środka wchodzą kolejni goście.
Play listy, czyli nie wszystkie fobie są o miłości
Szukam Agi i Iwo. Poszły palić na balkon. To znaczy Iw poszła na fajkę, bo Ag nie pali. Ja też nie - nie znoszę papierosów. Ostatni raz pociągnęłam na wielkiej wkurwie jakoś rok temu, w nocy pod moją knajpą. Bezsilność poprowadziła mnie wtedy w odmęty dymu. Potem przyszły znaki (niedymne już) i zrozumiałam, czym jest kosmos.
Meble w sypialni poruszają się i wnikam w wielką, magiczną szafę. Przechodzę na drugi Level. Rozpoznaję kilka osób. Nawet Michała, z którym mój kontakt to aktualnie popsuty telefon. Próbuję wydostać się z tego tłumu, w którym się znalazłam, ale wszyscy mnie znają i każdy mnie zaczepia.
Potem przychodzi soczyste (lato?). Niesamowicie delikatne pocałunki. Znów jakaś piosenka, schody i ... drzwi pod 11. Dostrzegam ludzi. Są ubrani w różne kolory i zapachy. Próbuję ich rozpoznać, a światło jest przyciemnione...
Próbuję więc dotykać.
[sen staje się mocno niegrzeczny]
Budzę się
o zapachu
Twojego ciała
na ustach.
i znowu zasypiam.
Śni mi się ogród i ławka. Siedzimy tam. Leżysz na moich kolanach. Dotykam twoich włosów. Wstajesz na chwilę, aby wywołać gwiazdy, chociaż niebo jest mocno słoneczne i mamy teraz dzień. Wracasz. Teraz ja przytulam się do twoich ud w pięknym ogrodzie.
Robimy zdjęcia w pozycji trochę niedorzecznej. Chmur nie mogę złapać za odrobinę powietrza, więc wstaję i podchodzę do drzewa, a moje miejsce zajmuje kobieta z innego świata.
Wstaję do rzeczy.
Piję kawę. Jest zimno.
Dream Cave
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz