Mankiety mojej nowej błękitno-białej koszuli kupionej w Tucholi podniecają moje myśli. Wyobrażam sobie, jak. Zdejmujesz ją ze mnie. Jak... Obejmuję cię i całujemy się głęboko, namiętnie. Bez przerywania w tańcu, jaki wykonują nasze języki. Upijam się soczystym latem, porankiem, popołudniem, ustami. Delikatnie przygryzam. Każdy zachód i wschód słońca. Moje dłonie wędrują dookoła ciebie. Jezioro płynie w oknach.
A w Tucholi idziemy na pyszne cappucino, które jest seksowne jak mankiety mojej nowej koszuli. Sernik na zimno i kruche ciasto z owocami - szaleją zmysły i próbują wypowiedzieć słowo: SZCZĘŚCIE.
Dobrze być. Pijanym z zachwytu.
Wracamy.
Do jeziora prowadzi ścieżka życzeń, dlatego teraz wypowiadam jedno z nich.
[życzenie]
Oczy mam lekko pijane i zmrużone szampanem, winem czerwonym. Dawid już dawno zapisał się na kartach mojej powieści, chociaż i teraz, tutaj ze mną jest. A ja? Jestem naprawdę pijana
tym czasem, który lepszy niż tysiące słońc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz