Znów wchodzę w obrazy. Woda w basenie była cholernie zimna. Wczoraj słodki, pijany bełkot, długi spacer nocą. Chociaż... dochodzą do mnie wciąż krzyki, kiedy się żegnamy, kiedy kłótnie nasze większe niż z odległej planety ogień.
Nie lubię pożegnań
- bolą mnie od nich oczy.
Tak samo jak od krzyku, hipokryzji, kutasów.
Tak samo jak od ogrodów, w których wypalona trawa,
samotne róże bez pocałunku ręki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz