Pijemy gin z tonikiem. Śpię 4 godziny.
I będę się upierać - tak mocno przy niebieskich migdałach, jak Ty przy swoim. Planuję już lato, wiesz? Założę sukienkę. Apokalipsa. Rozpoczyna się czerwiec. Czerwony jak Adelina. Strumień (nie)świadomości. To powinno być na Brulionie. Z eM. cały czas pod górkę. "Suchość pochwy". Adieu i wiocha! Renifer się wkurza, Wu. odwołuje party z soboty, więc jadę do Pabianic. Ujebało się wszystkim coś w głowach heh.
Ty też z tym nie wygrasz... Z taką obsesją się nie wygrywa. Możesz ją leczyć latami, a i tak powraca. Wrzucona raz w przepaść - nie znika i nie ginie. Kreśli błędne koło. Wali mocno. I myślisz. Ciągle myślisz i w kółko, odświeżasz w pamięci obrazy, obrazki, korale. Już cię kurwica zalewa, bo ile można przecież. Myśleć i myśleć w kółko...
Z takim pragnieniem się nie wygrywa. Tak samo jak z wiatrakami. Bo ciągle walczą. Jak można szukać zwycięstwa, skoro nie ma końca i blasku. Bo są rzeczy bez końca, tak samo jak i bez początku. Pomajaczone...
jest bez końca i bez początku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz