To był niebanalny weekend. Szybko poczułam się dobrze po rezo i postanowiłam zawitać w knajpie. W sobotę przyjechałam na śniadanie i... zostałam do wieczora - było tak magicznie. Do nocy pełna sala. Ostatni Goście wyszli grubo po 21, komentując "ależ tu smacznie, pięknie". To umacnia, ubarwia i sprawia, że jeszcze mocniej się chce. W niedzielę wstałam w jakiejś "boskiej energii". Z uśmiechem od ucha do brzucha. Z motylami po wewnętrznej stronie ud.
Patrząc w lustro, pomyślałam:
Chce mi się dziś na maxa. Żyć mi się chce i wszystko. Chce mi się dotykać i kochać.
Moja niesamowita energia eksplodowała jeszcze bardziej, kiedy dotarłam po 16 do Filmowej - pełna sala, a ja? Wzięłam sobie laptop do pracy, bo te Różowe... już stukają skrzydłami w ekran jak szalone. Zamiast różowe stało się rozkoszne. I tak trwałam w tym osłupieniu przez kilka minut. A kiedy Cię zobaczyłam...
(...)
Nie wiem,
dlaczego pomyślałam,
że to Ty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz