Młodość? To sen.
Miłość? To treść snów.
- Siedemnaście
Koniec forum. Nikt nie wyjaśnił zakończenia filmu.
(...)
Kiedy oglądasz LesDramę i czekasz na ten jeden pocałunek w danej konfiguracji płciowej (mając więcej niż 17 lat), a tu po godzinie czterdzieści i pięć wjeżdżają napisy końcowe i gigantyczne PRODUCTION... Pozostaje ci jedynie wyłapać Shazamem muzykę.
Lost Love - z filmu Siedemnaście
W tym filmie przećwiczyli chyba wszystkie możliwe połączenia (językowe) - poza głównym. I jeszcze ta cholerna zgacha przy wyznaniu miłości.
- Kocham cię.
- To masz w ryj.
Po czymś takim faktycznie ciężko się pozbierać. Śmiejesz się i zastanawiasz jednocześnie, czy wszystko ze scenarzystą okej, czy wszystko z tobą okej, czy po napisach końcowych będzie seks, czy świtezianka.
A tak zupełnie serio: największe dramy wynikają z nieporozumień, niedopowiedzeń i... milczenia. Ludzie nie rozmawiają ze sobą, a potem leją się łzy albo wracają do nieudanych kochanków/kochanek, aby zapełnić pustkę. Ludzie boją się mówić wprost o swoich pragnieniach. Uciekają od prawdy o miłości, a później rozpadają się na miliony drobnych kawałków, tkwiąc przy kimś, kto nie jest tym właściwym.
(...)
A jeśli chodzi o filmy to... najbardziej zrąbanym obrazem filmowym ostatnich czasów (mam na myśli filmy, które oglądałam w ostatnim tygodniu) były, uwaga: "Szepty w mroku, dziecko w krzyku, czy ciąża w mroku" ... A nie, sorry, to były "Mroczne wizje". Totalny dupensztyngel. Nie wiem, jak się skończył (bo zasnęłam w połowie), ale wiem, jak się zaczął - wjechała na planszę baba za rozdartą japą - i w zasadzie po tej scenie powinnam sobie odpuścić oglądanie.
Największą niespodzianką ostatniego filmowego tygodnia był FunHouse. Zapowiadało się na krwawy debilkowaty horror, a wyszła z tego krwawa refleksja na temat dzisiejszych czasów (którą odczytają oczywiście nieliczni - w zależności od podejścia i rozumu). I jeszcze ten Szekspir na koniec.
Wróciłam do domu (znad jeziora do Łodzi - jakkolwiek to brzmi płynnie czy mokro). Skończyłam przekrój filmowy, pogryzły mnie komary, bo lawendowe światło już dawno poszło spać. Czas na kolejne party. Tym razem z Drimerem.
Bądźcie czujni, uważajcie na siebie, bo grzmi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz