środa, 5 lipca 2023

czarne ścieżki wpisu

Właśnie dowiedziałam się, że wczoraj zmarła moja koleżanka od haiku - Dorota, Dorotka...

Pamiętam wspólne imprezy liryczne, czytanie poezji, Dom Literatury,  Zloty Poetów, klubokawiarnię "Kij", Bibliotekę przy Struga. Bliższe spotkania, jakąś kawę, wspólnego Sylwestra chyba w 2016. Kawałki wspomnień wyświetlają się jak porwany film. Klatka - pauza - klatka - serce, bo czasem pojawia się wahanie: w którym to było roku, kiedy?

(to, co zapamiętujesz, 

też się zaciera, 

stopniowo traci kształt.

czym więcej mija czasu,

kawy,

snów.

Duszno mi dzisiaj. Jakoś tak. Przyjechałam parę minut temu do knajpy na obiad. Piję kawę. Rozmyślam o istnieniu wszechświata. Co jest -wszech, a co jest światem? Ile świateł ma świat? Ile liter zanim się skończy i czy zobaczymy się gdzieś tam po drugiej stronie chmur?

Rozpadało się. 

Deszcz lubi melancholię. 

Sam nią jest. 

Czuję pustkę w żołądku. Nie lubię takich pustek. To ten ścisk, który zawsze rzuca na oczy mgłę. Smutek jakiś. Kurwa smutek, no. 

Czuję. 

Ludzie się wykruszają. Ludzi ubywa. Zegar wali wskazówką po mordzie i nie ma litości. 

Przyglądając się światu z tej perspektywy widzę, jak debilne były niektóre kłótnie, (gorzkie) żale, błahe sprzeczki o kolor koszuli czy kwiatów. Widzę, jak głupia była złość, przepaść i gniew. 

A przecież... 

To nie my mamy czas w posiadaniu.

To on ma nas. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słyszalne, (nie)widzialne

Trzy lata temu ukrywałam się za drzewami, aby podejrzeć światło i człowieka.  W środku było inaczej (jak w każdym środku, który zmienia się ...