Muza sączy się z głośników, a głośniki w knajpie są białe i przypominają małe kamerki nagrywające film. Spakowałam laptopa do pracy (mój Sprzedawca snów) i przyjechałam dziś rano do knajpy. Usiadłam standardowo przy moim ulubionym stoliku, zamówiłam latte. Z tego miejsca oczami mogę obejmować praktycznie cały ogródek.
Tworzę.
Bark mi dziś dokucza.
Dobrze, że nie brak.
Nie wyspałam się. Mam na sobie cholernie różowy tisz, cholernie poszarpane spodnie z dziurami i czarną marynarkę z wielkimi guzikami. Patrzą mi czule w oczy.
I ja patrzę.
Może wrócisz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz