środa, 3 maja 2017

pole (w)rażenia

Coraz bardziej odległe robią się różne wydarzenia. Mam dystans nie do przejścia. Każdy pretekst jest dobry. Żeby tylko.

I żeby oczy wydrapać miodem też. Można skrzywdzić. Lepkim takim, który oblepia nieprzytomnie. Gorąca woda ma zapach mięty pieprzowej. Jest delikatnie lawendowa jak pole (w)rażenia. Muszę iść do lekarza. Ale to po majówce. Dziś jeszcze Wrzesień i czas. Niech pulsuje ten maj syberyjski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słyszalne, (nie)widzialne

Trzy lata temu ukrywałam się za drzewami, aby podejrzeć światło i człowieka.  W środku było inaczej (jak w każdym środku, który zmienia się ...