sobota, 3 czerwca 2023

free(time)

   Naćpałam się Kretą, mam zdjęcia na kolanach, coca-colę zero z lodem i rozjebane gardło. Jestem standardowo niedorzeczna. Wspomnienia płyną. 

Czasem trzeba zainwestować w marzenia, aby potem wspomnienia były za darmo. - Taka sentencja mi przyszła. 

Jak czasy. Przychodzą i odchodzą. A może jest jeden czas, w którym wszystko? 

Oglądamy "Stamtąd". Chyba napiszę horror. Mike wciąż mnie do tego namawia. A może powinnam strzelić w papę tym wszystkim gatunkom i zrobić coś nieoczywistego? Jest plan. Taki sam, jaki miał Pan Buldog w stosunku do Dużej Meli. Była blondynką o powiększonej urodzie (ust). On miał bransoletę (jak Kudłacz) ze złota. Może to trochę po cygańsku, a może cyganeria 023? Papierosy elektryki w modzie, Balenciaga przez ramię. A mój świat to pomidory i marchewka, krzywy domek na działce, trampki za parę groszy. Wciąż nie lubię rzucać się. (W oczy tylko lubię heh i w usta). 

Apetyt mój jest blady i patrzy na mnie z czułością. Dziś jedzenie mi totalnie nie wchodzi. Nawet moje ulubione wafelki od Cukiernika Błażeja. A zawsze mam na nie fazę. Tak samo jak na grecką Lactę. Zapiszę to tutaj, bo się w niej zabujałam bez granic. Najlepsza z bananem. 

Tęsknię w łóżku. 

Za moją knajpą. Za czarnym fartuszkiem z napisem PEPSI MAX, w którym wyglądam jak w supermini. Za tym, aby pozasuwać trochę w tych trampkach za parę groszy. Zrobić nawijkę z ludźmi (a nie z kosmitami jak teraz).  To mnie serio odpręża. To moja harmonia, mój balans. Nie mogę zbyt długo grzebać we własnej głowie, bo czuję się zmęczona. Bo za dużo w niej światów i skrzyżowań. 

Obejrzałam wczoraj krótkometrażową etiudę. To było jakieś 6 minut z hakiem. "Kolejny wesoły dzień". Uśmiech z keczupu na talerzu i ... samotność. Uderzył mnie ten schemat. Pobudka - śniadanie - praca - rozpacz - wieczór i koniec o treści: W tym dniu 15 różnych osób w Polsce postanowiło zrobić to samo. Przeżyły jedynie 4. Oto ich historia. 

Ludzie popełniają samobójstwa, bo stają się zakładnikami. Kogoś obcego, bliskiego albo... swojej głowy. Stają się zakładnikami niespełnionych pragnień, rutyny, ofiarami systemu i braku miłości. 

Brzuch mnie boli. Czasem łapią mnie jeszcze fazy na odchudzanie, chociaż i tak jest dużo lepiej i światło oświetla mój tunel lęku. Dziś na przykład przypomniały mi się osoby, które zapraszały mnie na obiady, kolacje, jakieś papu itp. Które były dobre dla mojego brzucha i dla mojej głowy. To bardzo ważne. Mieć wokół siebie ludzi, którzy nie boją się stołów i jedzą. Ludzi, dla których pokarm jest skarbem. Moja knajpa też jest piękną lekcją zdrowienia i daje mi siłę. Widzę tych wszystkich uśmiechniętych gości, słyszę słowa: jakie to pyszne. Czuję, że jedzenie może być magią, trzeba tylko odpowiednio do tego podejść. Poczuć i nie bać się. 

Chyba jak do wszystkiego. Schody mogą wydawać się nieskończone, a tak naprawdę wszystkie bariery istnieją w nas. To nasze głowy nie widzą wyjścia, nasze głowy wciąż toczą pod górę syzyfowy kamień. Dlatego czasem należy przekroczyć granice, puścić kamień, niech leci w dół. Nie przygniecie nas, bo jest tylko iluzją. A my? A my będziemy mogli wyjść na powierzchnię i poczuć. 

Wolność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prawdziwe przyjaciółki

Dlaczego uśmiechała się do ludzi,  których wolałaby uderzyć? ~ S.E.Lynes / Prawdziwe przyjaciółki   Wczoraj skończyłam czytać. A kawiarnia w...