Śni mi się śnieg. Budzę się cała biała. Taras otwarty, świeże powietrze końcówki maja liże moje ramiona. Są nagie. Zakładam T-shirt na le(d)wo. Drży. Oczy mi się kleją i już nie wiem, co powinnam zrobić. Melisę na uspokojenie czy jakąś senną muzę. Ciągle coś robię. Albo wiersze robię albo miłość albo muzę.
Pocałuj mnie. Śnieg dalej pada. Jest taki ciepły. Lepki. Napadało już do. Siedzimy razem przy otwartym. Winie. Lepko i gdy. Do kolan zbliża się koniec świata. Nieprawda. To tylko okno. To tylko kończy się maj...
czuję twój gorący język
w swoich myślach
jeszcze więcej
czuję
jak grają w bez
niczego
nie pragnę mocniej
jak ciebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz